Jacek Sasin chwyci za "miotłę" i posprząta "skarb". To jedna z najbłyskotliwszych karier w historii PiS
Jacek Sasin niedawno został wicepremierem. Niebawem zostanie jednym z najpotężniejszych polityków w rządzie PiS.
30.10.2019 | aktual.: 31.10.2019 07:18
Sasin przejmie nadzór właścicielski nad spółkami obracającymi miliardami. I będzie decydować o setkach posad w największych państwowych firmach dla ludzi związanych z obozem władzy.
– Można spodziewać się, że do Jacka lgnąć będzie w najbliższym czasie coraz więcej "przyjaciół" – uśmiecha się jego kolega z rządu.
CZYTAJ TEZ: Tak będzie wyglądał nowy rząd? Są nowe nazwiska
Krew z krwi, kość z kości
– Polityk wybitny. Jako szef Komitetu Stałego Rady Ministrów to niedościgniony wzór – tak o wicepremierze Sasinie mówi inny wicepremier Jarosław Gowin w programie WP i Money.pl "Money. To się liczy".
Lider koalicyjnego Porozumienia nie chce oficjalnie przyznać, że to Sasin właśnie będzie dowodzić "przywróconemu" – choć pod inną nazwą i formą – dawnemu resortowi Skarbu Państwa. Ale też nie zaprzecza. Gowin zapewniał w rozmowie z Money i WP, że szef nowego, potężnego gospodarczego ministerstwa, "jeśli ma być skuteczny, musi mieć autonomię w podejmowaniu decyzji".
A decyzja w tej sprawie już zapadła. To Sasin ma być tym szefem.
Obecny szef Komitetu Stałego Rady Ministrów – człowiek krew z krwi, kość z kości PiS, niezwykle lojalny i zaufany – zostanie niedługo jednym z najpotężniejszych ludzi w obozie władzy.
Nikt tak szybko jak on nie wspinał się w ostatnich latach na partyjno-rządowych szczeblach.
Przyjaciele się pojawią
Zjadł zęby na polityce samorządowej, m.in. jako wojewoda Mazowsza. Był sekretarzem stanu w Kancelarii Prezydenta Lecha Kaczyńskiego. Awansował w PiS, zbudował dobre relacje z prezesem, zapracował na zaufanie Jarosława Kaczyńskiego. Ten zrobił go swoim "uchem" w rządzie Mateusza Morawieckiego.
Dzięki protekcji lidera Zjednoczonej Prawicy, Sasin trafił do Kancelarii Prezesa Rady Ministrów. Został przewodniczącym Komitetu Stałego RM.
To niezwykle odpowiedzialna rola – przez ręce Sasina przechodzą najważniejsze projekty rządowe, które koordynuje. – Jest niezwykle sprawnym organizatorem. Gdyby nie Michał [Dworczyk - przyp. red.], to on byłby najlepszy w roli szefa Kancelarii Premiera – twierdzi osoba z zaplecza rządu.
Sam Dworczyk nie może się Sasina nachwalić: – Byłby świetnym ministrem każdego z gospodarczych resortów. Ma bardzo duże doświadczenie - zarówno jeśli chodzi o ekonomię, gospodarkę, jak i funkcjonowanie administracji, co jest bardzo istotne, żeby prowadzić dobrze prace każdego z resortów – mówi o koledze z rządu szef KPRM.
Kilka miesięcy temu Sasin został wicepremierem. To docenienie jego ciężkiej pracy nie tylko w Kancelarii Premiera: polityk cieszy się dużym uznaniem w partii, a przede wszystkim – na Nowogrodzkiej.
Teraz – żartują politycy – uznanie te Sasinowi będzie okazywane ze strony różnych "przyjaciół" coraz częściej.
Miotła
Powód? To Sasin właśnie – jako nowy szef potężnego resortu – będzie "dzielił i rządził" w państwowych spółkach. A te są łakomym kąskiem dla tysięcy partyjnych działaczy i kolegów tychże działaczy.
Zapowiada się wielkie "czyszczenie" – śmieją się koledzy Sasina na sejmowych korytarzach. Jak słychać w obozie władzy, nowy minister ma rozpocząć działania w resorcie od audytu spółek i przeglądu "personalnego" – kto, gdzie, z kim i jak sobie radzi.
"Miotła" może sięgnąć prezesów największych spółek. Nowy gospodarczy resort będzie kontrolował takich gigantów, jak PZU czy KGHM. Z wielkimi pieniędzmi pożegnają się najmniej sprawni i efektywni prezesi zarządów, a także pozatrudniani przez nich koledzy i koleżanki. – Trzeba tym wszystkim mocno potrząsnąć, a Jacek nie będzie cofać ręki – wieszczy jego kolega.
Zobacz także
Oczywiście Sasin działać będzie w pełnym porozumieniu z premierem Mateuszem Morawieckim i prezesem Jarosławem Kaczyńskim.
Póki co oficjalnie się kryguje. – Nie ma mowy o odtwarzaniu resortu skarbu państwa, bardziej chodzi o powstanie nowego gospodarczego resortu, który będzie wykorzystywał potencjał państwa w gospodarce dla zwiększenia tempa wzrostu gospodarczego – stwierdził Sasin w Polskim Radiu 24. Wicepremier podkreślił, że proste odtworzenie ministerstwa skarbu w takim kształcie, w jakim funkcjonowało ono wcześniej, nie jest "najwłaściwszym kierunkiem".
Niezależnie od ostatecznej formuły resortu, państwowe spółki czeka personalna, ale też logistyczna, rewolucja. Celem ma być nie tylko oddzielenie "ziarna od plew", ale także – a może przede wszystkim – usprawnienie zarządzania i ulepszenie koordynacji działania spółek-gigantów.
Polityk PiS: – Ktoś te wszystkie "frakcje" musi pogodzić.
A frakcji w spółkach jest sporo. Swoje wpływy i ludzi mają tam najważniejsi: Mateusz Morawiecki, Zbigniew Ziobro, Adam Lipiński, a niegdyś – w spółkach Polskiej Grupy Zbrojeniowej – Antoni Macierewicz. Wpływy niektórych mogą zostać mocno ograniczone.
Gdy ministrem skarbu był Dawid Jackiewicz (2015-2016), w spółkach – mówi jeden z polityków – "towarzystwo się rozbestwiło". Resort – decyzją samego Jarosława Kaczyńskiego – zlikwidowano. – Byłem zwolennikiem likwidacji tego ministerstwa, ale to była jedna z większych naszych pomyłek. Spółki przestały ze sobą współpracować, stały się częścią udzielnych księstw poszczególnych ministerstw. To trzeba zmienić – mówił Jarosław Gowin w Money.pl i WP.
Teraz – pod nową nazwą – dawny resort skarbu wróci. A Jacek Sasin ma być gwarantem tego, że spółki skarbu państwa będą już nie tylko miejscem do "dzielenia łupów" dla partyjnych "notabli" i "znajomych królika". Mają być przede wszystkim dużo sprawniej zarządzane.
Michał Wróblewski
Masz newsa, zdjęcie lub filmik? Prześlij nam przez dziejesie.wp.pl