Jacek Kurski sprzedał koledze kawałek leśniczówki. W PiS mają teorię. "To na wybory"

Jacek Kurski sprzedał fragment atrakcyjnej nieruchomości - dowiedziała się Wirtualna Polska. Według polityków PiS były prezes TVP zbiera środki na kampanię do Parlamentu Europejskiego. Sam Kurski w odpowiedzi na nasze pytania twierdzi, że potrzebuje pieniędzy na życie po tym, jak został zwolniony z pracy w Banku Światowym.

Jacek Kurski wróci do polityki?Jacek Kurski wróci do polityki?
Źródło zdjęć: © EAST_NEWS | Miroslaw Stelmach/REPORTER
Szymon JadczakMichał Wróblewski
1087

Jacek Kurski intensywnie, od kilku tygodni, zabiega o umieszczenie go na listach w wyborach do Parlamentu Europejskiego - pisaliśmy nieoficjalnie w Wirtualnej Polsce. Oficjalnej kandydatury jeszcze nie ma, ta zależy od prezesa PiS.

Nasi rozmówcy z otoczenia Jarosława Kaczyńskiego - pytani dziś, czy to wciąż aktualne -potwierdzają - były szef Telewizji Polskiej chce być znów europarlamentarzystą (był nim w latach 2009 - 2014). Również znajomi byłego szefa TVP potwierdzają nam jego plany. -Jacek chce wrócić do polityki - przekonują.

Jak usłyszeliśmy w środowisku związanym z Nowogrodzką, z tego powodu Kurski w ostatnim czasie miał nawet sprzedać część nieruchomości

- Kampania kosztuje - mówią nasze źródła. Jak ustaliliśmy, Jacek Kurski faktycznie pozbył się części majątku. Z informacji Wirtualnej Polski wynika, że były szef TVP 22 grudnia 2023 roku sprzedał 4/10 udziałów w leśniczówce Danielówka pod Sztumem.

Dalsza część artykułu pod materiałem wideo

Politycy PiS podsłuchiwani Pegasusem? Kamiński sam mu odpowiedział

Zakochany w Danielówce

Położona jest pięknie - w środku lasu, dokładnie 126,5 metra od brzegu jeziora. Kulisy jej zakupu opisywała w 2005 roku "Gazeta Wyborcza". Jak pisali wówczas Marek Sterlingow i Marek Wąs, za czasów PRL leśniczówka była letnią siedzibą pierwszych sekretarzy Komitetu Wojewódzkiego PZPR z Elbląga.

W 1999 roku Jacek Kurski pojawił się tam jako wicemarszałek sejmiku województwa pomorskiego. "Typowa gospodarska wizyta, nie pamiętam już, czego dotyczyła, rozmowa zeszła jakoś na temat leśniczówek. No i wójt zawiózł mnie do Danielówki. Pustka, jezioro otoczone lasem, domek z pruskiego muru. Od razu zakochałem się w tym miejscu" - wspominał w rozmowie z "Gazetą Wyborczą".

W 1999 roku podpisał umowę najmu. Od razu zaczął też remont budynku, a w 2004 roku wykupił lokal od Lasów Państwowych za 20 tys zł.

Z księgi wieczystej dowiadujemy się, że do transakcji doszło 29 kwietnia 2004 roku, a lokal mieszkalny o wielkości 214 metrów kw. (to 2 pokoje i łazienka na parterze oraz 3 pokoje i łazienka na poddaszu, do tego strych o powierzchni 15,77 m kw. i pomieszczenie gospodarcze o wielkości 73 m kw.) Jacek Kurski kupił wspólnie z ówczesną żoną.

W 2014 r. - po rozwodzie i podziale majątku - Monika Kurska przestała być współwłaścicielką Danielówki. Od tego dnia Kurski figurował sam jako właściciel w księdze wieczystej. W 2005 r. w oświadczeniu majątkowym - cytowanym przez "Gazetę Wyborczą" Kurski - wycenił ją na 280 tys. zł.

W 2021 r., gdy opisywaliśmy w WP majątek Kurskiego, wyceniliśmy Danielówkę pomiędzy 480 tys. a 600 tys. zł. Biorąc pod uwagę wzrost cen nieruchomości na Pomorzu do tego czasu, dziś leśniczówka może być warta około 750 tys. A zatem za 40 proc. udziałów w nieruchomości Jacek Kurski mógł otrzymać 300 tys. złotych. To jednak tylko szacunki, kwota transakcji nie jest znana.

