Ile w rzeczywistości zarabiają ratownicy medyczni? To może zszokować
Protest ratowników medycznych w ostatnich dniach daje się coraz mocniej we znaki. W wielu miastach brakuje obsad do karetek, przez co potrzebujący muszą czekać na pomoc znacznie dłużej. Czy zarobki pracowników zespołów ratownictwa medycznego faktycznie są nieadekwatne do wykonywanej przez nich pracy?
Protest zespołów ratownictwa medycznego zapowiadany był już od dawna. Ma on związek z niskimi płacami dla pracowników ochrony zdrowia, którzy w walce o ludzkie życie stoją na pierwszej linii frontu, bardzo często pracując ponad swoje siły. Ratownicy medyczni już niejednokrotnie udowodnili, że można na nich polegać, zwłaszcza w tak ekstremalnie trudnych czasach jak pandemia koronawirusa.
Aktualna sytuacja związana z protestem ratowników medycznych skłania do refleksji nad tym, czy ta grupa zawodowa faktycznie zarabia za mało, w stosunku do charakteru wykonywanej pracy?
Patrząc na zakres obowiązków i fakt, że są to osoby zajmujące się na co dzień ratowaniem ludzkiego życia, stawka od 21 do 36 złotych brutto za godzinę może nie robić wrażenia. W tym miejscu warto również zaznaczyć, że to właśnie od tych osób bardzo często zależy, czy i w jakim stanie pacjent dotrze na SOR.
Protest ratowników medycznych. Karetek brakuje niemal w całej Polsce
W związku z niską pensją od 1 września ratownicy medyczni postanowili rozpocząć protest, który już po kilku dniach bardzo mocno dał o sobie znać. Tylko w miniony piątek do potrzebujących mogła nie dotrzeć co czwarta karetka. O tym, jak ciężka jest sytuacja może świadczyć ten krótki fragment rozmowy dyspozytorki z policjantami z warszawskiej Woli, którzy w sobotę 4 września prosili o karetkę dla mężczyzny, który podciął sobie żyły na klatce schodowej.
PRZECZYTAJ TAKŻE: Jan Duda: Za komuny było podobnie. PiS nie boi się straty milionów przez uchwały ws. LGBT
- Sporo krwi stracił i zaczyna nam tutaj powoli odpływać - relacjonuje policjant.
- Tak, mamy to wezwanie, oczekujemy na wolny zespół. Jeśli możecie, załóżcie jakiś opatrunek i pilnujcie pacjenta. Zespół jak się zwolni, to przyjedzie do was w pierwszej kolejności – uspokajała dyspozytorka.
- Tak, dobra, opatrzyliśmy tę ranę w miarę, jeszcze dokładam bandaże, bo dosyć mocno się leje i czekamy na miejscu - odpowiedział policjant.
Więcej wstrząsających fragmentów rozmów z dyspozytorami przeczytasz w tekście Szymona Jadczaka pt. Ujawniamy dramatyczne rozmowy dyspozytorów. "Nie mam ani jednej wolnej karetki"
Źródło: "Super Express"/WP Wiadomości
ZOBACZ TEŻ: Niechlubny ranking z Kaczyńskim na czele. Polityk opozycji typuje kontrkandydata