Jacek Kapica: to jest niespotykana dla mnie sytuacja. Przeszukanie miało charakter fasadowy
- Nikt nigdy nie dostał tak wyssanego zarzutu na tak dużą kwotę. Ta suma robi wrażenie, ale jest bezpodstawna. Jestem niewinny i zamierzam to udowodnić przed prokuratorem bądź przed sądem – stwierdził były wiceminister finansów Jacek Kapica.
06.04.2018 | aktual.: 06.04.2018 21:45
Zalogowani mogą więcej
Możesz zapisać ten artykuł na później. Znajdziesz go potem na swoim koncie użytkownika
Były wiceminister finansów przyznał, że jego zatrzymanie o godz. 7 nie było dla niego zaskoczeniem. – Nikt mnie nie uprzedzał, ale w ubiegłym roku przed świętami ogłoszono wznowienie postępowania – mówił w TVN24.
- Wszystkie czynności miały charakter fasadowy. Nie zabezpieczono mojego laptopa, tylko telefon. Nie zajrzano do laptopów moich dzieci. Mój syn nawet się nie obudził, kiedy o 7 rano weszli agenci CBA. Nikt nie zajrzał do garderoby, do pudełek po butach – wymieniał Jacek Kapica. - To tylko pokazuje jego fasadowość – dodał.
Jak mówił były wiceminister finansów w rządzie PO-PSL, to nie on jest celem tego śledztwa, a środkiem do celu, jakim jest Donald Tusk. Według Jacka Kapicy taki wniosek płynie z wypowiedzi Zbigniewa Ziobry, Patryka Jakiego oraz polityków PiS.
- Ta sprawa może być rozwojowa, ale z punktu widzenia politycznego. Pół godziny po wejściu do mnie agentów "Wiadomości podały tę informację z całą historią. Jak jechałem do Białegostoku to minister i wiceminister sprawiedliwości już występowali na konferencji mówiąc, jaki to jest sukces, ile tomów akt i co wiem na temat Donalda Tuska - mówił.
Były wiceminister finansów podczas wywiadu w TVN24 kilkakrotnie podkreślał, że zatrzymanie nie wpłynie na jego współpracę z prokuraturą. – Współpracowałem i będę współpracować – zapowiadał. Ocenił też, że jeszcze nikt w Polsce nie dostał tak wyssanego z palca zarzutu, co będzie udowadniać przed prokuratorem i sądem.
Jacek Kapica stwierdził, że śledztwo i zatrzymanie są dla niego niespotykaną sytuacją, która stwarza duże ryzyko, jak utratę pracy. – Zarzuty prokuratorskie interesują mojego pracodawcę. Umówiliśmy się, że będę go informować o postępach śledztwa – mówił.
Dodał też, że kwota poręczenie majątkowego wynosząca 0,5 mln zł jest dla niego nieosiągalna. – To jest suma z kosmosu i poza moim zasięgiem – przyznał. Jacek Kapica złożył zażalenie na decyzję prokuratury nakazującą mu wpłacenie do 12 kwietnia pieniędzy.
"Branża hazardowa zaciera ręce"
- Bez względu na to, jakie intencje ma prokuratura, panowie z branży hazardowej zacierają recę, bo ja byłem i jestem ich wrogiem. To ja ich zwalczałem i nie pozwalałem im kręcić lodów. A teraz jestem ścigany, a nie oni – ocenił.
- Razem ze współpracownikami w 2008 r. zaczęliśmy rozmontowywać eldorado gier hazardowych. To my zaczęliśmy łatać ustawę o grach i zakładach wzajemnych, która była pełna dziur, jak ser szwajcarski – mówił Jacek Kapica.
Dodał też, że gdy zajmował się ustawą hazardował były próby pozbawienia go stanowiska. Były wiceminister jest przekonany, że branża hazardowa miała dojścia do polityków. Jednym z nich miał być Zbigniew Chlebowski, choć Kapica przyznał, że nie ma on na to żadnych dowodów.
Były wiceminister finansów w rządzie PO-PSL został zatrzymany pod koniec marca. Sprawa ma związek z aferą hazardową. Usłyszał zarzuty niedopełnienia obowiązków służbowych w celu osiągnięcia korzyści majątkowej dla innych osób w łącznej kwocie ponad 21 mld zł.
_**Masz newsa, zdjęcie lub filmik? Prześlij nam przez dziejesie.wp.pl**_