Eksplozja w rosyjskiej fabryce amunicji. Dwie osoby nie żyją
W mieście Perm na Przeduralu doszło do eksplozji w zakładach produkujących amunicję. Kierownictwo potwierdziło, że zginęło dwóch pracowników, a jedna osoba została poważnie ranna.
02.05.2022 | aktual.: 02.05.2022 19:24
"Doszło do zapalania się produkcji" - poinformowała agencja Interfax, cytując oficjalne informacje rosyjskiej inspekcji pracy. Władze potwierdziły śmierć dwóch pracowników zakładów.
Próbowali zataić informacje o eksplozji
O wybuchu, do którego doszło w niedzielę wieczorem, informował również portal Echo Permu, powołując się na świadków. Źródła we władzach przedsiębiorstwa twierdziły jednak, że "przeprowadzano planowe testy" i nie ma powodów do paniki.
Według Echa Permu, informacje i zdjęcia zaczęły pojawiać się w sieciach społecznościowych jeszcze w niedzielę wieczorem, lecz były usuwane.
Strategiczna fabryka w Rosji
W zakładach w Permie, które są ważnym przedsiębiorstwem kompleksu zbrojeniowego Rosji, produkowane są m.in. pociski do wyrzutni Grad i Smiercz, ładunki do rakiet manewrujących - podają rosyjskie media.
Zobacz też: Sąsiad Ukrainy wyraźnie zaniepokojony. Rosja też im grozi?
Media: większość rannych rosyjskich żołnierzy umiera na froncie
Z najnowszych danych ukraińskich służb wynika, że od 24 lutego Rosjanie stracili na Ukrainie niemal 24 tys. żołnierzy. Dziennikarz ukraińskiej agencji UNIAN Roman Cymbaliuk przekazał, że walczący z Ukraińcami rosyjscy żołnierze są zdania, że jeśli któryś z nich zostanie ranny, to najprawdopodobniej umrze na froncie.
"Wojskowi z Rosji nie uczestniczyli w kursach pierwszej pomocy, dlatego nie potrafią uratować ani siebie, ani swoich kolegów. Ich osobiste apteczki medyczne są wyposażone zgodnie z sowieckimi normami, zazwyczaj zawierają przeterminowane lekarstwa. Z tych powodów większość rannych żołnierzy szybko umiera, nie mogąc wydostać się z pola walki" - wyjaśnił Cymbaliuk na Facebooku.
W jego ocenie, rosyjska armia cierpi też na deficyt wykwalifikowanego personelu medycznego. "Większość doświadczonych lekarzy przebywa w szpitalach polowych, do których żołnierze najczęściej nie są nawet dowożeni. W jednostkach bojowych brakuje pełnoetatowych medyków, a jeśli już tacy są, to nie wszyscy z nich posiadają niezbędne umiejętności. W celu rozwiązania tych problemów Rosjanie pilnie posyłają na Ukrainę przyszłych lekarzy, czyli studentów kończących naukę na kierunkach medycznych. Nie wpływa to jednak na poprawę sytuacji" - relacjonował ukraiński dziennikarz.
Przeczytaj również: