Falstart kampanii wyborczej. "Związany z narastającymi problemami Polaków"
Politycy partii rządzącej i opozycji wyjątkowo szybko weszli w kampanijny tryb. Choć wybory parlamentarne planowane są na jesień przyszłego roku, m.in. Jarosław Kaczyński, Donald Tusk i Szymon Hołownia już rozpoczęli objazd kraju, przerzucając się oskarżeniami. - Ze względu na doskwierające społeczeństwu problemy, takie jak drożyzna czy inflacja, politycy zdecydowali się przyspieszyć - mówi w rozmowie z Wirtualną Polską prof. Ewa Marciniak, politolożka z Uniwersytetu Warszawskiego.
Po trzech miesiącach względnego wyciszenia wewnętrznych konfliktów - ze względu na rosyjską inwazję na Ukrainę - największe partie powróciły do ostrego politycznego sporu. Sygnałami, które świadczą o wejściu w kampanijny tryb, są m.in. objazdy kraju zapoczątkowane przez Donalda Tuska i liderów PiS, a także szybka reakcja Jarosława Kaczyńskiego na "aferę w Pacanowie". Prezes PiS wymusił dymisję Michała Cieślaka po tym, jak minister doniósł na naczelniczkę poczty, która poskarżyła się na drożyznę. Posłowie PiS w nieoficjalnych rozmowach z WP przyznają, że gdyby nie "kampanijny tryb", reakcja nie byłaby tak szybka i zdecydowana.
Profesor Ewa Marciniak w rozmowie z Wirtualną Polską potwierdza, że zachowania polityków do złudzenia przypominają początek kampanii wyborczej. Według politolożki z Uniwersytetu Warszawskiego to rzeczywistość i wydłużająca się lista problemów, z którymi mierzą się Polacy, wymusiła jej rozpoczęcie. - Politycy nie mają wyjścia, muszą odnieść się do rosnącej inflacji, drożyzny, coraz wyższych rat kredytów. Milczenie byłoby rozumiane jako udawanie, że tego nie dostrzegają. Najwięcej obietnic i propozycji rozwiązań jest formułowanych właśnie w odpowiedzi na te problemy - podkreśla.
Zobacz też: Dworczyk "słabo zna" nowego ministra? Następca Cieślaka odpowiada
- Donald Tusk proponuje podwyżkę w sferze budżetowej, czyli rozwiązanie, które może zdobyć poparcie dużej grupy społeczeństwa. Obóz rządzący w odpowiedzi przypomina o wprowadzonych pakietach antyinflacyjnych. Kolejną sprawą są relacje między Polską a Unią Europejską w kontekście pieniędzy z Krajowego Planu Odbudowy. Obserwujemy tylko pozory uspokojenia nastrojów między polskim rządem a Komisją Europejską, choć w rzeczywistości wciąż nie jest pewne, że unijne miliardy do nas trafią. Na kolejnym miejscu jest wojna w Ukrainie i pomysły dotyczące tego, jak zapewnić wsparcie Ukraińcom, którzy są w Polsce - wyjaśnia.
Profesor zauważa też, że politycy wszystkich partii podgrzewają polityczną atmosferę. - Chcą doprowadzić do tego, żeby w opinii publicznej wrzało. Letnia temperatura politykom nie pasuje. Może okazać się, że sezonu ogórkowego w tym roku nie będzie, a opinia publiczna przez wiele miesięcy będzie adresatem kampanijnych przekazów - dodaje.
Drożyzna, inflacja vs. Niemcy, Unia
O ile opozycja w swoim przekazie skupia się głównie na drożyźnie, inflacji i rosnących ratach kredytów, to partia rządząca próbuje przekonywać, że z tymi problemami walczy i przekierowuje uwagę na inne wątki. Prawo i Sprawiedliwość w ostatnich dniach stawia na retorykę antyniemiecką i antyunijną, korzystając z przetestowanej metody uderzania w wykreowanego wroga. Świadczą o tym ostatnie wypowiedzi kluczowych polityków PiS.
