Jan Dziedziczak mówi o "sowieckich służbach wojskowych w MSZ". Radosław Sikorski: "gardłowa sprawa"
Wymiana zdań między byłym szefem Ministerstwa Spraw Zagranicznych Radosławem Sikorskim a wiceministrem MSZ Janem Dziedziczakiem trwa. Co więcej, włącza się w nią coraz więcej osób.
- Cały czas w MSZ, po 27 latach, są funkcjonariusze służb bezpieczeństwa czy sowieckich służb wojskowych. Chcemy ich po prostu usunąć z MSZ i w to miejsce zatrudnić młodych, świetnie wykształconych ludzi. 27 lat po tak zwanej zmianie oznacza, że osoba, która kończyła studia w 89 roku jest dzisiaj po 50-tce. Naprawdę nie ma co trzymać tych funkcjonariuszy SB i innych komunistycznych służb w MSZ. Dlaczego minister Sikorski to robił, to nie potrafię na to pytanie odpowiedzieć, a przynajmniej mógłbym kilka hipotez postawić - powiedział we wtorek na antenie Polskiego Radia 24 Dziedziczak.
Zaznaczył też, że sformułowanie "dorżnąć watahę", którego użył Sikorski, doprowadziło nawet do "mordu politycznego dokonanego przez byłego członka PO, który zamordował członka PiS" Marka Rosiaka.
Na te słowa zareagował Sikorski na Twitterze. - Min. Dziedziczak twierdzi, że w MSZ nadal pracują przedstawiciele 'sowieckich służb wojskowych.' I SKW na to pozwala?! Gardłowa sprawa - napisał.
Trwa ładowanie wpisu: twitter
Na jednym wpisie się nie skończyło.
Trwa ładowanie wpisu: twitter
W kolejnym zwrócił się do Macieja Wąsika, w którym "uprzejmie donosi o tym, że min. Dziedziczak oskarża SKW i ABW o tolerowanie w MSZ agentów 'sowieckich służb wojskowych'".
Trwa ładowanie wpisu: twitter
Co na to Wąsik? - Przestańcie donosić Sikorski i weźcie się do jakiejś pożytecznej pracy - tak odpisał Sikorskiemu. Wymiana zdań zdaje się nie mieć końca.
Głos w sprawie zabrał też Janusz Piechociński (PSL). - Za rok Jarosław Kaczyński znajdzie czterech przedstawicieli "sowieckich służb wojskowych" w Komitecie Politycznym PiS? Jazda bez trzymanki trwa - napisał.
Trwa ładowanie wpisu: twitter
Sikorski w kolejnym wpisie zareagował z kolei na wypowiedź marszałka Senatu Stanisława Karczewskiego.
Trwa ładowanie wpisu: twitter
Internetowa aktywność Szonert-Biniendy
Wszystko zaczęło się od tego, że konsul honorowa RP w Ohio Maria Szonert-Binienda zamieściła na swoim profilu na Facebooku zdjęcie przewodniczącego Rady Europejskiej Donalda Tuska w mundurze SS - wbrew zasadom etyki zawodowej adwokata na terenie stanu Ohio.
Na jej koncie można znaleźć więcej memów i linków do artykułów. Dotyczą one m.in. katastrofy smoleńskiej, który Szonert-Binienda uważa za zamach, rządu PiS, Donalda Trumpa, Donalda Tuska, którego atakuje, PO, Uni Europejskiej, Angeli Merkel i Władimira Putina.
Na początku zarówno MSZ, jak i Szonert-Binienda informowali, że konsul zamieszczała wpisy jako osoba prywatna. Później została jednak zawieszona w wykonywaniu funkcji konsul honorowej RP w Ohio. Sama tłumaczyła, że jej konto na Facebooku zostało zhakowane.
- My oczywiście tej sprawy nie bagatelizujemy, wyjaśniamy tę sprawę - powiedział Dziedziczak. Mówił też o "fali krytyki" skierowanej wobec polskiej dyplomacji i "niebywałej wręcz hipokryzji" m.in. byłego szefa MSZ Radosława Sikorskiego.
Tłumaczył, że "sprawa pani konsul" to reakcja na zmiany, które wprowadza obecny rząd.
Źródło: Twitter