"Endpose" Morawieckiego. "Bardzo nudne, chaotyczne, nostalgiczne"
Premier Mateusz Morawiecki wygłosił około godzinne exposé, które było zarazem pożegnaniem z władzą. - Zobaczyliśmy człowieka, który nawet w swoim ostatnim exposé, które było "endpose", kiedy ma możliwość powiedzenia prawdy, mija się z nią - komentuje dla WP prof. Anna Siewierska-Chmaj.
Sejmowa arytmetyka jest nieubłagana – Morawiecki, wciąż urzędujący premier, pożegna się ze stanowiskiem po głosowaniu nad wotum zaufania dla jego rządu. To nie powstrzymało go jednak przed wygłoszeniem exposé, w którym zachwalał dokonania władzy PiS i rozprawiał o planach na kolejną kadencję. Mówił m.in. o działaniach zmierzających do osiągnięcia przez Polaków średniej pensji w wysokości 10 tys. zł brutto.
Exposé pełne sprzeczności
Prof. Rafał Chwedoruk, politolog z Uniwersytetu Warszawskiego, mówi, że "całe to wystąpienie było per saldo mało ważne i nie we wszystkim poważne". - Usłyszeliśmy bezproblemową koncepcję Polski, gdzie wszystko można. Wystąpienie przeniknięte było ogromną dozą megalomanii. Polska jako strategiczny pomost, potęga militarna, kwestia chińska nawet się w tym wszystkim pojawiła, nowoczesne technologie - wylicza.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Politolog zwraca uwagę, że w wystąpieniu Morawieckiego było sporo sprzeczności. - Usłyszeliśmy o świetnej sytuacji budżetowej i o niewyobrażalnych wręcz wydatkach, jakie nas czekają, jak zbrojenie, port CPK. Premier mówił o krytyce mediów społecznościowych "made in USA", równocześnie o tym, że jesteśmy sojusznikiem tego kraju. Mówił o rolnikach, ale ani słowa o proteście na granicy - wylicza.
"Bardzo nudne, chaotyczne, nostalgiczne"
Politolożka prof. Anna Siewierska-Chmaj z Uniwersytetu Rzeszowskiego w rozmowie z Wirtualną Polską komentuje, że spodziewała się, że Mateusz Morawiecki zmobilizuje siły i będzie starał się mówić bardziej interesująco.
- Bardzo nudne, chaotyczne, nostalgiczne - zaskakujące. Zobaczyliśmy człowieka przegranego, który na dodatek ma świadomość tej przegranej - ocenia.
Najśmieszniejszy moment - zapowiedź współpracy rządu z opozycją
Jak podkreśla, wystąpienie było "miałkie", ale pojawiło się w nim kilka interesujących wątków. - Choćby odwołanie się do Porozumienia Centrum. Po co to zrobił? Jedyne, co przychodzi mi do głowy, to to, że szykują się na rebranding, że może będzie chciał odwoływać się do tradycji tej partii - mówiła.
- Najśmieszniejszy moment to oczywiście zapowiedzi, jak powinna wyglądać współpraca rządu z opozycją, że powinny być wyznaczone kwoty dotyczące przedstawicieli opozycji w najważniejszych instytucjach. PiS miał osiem lat, by wprowadzić te zasady, a dopiero gdy przechodzi do opozycji ma tak świetne pomysły - ocenia prof. Siewierska-Chmaj.
Przypomnijmy, że Morawiecki zapowiedział "pakiet demokratyczny dla polskiego Sejmu", co wywołało śmiech na sali sejmowej. - Na przykład co trzecie, albo co czwarte posiedzenie Sejmu to wicemarszałek Sejmu z opozycji mógłby układać porządek obrad - wyjaśnił swój zamysł. I dodał, że proponuje też comiesięczne sprawozdanie Prezesa Rady Ministrów - po którym każdy z klubów mógłby zadać pięć dowolnych pytań.
Morawiecki o kobietach. "Cyniczne i żenujące"
Rozmówczyni Wirtualnej Polski odnosi się także do słów Morawieckiego na temat kobiet. Przypomnijmy, że odchodzący premier powiedział: "starsze pokolenia mówiły, że miejsce kobiety jest w domu. A miejsce kobiety powinno być tam, gdzie sama sobie wybierze". Dla prof. Siewierskiej-Chmaj to słowa "cyniczne i żenujące". - To kontynuacja tego, co zrobili w ramach rządu dwutygodniowego. Nagle pokochali kobiety - ocenia.
- Kiedy wiedzą, że to rząd straceńców, który trwa dwa tygodnie, to nagle w składzie jest mnóstwo kobiet. Tak właśnie jest z szacunkiem wobec kobiet w wykonaniu PiS, które zrobiło wszystko, by utrudnić Polkom życie. Żeby musiały walczyć o podstawowe kwestie, o prawa człowieka - zaznacza. I dodaje: - Ten sam premier, za którego pałowano kobiety pokojowo protestujące, kobiety umierały w szpitalach, mówi o prawach kobiet? Absolutnie cyniczne.
"Morawiecki padł ofiarą spisku specjalistów ds. marketingu"
Prof. Chwedoruk zauważa, że ostatnio modne są spiskowe teorie dziejów, co było widać w trakcie wystąpjenia. - Obawiam się, że pan premier padł ofiarą spisku specjalistów ds. marketingu. Sprawiało to wrażenie prostego zaprzeczania temu, co działo się na prawicy w ostatnich latach - mówi.
I dodaje, że usłyszeliśmy też dużo cieplejsze tony na temat integracji europejskiej, mimo pewnej dozy sprzeciwu pogłębiania tej integracji. - O wolności wyboru, a to była przecież jedna z głównych przyczyn porażki PiS.
"Zapowiedź totalnej transformacji partii"
Politolog zwrócił też uwagę na cytowanie Michała Kaleckiego, ekonomisty, który zrobił karierę w Polsce Ludowej. - Jak na wystąpienie Morawieckiego, ciekawe skojarzenie - ocenia prof. Chwedoruk.
- Jeśli z tego miałaby wynikać jakakolwiek dyrektywa dla PiS na przyszłość, byłaby to zapowiedź totalnej transformacji partii. Pytanie, dlaczego transformację miałby uosabiać ktoś, kto stał na czele PiS wtedy, gdy partia doszła do momentu, gdy jedynym jej wyjściem jest właśnie totalna transformacja. To może zaskakiwać i pokazuje, że Morawiecki był szykowany i sam się szykował do prowadzenia innej polityki, niż ta, którą prowadzono. To tym bardziej nie wzmacnia jego pozycji wewnątrz PiS - komentuje.
"Substytut rozliczeń wewnątrz PiS"
Prof. Chwedoruk uważa, że exposé to substytut rozliczeń wewnątrz PiS. - To pożegnanie jak referendum, o którym wspomniał w wystąpieniu Morawiecki. Wszyscy o nim mówili, a dzień po nim nikt o nim nie pamiętał. Tak samo będzie z exposé odchodzącego premiera.
- Momentami Mateusz Morawiecki chciał brzmieć jak Roman Dmowski, podnosić treści jak Ignacy Daszyński, a przede wszystkim chodzi o to, by nie skończyć jak Kazimierz Marcinkiewicz - kwituje nasz rozmówca.
Żaneta Gotowalska-Wróblewska, dziennikarka Wirtualnej Polski