Europa bez liderów. Były ambasador mówi o "nieładzie"
- Europa jest przykładem politycznego nieładu. Jej liderem jest teraz właściwie Joe Biden - twierdzi Jerzy Marek Nowakowski. Były ambasador RP na Łotwie i w Armenii gorzko ocenia, że przywództwo europejskie się rozmyło.
Jaki podział sił obowiązuje teraz w Europie? Między innymi na ten temat z byłym ambasadorem RP na Łotwie i w Armenii rozmawiała w programie "Newsroom" WP Agnieszka Kopacz-Domańska. Wśród poruszonych zagadnień nie zabrakło wątków związanych z polityką Francji, a także roli Węgier i Polski na arenie Europy i świata.
"Polityczny nieład", "rozmyte przywództwo"
- Europa jest w tej chwili przykładem swego rodzaju politycznego nieładu. Przywództwo europejskie się rozmyło. Wydawało się, że pierwsze skrzypce zagrają Niemcy lub Francja, ale po ostatnich wyskokach prezydenta Macrona w Pekinie można sądzić, że niekoniecznie - ocenił Jerzy Marek Nowakowski.
Przypomnijmy, że podczas spotkania z Xi Jinpingiem prezydent Francji rozmawiał o współpracy gospodarczej Pekinu i Paryża, a Chiny podjęły decyzję o zakupie 160 francuskich samolotów Airbus. Wokół tej wizyty powróciła dyskusja o proponowanej przez Macrona "strategicznej autonomii Europy".
Nowakowski gorzko o przywódcach. "Nie wiedzą, co się dzieje"
"To jest szaleństwo, polityka do najbliższych wyborów"
- Obawiam się, że prezydent Francji, jadąc do Pekinu, chciał zyskać kilka punktów w sondażach. (...) Deklaracje Macrona przypominają mi trochę zachowanie naszych polityków. Wojna w Ukrainie pokazała, że geopolityka współczesnego świata się zmieniła. Mamy zupełnie inny układ mocarstw. Żadne z państw europejskich - ani Francja, ani Niemcy - nie może samodzielnie aspirować do roli mocarstwa. Europa jako całość - owszem, może się upominać o rolę przy stoliku decydentów, ale każdy z pojedynczych graczy europejskich jest na to za słaby - mówił Nowakowski.
- Nie staniemy się mocarstwowym boiskiem, jeśli nie potrafimy działać solidarnie. Wszystkie czynniki osłabiające europejską solidarność oznaczają zaproszenie do tego, żeby mocarstwa zewnętrzne - Rosja, Chiny, w przyszłości być może również Indie - rozgrywały państwa europejskie przeciwko sobie. To jest szaleństwo, polityka tylko do najbliższych wyborów i nic więcej - dodał dyplomata.
Kto liderem Europy? Padło zaskakujące nazwisko
Były ambasador Polski w Armenii i na Łotwie próbował wskazać lidera wśród przywódców Starego Kontynentu, lecz nie wymienił żadnego nazwiska. Po dłuższej chwili zastanowienia wskazał... prezydenta USA.
- Moim zdaniem liderem Europy jest w tej chwili Joe Biden. Bardzo nam brakuje w Europie przywódców w roli mężów stanu - ocenił dyplomata. - Czasami się śmieję, że powinniśmy postawić pomnik Władimirowi Putinowi, bo to on w pewnym sensie trzeszczącą w szwach Europę i świat zachodni zintegrował - dodał.
"Węgry zdradzają europejską solidarność"
Na antenie Wirtualnej Polski dyskutowano też o wizerunku Węgier na geopolitycznej mapie Europy. - Węgry zdradzają europejską solidarność, psują wizerunek Europy Środkowej - przyznał były ambasador.
Ekspert dodał, że wykorzystuje tu między innymi Putin. - Polityka Rosji i Chin to polityka "wbijania klinów" pomiędzy Europę i Amerykę, i pomiędzy państwa europejskie. Jeśli my, Europejczycy, w tę grę wejdziemy, to staniemy się tym boiskiem, na którym grają inni - dodał Nowakowski.
Polska pręży muskuły?
Na jaki poziom w Europie weszła Polska? - dopytywała gościa Agnieszka Kopacz-Domańska. - Z pewnym zażenowaniem słucham opowieści o Polsce jako mocarstwie. Przywódcą się jest, a nie się deklaruje, że się nim jest. Polska odzyskała rolę poważnego kraju, dlatego że jako społeczeństwo i państwo zajęliśmy dobrą, właściwą postawę w kwestii wojny w Ukrainie. Nasz kraj jest ważny, ale bez ścisłej współpracy z Finlandią i Szwecją niewiele ugramy, a my graliśmy ostatnio na Węgry i Turcję, które rozsadzają solidarność świata zachodniego - podkreślił ekspert.
"Popadliśmy w niemądrą niewolę stereotypu"
Ekspert przeanalizował też problemy, z jakimi boryka się polska polityka zagraniczna. Nowakowski przyznał, że "potrzeba dodatkowego wsparcia intelektualnego polityki".
- My wciąż jesteśmy zakładnikami myślenia, że walczymy o niepodległość albo o pozycję w Unii Europejskiej. Tymczasem swoje miejsce trzeba tam sobie wydrapać, a nie uderzać pięścią w stół. (...) Jeśli z kimś mamy mówić o przyszłości Ukrainy i Białorusi, to z Niemcami dużo łatwiej nam rozmawiać niż z Francją, bo oni przynajmniej wiedzą, co się tu dzieje. Francuzi niekoniecznie, nie mówiąc o Włochach czy Hiszpanach, bo oni patrzą na Morze Śródziemne i mają zupełnie inną perspektywę - stwierdził dyplomata.
- Angela Merkel była politykiem barwnym, dlatego częściej mówiliśmy o polityce Niemiec, a kanclerz Olaf Scholz, jak przechodzi, to go nie widać. Zresztą, problemem jest to, że popadliśmy w jakąś niemądrą niewolę takiego stereotypu, że Niemcy z nami rywalizują, a my jesteśmy w troszeczkę innych ligach. Dla Niemiec Polska nie jest takim zagrożeniem, jak wydaje się niektórym naszym politykom, którzy próbują na to grać w polityce wewnętrznej. Powinniśmy rozmawiać z Niemcami twardo, po partnersku, ale nie kopać ich po kostkach. Musimy szukać płaszczyzn do współpracy - podsumował Nowakowski.
WP Wiadomości na:
Wyłączono komentarze
Jako redakcja Wirtualnej Polski doceniamy zaangażowanie naszych czytelników w komentarzach. Jednak niektóre tematy wywołują komentarze wykraczające poza granice kulturalnej dyskusji. Dbając o jej jakość, zdecydowaliśmy się wyłączyć sekcję komentarzy pod tym artykułem.
Redakcja Wirtualnej Polski