ŚwiatEksperci Putina do zadań specjalnych. RISI stało za operacją wspierania Trumpa?

Eksperci Putina do zadań specjalnych. RISI stało za operacją wspierania Trumpa?

Kremlowski think-tank Rosyjski Instytut Studiów Strategicznych (RISI) był według Amerykanów autorem planu operacji mającej na celu wpłynąć na zeszłoroczne wybory w USA. To nie do końca zaskoczenie, bo powiązany z rosyjskim wywiadem ośrodek pojawia się zawsze przy okazji najbardziej tajnych i ryzykownych operacji Kremla za granicą.

Eksperci Putina do zadań specjalnych. RISI stało za operacją wspierania Trumpa?
Źródło zdjęć: © Forum | Alexei Druzhinin
Oskar Górzyński

Jak podała agencja Reuters, powołując się na siedem anonimowych źródeł w amerykańskich służbach, RISI przygotowało dla Kremla dwa dokumenty przedstawiające streategię działań mających doprowadzić do wyboru Donalda Trumpa na prezydenta USA oraz podważenia zaufania i wiary społeczeństwa w system demokratyczny.

Pierwszy dokument, z czerwca zeszłego roku, polecał Putinowi uruchomienie kampanii propagandowej w sieciach społecznościowych i kontrolowanych przez Kreml mediach, która miała sprzyjać bardziej prorosyjskiemu kandydatowi w wyborach. Drugi raport ostrzegał o tym, że porażka Trumpa jest bardzo prawdopodobna i radził, by wstrzymać się z otwartym poparciem dla kandydata republikanów, zamiast tego skupiając się na publikacjach mających poddawać w wątpliwość uczciwość amerykańskich wyborów i całego systemu. Zdobyte przez amerykańskie służby dokumenty miały posłużyć jako jeden z głównych dowodów na prowadzenie przez Kremla świadomej kampanii mającej wywrzeć wpływ na wybory i jedną z podstaw do obłożenia Rosji sankcjami.

Think-tank do zadań specjalnych

Nie jest to pierwsza taka operacja, w której znaczący brał udział podległy Administracji Prezydenta rosyjski ośrodek analityczny. Jako funkcjonujący w społeczności ekspertów think-tank, RISI nie cieszy się dobrą opinią - publikowane tam analizy na zachodzie nie są brane poważnie, m.in. dlatego, że często są zwykłą prokremlowską i antyzachodnią propagandą. Ale poza publiczną działalnością, ośrodek ma też inne zadania. RISI, które w przeszłości podlegało rosyjskiemu wywiadowi i wciąż ma silne związki ze służbami, funkcjonuje jednocześnie jako "przechowalnia" emerytowanych funkcjonariuszy Służby Wywiadu Zagranicznego (SWR) i FSB oraz narzędzie opracowywania strategii, często w szczególnie wrażliwych i ryzykownych sprawach. Przez ostatnie lata funkcję szefa RISI pełnił były generał KGB i SWR Leonid Reszetnikow; w tym roku zastąpił go były premier - i szef rosyjskiego wywiadu - Michaił Fradkow. Według analizy Ośrodka Studiów Wschodnich, RISI wraz z innymi ośrodkami eksperckimi Kremla "opracowuje teoretyczne podstawy kolejnych operacji informacyjnych; bywa też ich wykonawcą".

Podejrzewa się, że to właśnie ten ośrodek stał za planem zajęcia Krymu i wznieceniem wojny w Donbasie. W listopadzie 2015 roku opozycyjna "Nowa Gazeta" opublikowała dokument, który był strategią działań Kremla w odpowiedzi na wydarzenia na kijowskim Majdanie. Autorstwo dokumentu przypisywano właśnie instytutowi. Pośrednio przyznał się do tego później sam Reszetnikow, który szczycił się, że analizy i propozycje jego trafiają na biurko Putina i są przez niego realizowane. Jak mówił Aleksandr Sytin, były analityk RISI, który odszedł z instytutu w proteście przeciwko proponowanym rozwiązaniom, Reszetnikow i jego koledzy byli zwolennikami utworzenia grup rebelianckich w kluczowych miastach wschodniej Ukrainy i zorganizowanie w Donbasie separatystycznych republik - co ostatecznie stało się faktem. Jak podejrzewali dziennikarze "Nowej Gazety", plan został opracowany do spółki z oligarchą Konstantinem Małofiejewem.

