Jan Duda: Za komuny było podobnie. PiS nie boi się straty milionów przez uchwały ws. LGBT
Komisja Europejska skierowała do marszałków pięciu województw pisma informujące, że ich regiony mogą stracić milionowe dotacje z UE. Jeżeli sejmiki nie wycofają się z uchwał anty-LGBT, samorządowcy z PiS podtrzymują swe stanowiska. - Za komuny było podobnie. Nie zgadzamy się, żeby jakiekolwiek środowiska wywierały presję na to, jak mamy wychowywać dzieci - mówi dla WP Jan Duda, ojciec prezydenta RP i przewodniczący małopolskiego sejmiku.
Chodzi o list Komisji Europejskiej, który w piątek został wysłany do marszałków województw: małopolskiego, łódzkiego, lubelskiego, podkarpackiego i świętokrzyskiego. Unijni urzędnicy przypominają w nim, że "14 lipca Komisja wszczęła kroki prawne przeciwko Polsce w związku z łamaniem praw podstawowych osób LGBTIQ".
Nie będzie milionów euro dla 5 województw?
- Komisja uważa, że polskie władze nie odpowiedziały w pełni i właściwie na jej zapytanie dotyczące charakteru i wpływu tzw. deklaracji, oświadczeń lub rezolucji przyjętych przez władze regionalne tak zwanych "stref wolnych od ideologii LGBTQI". (…) Komisja potrzebuje odpowiednich i wyczerpujących wyjaśnień dotyczących wezwania do usunięcia uchybienia - czytamy w liście Normy'ego Popensa z dyrekcji generalnej ds. polityki regionalnej i miejskiej Komisji Europejskiej.
Przypomnijmy, że w deklaracjach przyjętych przez niektóre władze regionalne mowa jest m.in. o "wsparciu dla rodziny opartej na tradycyjnych wartościach oraz obronę systemu oświaty przed propagandą LGBT", a także o tym, że "ideologie ruchów LGBT (...) kwestionują wartości chronione w polskiej konstytucji, a także ingerują w porządek społeczny".
Konsekwencją braku usunięcia uchybień ma być zamrożenie środków przyznanych w ramach programu REACT-EU. Najwięcej miałaby na tym stracić Małopolska (ponad 33,5 mln euro), później Łódzkie i Lubelskie (ok 26 mln euro), Podkarpacie (24,6 mln euro) i Świętokrzyskie (16 mln euro). Unijni urzędnicy domagają się uchylenia tzw. uchwał anty-LGBT przyjętych przez sejmiki w ciągu ostatnich dwóch lat, w których większość mają radni PiS.
Mimo wyznaczonego terminu do 14 września, samorządowcy nie planują wycofywać wcześniejszych uchwał. A jedynie przekazać odpowiedź Komisji Europejskiej.
W imieniu zarządu województwa przygotowuje ją marszałek Małopolski Witold Kozłowski (PiS). Choć jak wcześniej mówił w rozmowie z WP przewodniczący sejmiku, ojciec prezydenta prof. Jan Duda, szykowana była deklaracja w tej sprawie.
– My jako radni PiS dyskutujemy nad treścią odpowiedzi przygotowywanej przez marszałka. Nie mamy uprawnień do negocjowania z Komisją Europejską. Możemy przegłosować deklarację, ale nie będzie miało to wiążącego charakteru – mówi WP Duda.
Jan Duda: Za komuny było podobnie
- Musimy sobie określić granice, w jakich możemy kształtować naszą politykę społeczną. Według Unii Europejskiej nie mamy żadnych praw w tym względzie, z czym zgodzić się nie mogę. Za komuny było podobnie. Nie zgadzamy się, żeby jakiekolwiek środowiska wywierały presję na to, jak mamy wychowywać dzieci. To powinna być przed wszystkim kompetencja rodziców. Dlaczego mamy promować ideologię neomarksistowską forsowaną przez Komisję Europejską, która z naszego punktu widzenia jest społecznie szkodliwa? – mówi WP prof. Jan Duda. I jak dodaje, w najbliższy piątek ma być kolejna sesja sejmiku małopolskiego, na której będzie prowadzona dyskusja wokół stanowiska Komisji Europejskiej.
W podobnym tonie wypowiadają się łódzcy samorządowcy. Zdaniem Magdaleny Kamińskiej, rzeczniczki marszałka Grzegorza Schreibera, łódzka uchwała - Samorządowa Karta Praw Rodzin - nikogo nie dyskryminuje, a jeżeli KE tak ją odebrała, to znaczy, że albo jej nie przeczytała, albo rozumie ją niewłaściwie.
- Przekazaliśmy nasze wyjaśnienia w tej sprawie Ministerstwu Funduszy i Polityki Regionalnej. Po otrzymaniu maila z Komisji Europejskiej wysłaliśmy wyjaśnienia również do Komisji. Poczekajmy, żeby unijni urzędnicy zapoznali się z naszymi argumentami. Stoimy na stanowisku, że uchwała absolutnie nikogo nie dyskryminuje – mówi Wirtualnej Polsce rzecznik marszałka województwa łódzkiego Magdalena Kamińska.