Tajemniczy nabywca

Ciekawą osobą jest w tym przypadku kupujący. Jak ustaliliśmy - to Jacek Pedrycz, jeden z najbliższych przyjaciół Kurskiego.

Już w latach 80. razem z Kurskim wieszali podczas meczów Lechii Gdańsk antyrządowe transparenty. W maju 1987 r. Pedrycz próbował porwać samolot szkolny, żeby uciec do Szwecji.

W wolnej Polsce Pedrycz zajął się biznesem. Był wspólnikiem m.in. Stanisława Bortkiewicza - do niedawna prezesa Polska Press, a wcześniej dyrektora biura spraw korporacyjnych TVP.

Z kolei brat Jacka Roman Pedrycza za czasów prezesury Kurskiego był dyrektorem ośrodka TVP Technologie. 

Kurski oświadcza: to życiowa konieczność

Sam Jacek Kurski w odpowiedzi przesłanej Wirtualnej Polsce stwierdził, że nie ujawni ani kwoty, ani kupca (choć jest on widoczny w księdze wieczystej nieruchomości - stąd znamy jego dane).

Jak przekonuje, sprzedaż części leśniczówki wynika z faktu zakończenia przez niego pracy w Banku Światowym.

Sprzedaż podyktowana jest życiową koniecznością wynikającą z przywołanej wyżej okoliczności, a nie wyborami. Jeśli w ogóle wezmę udział w kampanii wyborczej, to będę podlegał, jak każdy inny kandydat, limitowi wpłaty własnej, więc na ten cel mógłbym przeznaczyć jedynie część kwoty transakcji - stwierdził Kurski. 

Przypomnijmy: pod koniec 2022 roku prezes NBP Adam Glapiński wyznaczył Jacka Kurskiego na przedstawiciela szwajcarsko-polskiej konstytuanty w Radzie Dyrektorów Banku Światowego. Kurski zarabiał tam około miliona złotych rocznie.

I były prezes TVP przekonywał, że choć nominalnie to wysoka kwota, w jego kieszeni zostaje znacznie mniej. - Opłacam z wynagrodzenia ubezpieczenia zdrowotne i emerytalne, sam płacę za przeloty do Polski i z własnej kieszeni ponoszę koszty wynajmu mieszkania w Waszyngtonie, które są tu horrendalnie wysokie! - mówił dziennikowi "Fakt".

Natychmiast po powołaniu nowego rządu w grudniu 2023 r. Donald Tusk zapowiedział odwołanie Kurskiego. Doszło do tego 19 grudnia.

W PiS mówią: ten raport to błąd

Od tamtej pory - czyli zwolnienia Jacka Kurskiego z pracy w Waszyngtonie - były prezes TVP miał nieoficjalnie rozpocząć przygotowania do kampanii wyborczej. Niektóre nasze źródła twierdziły wręcz, że Kurski miał otrzymać zapewnienie od Jarosława Kaczyńskiego, że będzie kandydować. Ostateczne decyzje zapadną w momencie rejestracji list.

Według informacji WP Kurski miał osobiście poinformować Kaczyńskiego w centrali PiS przy Nowogrodzkiej, że pozbył się niektórych aktywów. Chodziło właśnie o część nieruchomości. Rozmowa miała odbyć się w lutym br. - Jacek przyszedł do prezesa z papierami, minął z tym kilka osób - twierdzi nasze źródło.

W tym samym czasie Kurski kolejny raz rozmawiał z prezesem PiS o możliwości kandydowania w wyborach do Parlamentu Europejskiego - dowiedziała się WP.

Wtedy też dostarczył Kaczyńskiemu "raport", który - oficjalnie - mieli sporządzić jego współpracownicy. Nikt jednak w PiS nie ma wątpliwości, że dokument, w którym wskazano m.in. na fatalne zarządzanie telewizją za czasów Mateusza Matyszkowicza, a także błędy popełniane przez sztab PiS w kluczowym okresie kampanii, został stworzony przez samego Kurskiego.