Małofiejew był kluczowym partnerem ekipy szefa RISI. To znany z monarchistycznych i ultraprawosławnych poglądów zwolennik Putina, który chciał obwołać prezydenta Rosji carem. Wraz ze swoim ideologicznym partnerem, twórcą filozofii "eurazjanizmu" Aleksandrem Duginem, jest uważany za głównego organizatora i fundatora szerokiej sieci kontaktów Kremla ze skrajnie prawicowymi i prorosyjskimi partii w Europie; wspierał też walczących na Ukrainie Rosjan. Jako człowiek niezwiązany formalnie z Kremlem biznesmen idealnie nadawał się do wykonywania specjalnych zadań. Do tego, z Reszetnikowem połączyły go poglądy, bo były generał KGB na starość zaraził się prawosławym fanatyzmem i eurazjatyckimi ideami Dugina.

Operacja Bałkany

Ukraina nie była jedynym polem operacji specjalnych, w które zaangażowane było RISI. Szczególnie aktywną rolę ośrodek odgrywał na Bałkanach - regionie, w którym Reszetnikow specjalizował się pracując w służbach. Tam RISI było zaangażowane w "środki aktywne" - operacje mające wspierać nacjonalistyczne nastroje w Republice Serbskiej (serbskiej części Bośni i Hercegowiny), której Moskwa jest głównym sponsorem. Do spółki z Małofiejewem, szefostwo RISI opracowało plan mający zapewnić wyborcze zwycięstwo w Republice Serbskiej przywódcy separatystów Miloradowi Dodikowi. Do stolicy autonomicznej republiki, Banja Luki wysłano wówczas ponad setkę rosyjskich kozaków (członków paramilitarnej formacja, która wcześniej brała udział w operacji zajęcia Krymu ). Oficjalnie przybyli na pokazy kozackiego tańca; podejrzewano jednak, że prawdziwym powodem było wywołanie zamieszek w razie gdyby Dodik przegrał wybory. Samo ich przybycie miało być czynnikiem mającym odstraszyć wyborców od głosowania na opozycję. Ostatecznie interwencja nie była konieczna, bo Dodik utrzymał się przy władzy. Kilka miesięcy później, Reszetnikow i Małofiejew, wraz z doradcą Putina Igorem Szczogoliewem zostali przez przywódcę bośniackich Serbów odznaczeni wysokimi orderami.

Jeszcze bardziej ambitny - i radykalny - był plan interwencji w Czarnogórze. Wiele wskazuje na to, że szef RISI - znów we współpracy z Małofiejewem oraz oficerami rosyjskich służb specjalnych - prawdopodobnie brał udział w organizacji planu zamachu na premiera Czarnogóry Milo Djukanovicia, za jego decyzję o ubieganie się o członkostwo jego kraju w NATO. RISI w analizach ostro krytykowało Djukanovicia, zaś sam Reszetnikow przewidywał, że efektem jego decyzji będzie antyzachodnia rewolta w Czarnogórze.

Na tym właśnie polegał opracowany przez Rosjan plan. Zakładał on, że w razie wygrania wyborów w październiku 2016 roku przez Djukanovicia, zaangażowani do tego serbscy i rosyjscy nacjonaliści wzniecą zamieszki, porwą i zabiją premiera, a w jego miejsce zainstalują prorosyjski rząd, który zrezygnuje z członkostwa w Sojuszu. Spisek został jednak udaremniony, zaś niecały miesiąc później Reszetnikow został przedwcześnie odwołany ze stanowiska i zastąpiony innym weteranem służb, Michaiłem Fradkowem.

Specjalność: prowokacje

Zdaniem byłego eksperta RISI, Aleksandra Sytina, udział think-tanku w planowaniu tej operacji jest bardzo prawdopodobny.

- Reszetnikow posiada szeroką sieć na Bałkanach, w tym wiele kontaktów wśród byłych funkcjonariuszy jugosłowiańskich służbach. - powiedział Sytin portalowi śledczemu Bellingcat. - A organizowanie prowokacji - na Ukrainie, w Mołdawii, Grecji czy gdzie indziej - to jedne z jego ulubionych pomysłów - dodał.

Źródło artykułu:WP Wiadomości
władimir putinfsbswr
Wybrane dla Ciebie
Komentarze (12)