Gigantyczna różnica we frekwencji w wyborach. Ekspert tłumaczy, skąd się wzięła
PKW przekazała dane o frekwencji w wyborach do PE. Na godzinę 12 wyniosła ona niemal dwa razy mniej niż w październikowych wyborach parlamentarnych o tej samej porze. Na godz. 17 też znacznie się różniła. Różnica jest więc ogromna. Co się stało? O komentarz poprosiliśmy prof. Jarosława Flisa z Uniwersytetu Jagiellońskiego.
09.06.2024 | aktual.: 14.11.2024 08:14
Szef Państwowej Komisji Wyborczej wskazał podczas konferencji prasowej, że według stanu na godz. 12:00 w wyborach do PE wydano 3 mln 344 tys. 688 kart do głosowania, co stanowi 11,66 proc. uprawnionych, których w sumie jest 28 mln 952 tys. 443.
Dla porównania w wyborach do PE pięć lat temu frekwencja o tej samej porze wynosiła 14,39 proc.; dekadę temu - 7,31 proc.; 15 lat temu - 6,65 proc. Z kolei w październikowych wyborach parlamentarnych do godziny 12:00 głos oddało 22,59 proc. wyborców.
Po południu Państwowa Komisja Wyborcza podała, że frekwencja na godz. 17 wyniosła 28,20 proc. (w październikowych wyborach było o tej godzinie 57,54 proc.).
W tym kontekście prof. Jarosław Flis w rozmowie z Wirtualną Polską zwrócił uwagę, że "nie są wybory, które zdecydują o tym, kto stworzy rząd". - Tym razem nie ma elementu rozstrzygnięcia, kto będzie rządził krajem, tak jak jesienią - zaznaczył politolog z Uniwersytetu Jagiellońskiego. - W związku z tym część osób uważa, że są one mniej ważne - dodał.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Zdaniem eksperta "warto zauważyć, że w 2019 roku wybory do PE były 'rozgrzewką' przed wyborami do Sejmu i Senatu". - W tym roku odbywają się już po wyborach parlamentarnych, więc nie wywołują takich emocji i zaangażowania - powiedział.
Politolog podkreślił, że "kiedy wybory mają 'mniejszą wagę', to głosować idą głównie osoby, które są m.in. lepiej wykształcone, bogatsze i starsze". - Wówczas frekwencja jest mniejsza - stwierdził. - Gdy wybory mają 'większą wagę', przyciągają również osoby, które na co dzień mniej interesują się polityką - dodał.
Wybory do Parlamentu Europejskiego. Pierwsze dane o frekwencji
Szef Państwowej Komisji Wyborczej Sylwester Marciniak oznajmił, że spośród okręgów wyborczych najwyższą frekwencję odnotowano w okręgu nr 4 Warszawa-1 i wynosiła ona 13,92 proc. Na drugim miejscu znalazł się okręg nr 6 - Łódź z frekwencją 12,39 proc., na trzecim miejscu zaś okręg nr 10 - Kraków z frekwencją wynoszącą 12,13 proc. Najniższą frekwencję odnotowano w okręgu nr 7 - Poznań i wynosiła ona 10,57 proc.
Jeśli chodzi o województwa, to najwyższą frekwencję odnotowano w małopolskim - 12,8 proc. W woj. mazowieckim frekwencja wyniosła 12,66 proc., w woj. łódzkim - 12,39. Najniższą frekwencję odnotowano w woj. opolskim – 9,87.
Dla porównania w 2019 r. na godz. 12 odnotowano najwyższą frekwencję w woj. małopolskim - 16,96 proc., najniższą w woj. opolskim - 11,88 proc.
Z kolei w podziale na miasta najwyższą frekwencję odnotowano w Toruniu - 14,41 proc. Na drugim miejscu była Bydgoszcz z frekwencją 14,4 proc., a podium zamyka Łódź z frekwencją wynoszącą 14,35 proc. Natomiast najniższą frekwencję odnotowano w Gdańsku - 10,91 proc., w Gorzowie Wielkopolskim - 12,62 proc. oraz na równi w Kielcach i Krakowie - 12,69 proc.
Z danych PKW wynika też, że w stosunku do liczby osób uprawnionych najwięcej wyborców zagłosowało w Krynicy Morskiej (woj. pomorskie) - 45,17 proc., a najmniej w gminie Radłów (woj. opolskie) - 4,47 proc.
Czytaj więcej:
Źródło: PAP/WP