Wiceprzewodniczący sejmiku łódzkiego Zbigniew Linkowski (PiS): - Przesłaliśmy naszą odpowiedź do ministerstwa, w której wyjaśniliśmy, że nie naruszamy prawa. Pismo zostało odczytane na ostatniej sesji sejmiku województwa łódzkiego. Nie widzimy konieczności wypracowywania nowego stanowiska, nasza uchwała nie ma wpływu na decyzję unijnych urzędników – twierdzi Linkowski.
Podkarpacie zaskoczone, Lubelskie pewne siebie
Na Podkarpaciu uchwałę przeciw promocji i afirmacji ruchów LGBT sejmik przyjął w 2019 roku.
W rozmowie z WP urzędnicy przekonują nas, że pismo z Komisji Europejskiej nawiązuje do wystąpienia KE pod adresem Rządu RP, warto więc najpierw poczekać na reakcję strony rządowej, spodziewaną w połowie września.
- Przede wszystkim pismo nie informuje o zawieszeniu całej puli środków europejskich. Komisja mówi o wstrzymaniu procesu rozpatrywania wniosków o zmiany w obecnym RPO 2014-2020 środków w ramach mechanizmu "REACT-EU".
Jak mówi Wirtualnej Polsce Tomasz Leyko, rzecznik prasowy Urzędu Marszałkowskiego Województwa Podkarpackiego, jest to dla urzędu "zaskakująca sytuacja". - Po podjęciu przez sejmik uchwały w 2019 r. Komisja Europejska poprosiła nas o wyjaśnienia w tej sprawie, te wyjaśnienia dosyć obszerne złożyliśmy trzykrotnie. Po ich analizie Komisja Europejski wydała zalecenia, które wszystkie wdrożyliśmy i wdrażamy – twierdzi Tomasz Leyko.
W Świętokrzyskim stanowisko samorządu województwa ma być przedstawione w najbliższym czasie. - Aktualnie trwa analiza dokumentów – przekazuje nam Agnieszka Kołacz-Sarnowska, rzecznik prasowy Marszałka Województwa.
Z kolei w lubelskim samorządzie przewodniczący rady Jerzy Szwaj w rozmowie z WP deklaruje, że "na pewno w tym miesiącu będzie jeszcze jedna sesja" - I jeśli będzie wola radnych, to ten temat powróci. Ale w mojej ocenie, nasza uchwała nikomu nie uchybia, a wspiera polskie rodziny. Jesteśmy w stałym kontakcie z zarządem i będziemy podejmować dalsze decyzje – mówi nam Jerzy Szwaj (PiS).
O tym, że środki nie zostaną lubelskiego regionowi odebrane, jest natomiast przekonany marszałek Jarosław Stawiarski (PiS). – Z pisma Komisji Europejskiej w żaden sposób nie wynika, że środki europejskie są zagrożone. Komisja wzywa rząd, a za pośrednictwem rządu samorządy 5 województw do przedstawienia środków zaradczych i naprawczych, żeby wszystkie prawa człowieka wynikające z Karty Praw Podstawowych, żeby były przestrzegane. Komisja chce wyjaśnień, uważamy, że jesteśmy je w stanie złożyć w jak najszybszym czasie. Lubelskie, ale także cała Polska jest krajem, w którym jesteśmy tolerancyjni i kochamy wszystkich - mówił we wtorek w mediach społecznościowych marszałek Jarosław Stawiarski.
Komisja Europejska powołuje się na Traktat UE
Ale to właśnie na Lubelszczyźnie pierwszym samorządem w Polsce, który przyjął "stanowisko w sprawie powstrzymania ideologii LGBT przez wspólnotę samorządową", był powiat świdnicki (26 marca 2019 r.). Z kolei sejmik województwa lubelskiego "stanowisko w sprawie wprowadzania ideologii LGBT do wspólnot samorządowych" przyjął miesiąc później - 25 kwietnia 2019 r. I to właśnie po decyzjach lubelskich samorządowców zareagowali unijni urzędnicy.
"Komisja Europejska pragnie podkreślić, że uznanie terytoriów, miejsc pracy lub usług wolnych od osób LGBTIQ stanowi działanie sprzeczne z wartościami określonymi w art. 2 Traktatu o Unii Europejskiej. Dlatego wstrzymujemy modyfikacje programu REACT-EU w odniesieniu do Państwa regionalnych programów operacyjnych" – konkludują przedstawiciele KE w liście do marszałków 5 województw.
W ramach unijnego programu piątka województw miała otrzymać kwotę ponad 126 mln euro na odbudowę gospodarki i służby zdrowia po pandemii COVID-19.