"FAZ": ostatnia wielka bitwa Tuska
Donald Tusk chce pokonać PiS na polu polityki społecznej i gospodarczej – ocenia "Frankfurter Allgemeine Zeitung".
04.07.2022 | aktual.: 04.07.2022 13:21
Niemiecki dziennik relacjonuje w poniedziałek (04.07.2022) wystąpienie lidera PO Donalda Tuska na sobotniej konwencji partyjnej w Radomiu, która miała być największym od lat wydarzeniem opozycyjnego ugrupowania. "Donald Tusk otworzył coś w rodzaju kampanii prawyborczej" – zauważa korespondent gazety Gerhard Gnauck. "Wybory parlamentarne są wprawdzie dopiero jesienią przyszłego roku. Ale partie już biją w werble, jakby wybory miały odbyć się za trzy miesiące. Poza tym w przypadku prawicowej partii PiS, którą kieruje zacięty wróg Tuska Jarosław Kaczyński, nigdy nie wiadomo, czy nie wyciągnie z kapelusza przedterminowych wyborów" – dodaje Gnauck.
Tusk, który jesienią przejął stery partii, idzie na być może ostatnią wielka bitwę w swoim życiu. W Radomiu jako mówca będący blisko ludzi wrócił do starej wysokiej formy. Czerpał ze swoich doświadczeń z kampanii w minionych miesiącach, w czasie której, jak twierdził, odwiedził prawie sto miejscowości. I trafił do słuchaczy, mówiąc o tym, co, według sondaży, aktualnie najbardziej boli Polaków: o inflacji, która w niektórych wschodnioeuropejskich państwach UE jest nawet dwa razy wyższa niż w Niemczech" – relacjonuje niemiecki dziennikarz.
Zobacz także: Najnowszy sondaż dla WP. Jedna partia ze sporym wzrostem
"Tusk dostrzegł swoją szansę"
Opisuje, że Tusk zwracał się bezpośrednio do "swoich nowych znajomych, których odwiedził jeżdżąc po kraju". "Wszystko było zorganizowane. Wywołane osoby pomachały z trybun. Dla każdego Tusk miał przygotowane słowa pełne empatii. O chaosie podatkowym, zgotowanym przez rządową reformę podatków (która miała stworzyć nowy Polski Ład), tak, że żadna księgowa się już w tym nie orientuje. O nawozach sztucznych, których cena w ciągu roku wzrosła siedmiokrotnie. O 'poniżająco niskich' wynagrodzeniach nauczycieli, których nie stać już na benzynę. Na koniec Tusk opowiedział o piekarzu z Barlinka, który pewnie będzie musiał zamknąć piekarnię z powodu wzrostu kosztów" – relacjonuje niemiecki dziennikarz.
Jak pisze, urodzony w 1957 roku Tusk był w latach 90. XX wieku, gdy za pomocą brutalnych reform rynkowych likwidowano gospodarkę centralnie planowaną, zwolennikiem pochodzącego z Niemiec ordoliberalizmu.
"Potem prawicowa partia PiS odpowiedziała na potrzeby egzystencjalne społeczeństwa i walczyła jako reprezentantka 'socjalnej Polski' przeciwko 'zimnej Polsce liberalnej' Tuska i PO. To dało PiS-owi sukces, także w wyborach w 2015 roku. Ale teraz kraj doświadcza najwyższej inflacji od 1998 roku. Tusk wykorzystał swoja szansę. Najwyraźniej chce prześcignąć partię rządzącą na polu polityki społecznej i gospodarczej" – pisze Gnauck. Dodaje, że jedna z mówczyń na konwencji PO zapowiedziała 20-procentowa podwyżkę wynagrodzeń nauczycieli.
Osobne listy, wspólne rządy
W ocenie niemieckiego dziennikarza "Tusk mówił o zwycięstwie wyborczym, jakby było ono w zasięgu ręki". Odnotowuje m.in., że szef PO obiecał usunięcie z funkcji szefa NBP Adama Glapińskiego, którego oskarża o bagatelizowanie inflacji. Z kolei za wysokie wydatki państwa Tusk obarczył winą "legion funkcjonariuszy PiS", którzy zalęgli się w firmach państwowych i doją państwo.
"FAZ pisze również, że PO zabiega o jedną listę wyborczą opozycji, aby pokonać PiS. Ale wiceprzewodniczący partii Polska 2050 Michał Kobosko mówi gazecie, iż wspólna lista odstraszyłaby wielu wyborców, jak ostatnio miało to miejsce na Węgrzech. Kobosko zarzuca też Tuskowi, że niewiele mówił o programie. Dlatego lepszym rozwiązaniem jest oddzielny start w wyborach, ale wspólne rządy. "Jeżeli PiS wygra po raz kolejny, to wkrótce będziemy mieć sytuację jak na Węgrzech" – ostrzega Kobosko w "FAZ".