Dzieci z Ukrainy wywożone do Korei Północnej. Szokujące ustalenia
Rosjanie przenoszą ukraińskie dzieci z tymczasowo okupowanych terytoriów do tzw. obozów reedukacyjnych, które są nie tylko w Rosji i na Białorusi, ale też w Korei Północnej - podało Regionalne Centrum Praw Człowieka.
Jak przekazała ekspertka centrum Kateryna Raszewska podczas przesłuchania w Senacie USA, jej organizacja udokumentowała istnienie 165 obozów "reedukacyjnych", gdzie ukraińskie dzieci z okupowanych terytoriów są poddawane "przymusowej militaryzacji i rusyfikacji".
Po czyjej stronie stoi Trump? Ekspertka nie ma złudzeń
Obozy w Korei Północnej
Raszewska podkreśliła, że obozy działają nie tylko na okupowanych terytoriach, ale też w Federacji Rosyjskiej, Białorusi oraz... w Korei Północnej.
Podczas swojego wystąpienia prawniczka pokazała zdjęcia ukraińskich dzieci, które trafiły do KRLD. Są to 12-letni Mychajło z okupowanej części obwodu donieckiego i 16-letnia Lisa z Symferopola.
Według obrońców praw człowieka, dzieci wysłano do obozu Songdowon, położonego 9 tys. kilometrów od ich domu. - W tym obozie dzieci uczyły się, jak niszczyć japońskich żołnierzy, miały też okazję poznać koreańskich weteranów, którzy w 1968 r. zaatakowali amerykański statek Pueblo, zabijając i raniąc dziewięciu amerykańskich żołnierzy - powiedziała Raszewska.
Rosja oficjalnie nazywa wywożenie ukraińskich dzieci "ewakuacją". Jednak zgodnie z międzynarodowym prawem humanitarnym, taka procedura ma wyraźne ograniczenia i obowiązki, których Moskwa nie przestrzega.
Prawo nakłada na państwo okupacyjne obowiązek podjęcia wszelkich możliwych działań w celu ponownego połączenia rodzin, czego Rosjanie nie robią. Ponadto Rosja była zobowiązana do przekazywania list uprowadzonych dzieci Międzynarodowemu Komitetowi Czerwonego Krzyża.