Zacznie się spustoszenie? Ukraina dopiero zgotuje Rosji piekło
Media na całym świecie zachwycają się skutecznością HIMARS-ów, które każdej nocy demolują rosyjskie magazyny na zapleczu frontu. Czy HIMARS rzeczywiście może przechylić szalę zwycięstwa na stronę Ukraińców?
18.07.2022 | aktual.: 18.07.2022 11:32
- Wyrzutnie HIMARS, które dostarczyli nasi zachodni partnerzy, już przysporzyły rosyjskim okupantom wiele problemów. Ich składy amunicji płoną jeden po drugim, wywołując panikę - powiedział doradca prezydenta Ukrainy Ołeksij Arestowycz.
- W sumie w ciągu tygodnia Siły Zbrojne Ukrainy wykonały ponad 50 ataków i wszystkie były skuteczne, ani jednego chybienia. W rozmowach okupantów, które słyszymy, ich stan jest bliski paniki. Ogromne straty, a oni nie wiedzą, co z tym zrobić - dodał Arestowycz.
W ciągu zaledwie tygodnia ukraińscy artylerzyści zniszczyli przynajmniej cztery duże składy amunicji, zniszczone zostały dwa węzły przeładunkowe i kilka obszarów rozśrodkowania. W dodatku trafione zostało stanowisko dowodzenia 22. Korpusu Armijnego, w którym zginął szef sztabu korpusu, gen. por. Artem Nasbulin oraz dowódca 20. Dywizji Zmechanizowanej Gwardii, płk Aleksiej Gorobiec. Kolejny atak został przeprowadzony na sztab 106. Dywizji Powietrznodesantowej Gwardii, w którym miało zginąć niemal całe dowództwo.
Siła, która przeważy losy wojny?
Są to potężne straty, zważywszy, że w tej chwili Ukraińcy mają zaledwie około dziesięciu sztuk M142 HIMARS-ów i tuzina ich gąsienicowych odpowiedników M270 MLRS. Jednak kiedy dodamy do tego około 70 samobieżnych armatohaubic, wyposażonych w precyzyjną amunicję, to przynajmniej w promieniu 40 km jest to znaczna moc. Zwłaszcza że Amerykanie dostarczyli około 1000 precyzyjnych pocisków Excalibur kalibru 155 mm.
Nadal nie jest to jednak siła, która może zdecydować o losach wojny. Owszem, uwidacznia się ogromna przewaga technologiczna, jednak nawet tak nowoczesne uzbrojenie działa jako jeden z elementów systemu, który dopiero w całości może sprawić, że Ukraina przejmie inicjatywę na froncie.
Precyzja
Najważniejszą różnicą, która wynika z używania zachodnich systemów, jest precyzja uderzeń. Rosjanie uderzają powierzchniowo, zużywając całe wagony nieprecyzyjnych pocisków. Muszą zużyć znacznie więcej amunicji, aby osiągnąć podobny efekt, jak Ukraińcy przy użyciu zachodnich systemów.
Pociski haubiczne Excalibur przy długości lufy 52 kalibry, jaką mają polskie Kraby czy niemieckie PzH2000, mają donośność do 50 km i trafiają w cel z dokładnością do dwóch metrów. Producent - Raytheon Missile Systems - szacuje, iż aby osiągnąć porównywalne efekty, należałoby zużyć dziesięć razy więcej klasycznych pocisków.
Rosjanie nie będą mogli czuć się bezpiecznie
Wykorzystywane obecnie przez Ukraińców pociski rakietowe GMLRS, które są na uzbrojeniu HIMARS-ów i MLRS-ów, uderzają z podobną precyzją. Z tym że mogą razić cele w odległości do 84 km. W dodatku całkowicie bezsilne wobec nich są rosyjskie systemy przeciwlotnicze, które nie są w stanie przechwycić celu na tak małej odległości.
Jeśli - zgodnie z zapowiedziami - do Ukrainy trafią ATACMS o zasięgu 300 km, to Rosjanie nie będą mogli czuć się bezpiecznie np. w Woroneżu, gdzie znajdują się zakłady lotnicze, obecnie remontujące samoloty walczące w Ukrainie, czy w Rostowie nad Donem, który jest olbrzymim centrum produkcji zbrojeniowej.
W Rostowie znajdują się zakłady Ałmaz, produkujące środki walki elektronicznej Horyzont, tworzące niemal wszystkie rosyjskie systemy radarowe, a przede wszystkim Rostwiertoł, który produkuje śmigłowce Mi-24 i Mi-28, a obecnie stanowi główną bazę remontową dla uszkodzonych w walkach maszyn.
Więcej rakiet
Sparaliżowanie Rostowa nad Donem może bardzo pomieszać plany Rosjanom. Do tego brakuje jednak sił – Ukraińcy mają zbyt mało wyrzutni i przede wszystkim pocisków. Dwa tuziny HIMARS-ów i MLRS-ów nie są w stanie dostatecznie sparaliżować rosyjskiego zaplecza.
Około 50 przeprowadzonych ataków mocno wstrząsnęło rosyjską logistyką, jednak to nadal nie jest etap, w którym zmienią one sytuację na froncie. Ukraińcom przede wszystkim brakuje pocisków, które w jeszcze większym stopniu mogłyby odciąć jednostki pierwszoliniowe od zaopatrzenia z zaplecza. Zmusiłoby to Rosjan do przerwy operacyjnej, co pozwoliłoby Ukraińcom przejąć inicjatywę.
Warunkiem jest jednak podciągnięcie brygad, które są obecnie zgrywane na zachodzie Ukrainy. Stąd też ukraińska gra na czas. Chcą go zyskać, aby odpowiednio wyszkolić jednostki i wysłać do boju żołnierzy, którzy nie będą mięsem armatnim.
Przygotowanie gruntu przed kontrofensywą
Dziś Ukraińcom są potrzebne kolejne wyrzutnie i znacznie więcej pocisków, zwłaszcza średniego zasięgu. Pozwoli to przygotować grunt przed zapowiadaną kontrofensywą. Dzięki precyzyjnej amunicji do artylerii lufowej i rakietowej oraz bezzałogowym systemom rozpoznawczym i uderzeniowym, Ukraińcy będą mogli stale kontrolować sytuację na froncie i bliskim zapleczu.
Może to, w połączeniu z uderzeniem jednostek zmechanizowanych, pozwolić powtórzyć scenariusz z końca marca, kiedy Rosjanie pozbawieni zaopatrzenia musieli wycofać się spod Kijowa, Czernichowa i Sum.
Dla Wirtualnej Polski Sławek Zagórski