Ale wciąż są tacy, którzy nie wierzą w istnienie wirusa i właśnie o nich porozmawiamy. Czy kojarzy pan poseł
taką
grupę jak "Góralskie Veto", taką akcję jak "Góralskie Veto"?
Czytałem
o tej inicjatywie i chyba dzisiaj również, przeglądając poranne
informacje, zauważyłem taką dość oryginalną wypowiedź rzecznika tej inicjatywy.
Nawet nie
jest to tylko rzecznik tej inicjatywa, ale to jest twórca tej inicjatywy, panie pośle. Bo Sebastian Pitoń to jest właśnie twórca
tej inicjatywy. W porannej rozmowie w Radiu Zet powiedział tak: "Przechorowałem koronawirusa, to lekka
przyjemna choroba".
Cóż tu do komentowania, ja myślę, że przede wszystkim tego rodzaju wypowiedź tego
pana jest lekceważeniem tych
chorych, którzy dzisiaj przebywają w ciężkim stanie w szpitalach, tych, którzy już przeszli, to jest
druga uwaga, no i przede wszystkim jest
to lekceważąca i pogardliwa opinia dla rodzin i bliskich, którzy
stracili swoich najbliższych przyjaciół, znajomych, którzy niestety odeszli w 2019 [2020]
roku. A przyczyną tego właśnie był koronawirus. I w
tym, można powiedzieć, kontekście etycznym jest to wypowiedź,
którą oceniam skrajnie negatywnie, ona jest szkodliwa,
lekceważąca i budzi
najwyższe zdumienie.
Jak pan poseł słyszy o tym, że to jest "lekka choroba" i przypomina sobie to, jak sam przechodził tę chorobę?
No tak jak tysiące ludzi, którzy trafili do szpitali czy przebywają w
tych szpitalach dzisiaj. No to jest, myślę, doświadczenie przede wszystkim nie tylko
medyczne, to jest doświadczenie również powrotu tych ozdrowieńców,
tak jak w moim przypadku, do czynnego
życia zawodowego, czy do aktywności publicznej i to jest bardzo długotrwały
proces. Myślę również w wielu przypadkach kosztowny dla
sektora finansów służby zdrowia, z tego względu, że są przypadki przecież ciężko
chorych na koronawirusa, którzy przebywali w samym szpitalu prawie miesiąc, a
takich przykładów to ja znam z własnego doświadczenia co najmniej kilka, nie mówiąc również o tych,
którzy wyszli z tych szpitali z ujemnymi wynikami, ale musieli do nich powrócić raz
czy dwa razy, dlatego że są różne powikłania, różne są źródła tych
problemów zdrowotnych, ale to jest również kolejne doświadczenie i bardzo bym powiedział mało ciekawe
dla tych osób, które sobie nie mogą poradzić właśnie z powrotem do
czynnego życia zawodowego i do aktywności, która jest również przecież istotą życia
wśród najbliższych, w własnej rodzinie, wśród kręgu przyjaciół, ale przede wszystkim też
w tym środowisku zawodowym, które spotykamy każdego dnia w naszym miejscu pracy.
Jeśli oczywiście jesteśmy czynni
zawodowo.
Panie pośle, no dobrze,
ale to naprawdę na konkretnym życiowym przykładzie. To znaczy, ile czasu pan spędził w szpitalu, ile
czasu minęło od kiedy poczuł się pan pierwszy raz źle, do tego momentu, kiedy był taki pierwszy impuls, że
no może to wszystko przechodzi, że jest lepiej?
W samych szpitalach spędziłem ponad 5 tygodnie, jeśli jeszcze doliczyć do tego okres
choroby, którą
próbowałem zwalczyć w warunkach domowych, no to to jest 6 tygodni, to jest spokojnie
półtora miesiąca czasu tej walki z pokonaniem
tych zagrożeń i ryzyka dla życia i zdrowia. I to jest oczywiście po powrocie
ze szpitali taka cicha systematyczna, codzienna walka, tak jak robią to, myślę, tysiące
podobnych osób jak ja w swoich domach, po to, aby poprzez ćwiczenia, poprzez
rehabilitację, poprzez nieco skorygowany rytm życia codziennego,
powrócić do pełnej albo jak najbardziej pełnej aktywności zawodowej.
Jeśli są to osoby starsze, które mają więcej lat, no to tym bardziej jest to dla wielu
z nich trudne i myślę, że w ogóle w polskiej kulturze pewien szacunek, troska,
empatia wobec osób chorych, nie tylko na koronawirusa, w ogóle
tych, którzy mają to nieszczęście, że przebywają w szpitalach, a przecież zauważmy również, że to
jest również doświadczenie wielu dziesiątek tysięcy innych pacjentów.