Jarosław Kaczyński podczas spotkania z wyborcami w Sochaczewie powrócił do tematu niemieckich reparacji wojennych. - Ten moment, w którym trzeba z pewnymi postulatami wystąpić, chyba się zbliża, że trzeba rąbnąć pięścią w stół (…) Jak Niemcy są mocarstwem moralnym, to ja jestem młodym, wysokim blondynem - mówił prezes PiS. Wicepremier zaskoczył jeszcze jednym stwierdzeniem. - Nie wiem, czy Niemcy zbroją się przeciwko Rosji, czy przeciwko nam, ale się zbroją - powiedział podczas spotkania z wyborcami.
Z kolei poseł Marek Suski stwierdził w Radiu Plus, że "Unia zachowuje się jak Stalin i chce doprowadzić do likwidacji państwa polskiego". - Jesteśmy w Unii, ale wydaje mi się, że na niby, bo Unia nas nie traktuje poważnie. Próbują nam wejść na głowę (…) Ten aneks [do KPO - red.] Unia może sobie powiesić w bibliotece jako pamiątkę swojej bezczelności. Zgodziliśmy się na likwidację Izby Dyscyplinarnej, na taki aneks się nie godziliśmy - mówił wiceszef klubu PiS.
Wojna i tematy ideologiczne
Wejście w kampanijny tryb rozpoczęło też wyścig we wzajemnych oskarżeniach, kto jest bardziej prorosyjski. Na razie to PiS i związane z partią rządzącą media forsują narrację o "bliskich związkach Tuska z Putinem" i wpisywaniu się w politykę Kremla. - Myślę, że w gruncie rzeczy Donald Tusk jest politykiem prorosyjskim. (…) Wyobrażam sobie bez wątpienia, że w przyszłości, jak tylko konflikt na terenie Ukrainy nieco osłabnie, Donald Tusk będzie jednym z pierwszych polityków europejskich, który będzie namawiał do odmrożenia stosunków z Rosją - stwierdził w Polskim Radiu rzecznik rządu Piotr Mueller.
Platforma Obywatelska w odpowiedzi przekonuje, że czynienie takich zarzutów przez PiS jest de facto działaniem w interesie kremlowskiej propagandy. Opozycja śmielej korzystała z porównań między Rosją a PiS przed rozpoczęciem wojny w Ukrainie. Można odnieść wrażenie, że Lewica i PSL rzadziej sięgają po podobne argumenty. Obie partie skupiają się na krytyce zachodnich przywódców za zbyt miękkie podejście wobec Władimira Putina
Prof. Renata Mieńkowska-Norkiene zwraca uwagę, że w politycznym wzmożeniu ostatnich kilkunastu dni pojawiły się również tematy ideologiczne. - Donald Tusk podczas spotkań z wyborcami obiecuje wprowadzenie związków partnerskich czy legalną aborcję do 12. tygodnia ciąży. To odwrotna sytuacją niż dotychczas, kiedy to partia rządząca wywoływała tematy ideologiczne, a opozycja musiała na nie odpowiadać. Przekonamy się, czy ten trend się utrzyma - mówi.
Według ekspertki wiele zależy od tego, w jakiej formule opozycja pójdzie do wyborów. - Jeżeli partie zdecydują się na jeden blok, to wiele postulatów ideologicznych trzeba będzie stępić, żeby pogodzić PSL, PO i Lewicę. Jeżeli jednak będą dwa bloki - Hołownia pójdzie z PSL, a Koalicja Obywatelska z Lewicą - to wiadomo, że drugi blok może przejąć te postulaty. Decyzja o formule startu wpłynie z pewnością na to, czy takie tematy będą się pojawiały w kolejnych miesiącach - dodaje.
Odmienne zdanie na temat politycznego wzmożenia ma prof. Antoni Dudek, politolog z UKSW. - Nie mam wrażenia, że mamy do czynienia z nieoficjalnym początkiem kampanii wyborczej. Tratuję to jako kolejną odsłonę konfliktu, który w Polsce trwa od kilkunastu lat. W związku z wojną w Ukrainie nastąpiło zamrożenie sporu. Jarosław Kaczyński mówił już wcześniej o wszystkich tych tematach, które teraz powracają, Marek Suski już wcześniej plótł podobne rzeczy. Minął szok wywołany wojną, a polska polityka wróciła na koleiny sprzed 24 lutego. Mamy powrót do starej retoryki, która powróciła po trzech miesiącach zawieszenia - uważa prof. Dudek.
Patryk Michalski, dziennikarz Wirtualnej Polski