- To element jego kampanii do europarlamentu. "Kura" buduje sobie mit i chce tym mitem zaczarować prezesa - twierdzi jeden z polityków PiS.

Inny się śmieje: - Wystarczy to przeczytać, nawet kilka zdań. Język "Kury" jest niepodrabialny, ten "raport" to cały on.

Niektórzy rozmówcy z PiS uważają jednak, że fakt, iż raport "wyciekł", jest błędem popełnionym przez Kurskiego.

Powód? Były szef TVP wprost przyznaje w nim, że telewizja publiczna za jego czasów (i później) miała być przede wszystkim machiną propagandową wspierającą rząd PiS. - Jeśli nowe władze będą chciały stawiać Kurskiemu zarzuty czy na poważnie rozliczyć to, co działo się w telewizji, to ten raport jest dla nich prezentem - twierdzi jeden z naszych rozmówców.

Inny konkluduje: - Tylko "Kura" mógł być tak bezczelny i pewny siebie, żeby puścić to do mediów. Nikim i niczym się nie przejmuje, tylko Jarosławem. Ma facet tupet.

Podkreślmy: w raporcie Jacek Kurski nie jest wskazany jako jego współautor.

Tupet byłego szefa telewizji nie wszystkim się w PiS podoba. Jak pisaliśmy niedawno w WP, spora część partii - na czele z osobami kojarzonymi z Mateuszem Morawieckim - jest przeciwna temu, by Jacek Kurski był kandydatem PiS w wyborach do PE.

Rozmówcy WP twierdzili, że "Kurski [ale też Mariusz Kamiński, Maciej Wąsik czy Daniel Obajtek - red.] działa na ludzi jak płachta na byka" i może nie tylko zmobilizować przeciwko PiS elektorat liberalny, ale także odstraszyć wyborców umiarkowanych. 

Prezes Kaczyński ma nie pozostawać wobec tych argumentów obojętny. A jaka decyzja zapadnie ws. startu Jacka Kurskiego? - Jednoosobowa - żartuje polityk PiS. Bo decyduje oczywiście prezes.

Szymon Jadczak, Michał Wróblewski, dziennikarze Wirtualnej Polski

Wybrane dla Ciebie

Eskalacja konfliktu. MSZ ostrzega przed podróżami do tych krajów
Eskalacja konfliktu. MSZ ostrzega przed podróżami do tych krajów
Iran: USA muszą otrzymać odpowiedź na swoją agresję
Iran: USA muszą otrzymać odpowiedź na swoją agresję
Korpus Strażników Rewolucji Islamskiej ostrzega USA. "Najeźdźców spotka odpowiedź"
Korpus Strażników Rewolucji Islamskiej ostrzega USA. "Najeźdźców spotka odpowiedź"
Amerykański nalot na Fordow. Izrael weryfikuje skutki
Amerykański nalot na Fordow. Izrael weryfikuje skutki
"Ten gość". Vance reaguje na wpis Miedwiediewa
"Ten gość". Vance reaguje na wpis Miedwiediewa
"Na wypadek inwazji Rosji". Minister ujawnia plan
"Na wypadek inwazji Rosji". Minister ujawnia plan
"Są wyraźne oznaki". Szef MAEA o skali zniszczeń w obiektach atomowych
"Są wyraźne oznaki". Szef MAEA o skali zniszczeń w obiektach atomowych
Spóźnił się na piknik PiS. Kaczyńskiemu nie umknęło. "Mam powtórzyć?"
Spóźnił się na piknik PiS. Kaczyńskiemu nie umknęło. "Mam powtórzyć?"
Strach przed odwetem Iranu. Arabia Saudyjska i Bahrajn już się przygotowują
Strach przed odwetem Iranu. Arabia Saudyjska i Bahrajn już się przygotowują
Niespodziewane ustalenia. Media: symulacja ataku była rok temu
Niespodziewane ustalenia. Media: symulacja ataku była rok temu
Powrót hegemona. Jak Donald Trump przesunął wahadło o 180 stopni [OPINIA]
Powrót hegemona. Jak Donald Trump przesunął wahadło o 180 stopni [OPINIA]
Oto kulisy wielkiej operacji. USA zniszczyły cele jądrowe w 25 minut
Oto kulisy wielkiej operacji. USA zniszczyły cele jądrowe w 25 minut