Ile władzy, tyle odpowiedzialności [OPINIA]
Obserwując polityczny rollercoaster ostatnich dni, jak mantrę powtarzamy, że Polska znalazła się na granicy ustrojowego chaosu. A wolne państwo, którego wyglądały kolejne pokolenia, pogrążą się w głębokim kryzysie - pisze dla Wirtualnej Polski prof. Sławomir Sowiński.
10.01.2024 | aktual.: 10.01.2024 17:30
Tekst powstał w ramach projektu WP Opinie. Przedstawiamy w nim zróżnicowane spojrzenia komentatorów i liderów opinii publicznej na kluczowe sprawy społeczne i polityczne.
Prawdziwe pytanie brzmi dzisiaj, jak z tego chaosu wyjść? A w każdym razie, jak zapanować nad nim, przynajmniej do wyborów prezydenckich w przyszłym roku?
Odkładając na bok szukanie złotych recept, których dziś po prostu nie ma, można jedynie wskazać trzy drogowskazy na drodze do jakiegoś uspokojenia sytuacji, którego tak bardzo potrzebujemy.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Większa odpowiedzialność zawsze po stronie władzy
Po pierwsze zatem, w gąszczu chaosu prawnego, trzeba koniecznie odróżnić kwestię winy od odpowiedzialności.
O to, czyją dzisiejszy kryzys jest winą, kto do niego doprowadził i jakie powinien ponieść konsekwencje, spierać będziemy się jeszcze bardzo długo. Z przekonującą wszystkich konkluzją albo bez niej. Nie może jednak budzić niczyich wątpliwości, że polityczną odpowiedzialność za wychodzenie z każdego chaosu ponoszą przede wszystkim aktualnie rządzący. Nie dlatego, że do problemu doprowadzili, ale dlatego, że wzięli na siebie ciężar władzy. Podobnie jak lekarz, który odpowiada za walkę o zdrowie pacjenta, nie dlatego, że go zaraził.
Tu i teraz oznacza to, że to przede wszystkim Koalicja 15 X odpowiada dziś za zaproponowanie poważnych, a nie tylko retorycznych scenariuszy wychodzenia z politycznego chaosu, wszędzie tam, gdzie jest to możliwe; lub przynajmniej - za jego zamrożenie. Odpowiedzialnością współrządzącego Polską prezydenta Andrzeja Dudy jest merytorycznie odpowiadać na takie próby. Odpowiedzialnością zaś PiS jest powstrzymanie się od dalszej eskalacji konfliktu.
Zobacz także
Droga do rozejmu przy prezydenckim stole
Po drugie, jasne jest również, że jakikolwiek zawarty dziś polityczny rozejm może się udać tylko z udziałem prezydenta Andrzeja Dudy.
Oczywiście, sporo racji mają ci, którzy podkreślają, że w ostatnich latach, ale i ostatnich dniach, prezydent podejmował wiele decyzji wątpliwych. I bywał też po 2015 roku stroną politycznego konfliktu. Nie sposób na przykład zrozumieć, kto namówił pana prezydenta, by ze swego Pałacu uczynił azyl dla skazanych posłów. Trudno zrozumieć też jego opór przed ponownym ich ułaskawieniem.
Nie zmienia to jednak faktu, że dziś prezydent nie jest zakładnikiem Prawa i Sprawiedliwości, tylko wyraźnie, po prawej stronie, konkuruje z nim. Słychać to było w jego wystąpieniu ze środy 10 stycznia, gdy mocno krytykując zatrzymanie w jego Pałacu skazanych posłów, wzywał jednocześnie do spokoju. Słychać to też w jego ocenie sytuacji w mediach.
Trudno też nie dostrzec, że w grudniu prezydent Andrzej Duda wysyłał pod adresem rządu Donalda Tuska poważne sygnały o gotowości do współpracy, które zostały jednak zignorowane.
Warunkiem zatem jakiegokolwiek rozejmu na polu bitwy, jakim jest dziś polska polityka, wydaje się zmiana obecnego kursu politycznego rządu Donalda Tuska i przyjęcie do wiadomości, że z prezydentem trzeba będzie w różnych sprawach współpracować. Niezależnie od własnych interesów czy ocen prawnych.
To, co konieczne i to, co musi poczekać
Aby współpraca taka była w ogóle możliwa, rządząca koalicja musi sobie i swoim wyborcom wyraźnie odpowiedzieć, które z proponowanych zmian są konieczne i można liczyć na ich realizację już teraz, bez naruszania konstytucji i przy możliwej zgodzie prezydenta? A o które trzeba będzie powalczyć w kampanii prezydenckiej przyszłego roku?
Trzeba pamiętać, że w 2015 roku PiS wygrał podwójne wybory - i parlamentarne, i prezydenckie. Dlatego Polski, po rządach PiS, nie poprawią na swoją modłę i nie wyprowadzą jej z obecnego chaosu prawnego rząd premiera Donalda Tuska i marszałek Szymon Hołownia. Mogą to natomiast zrobić rząd premiera Donalda Tuska i prezydent Szymon Hołownia. Albo inni politycy współpracujący po 2025 roku na tych urzędach.
Póki jednak to nie nastąpi, odpowiedzialność za próbę wychodzenia z obecnego kryzysu państwa ciąży przede wszystkim na rządzących. To jedno z żelaznych praw, nie tylko polskiej polityki.
Dla Wirtualnej Polski Sławomir Sowiński*
*Prof. Sławomir Sowiński jest politologiem z Instytutu Nauk o Polityce i Administracji UKSW, specjalizuje się w badaniach nad polityką i religią oraz współczesnymi procesami politycznymi. Autor książki "Boskie, cesarskie, publiczne. Debata o legitymizacji Kościoła katolickiego w Polsce w sferze publicznej w latach 1989-2010".