Ekshumacje ofiar rzezi wołyńskiej. Morawiecki: jest dobra wola po drugiej stronie
Rząd chce rozwiązać sprawę ekshumacji ofiar rzezi wołyńskiej. Premier Mateusz Morawiecki rozmawiał w tej sprawie z przewodniczącym ukraińskiego parlamentu Rusłanem Stefanczukiem. - Jest dobra wola po drugiej stronie - zapewniał szef rządu.
We wtorek w 80. rocznicę krwawej niedzieli w Warszawie odbyły się uroczystości, na których obecny był przewodniczący Rady Najwyższej Ukrainy Rusłan Stefanczuk. Jak się podkreśla - to pierwszy raz w historii, gdy tak wysoki przedstawiciel władz ukraińskich wziął udział w uroczystościach upamiętniających dzień, gdy UPA zaatakowało blisko sto miejscowości.
Premier Mateusz Morawiecki w rozmowie Interią przekonywał, że jego rządu musi doprowadzić do wznowienia ekshumacji na Wołyniu. - Mam nadzieję, że to, co przez kilka lat okazywało się niemożliwe, teraz będzie możliwe. Pierwsze oznaki tego już są. Po pierwsze w Puźnikach, w miejscu niedaleko Tarnopola, już odbywają się poszukiwania ofiar ludobójstwa - mówił.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Szef rządu opisywał, że jak na razie nie udało się odkryć szczątków. Zaznaczył, że wkrótce powinny pójść zgody na kolejne ekshumacje.
- Rozmawiałem z nim (Stefanczukiem - red.) również o tym, żeby jak najszybciej otworzyć proces ekshumacyjny. Jest dobra wola po drugiej stronie - mówił.
Stwierdził, że "do końca życia" będzie się o to upominał. - To jest to, co mogą w sprawie Wołynia zrobić urzędnicy państwowi. Niezależnie w jakiej roli będę, zawsze będę o to zabiegał - mówił.
Rocznica "krwawej niedzieli"
11 lipca miała miejsce 80. rocznica tzw. krwawej niedzieli, gdy w 99 miejscowościach na Wołyniu doszło do największej fali mordów na Polakach. 11 i 12 lipca 1943 r. Ukraińska Powstańcza Armia (UPA) dokonała skoordynowanego ataku na polskich mieszkańców w powiatach włodzimierskim, horochowskim, kowelskim i łuckim. Wykorzystała gromadzenie się w niedzielę, 11 lipca, ludzi w kościołach. Badacze obliczają, że tylko tego jednego dnia mogło zginąć około 8 tys. Polaków - głównie kobiet, dzieci i starców.
Akcja UPA była kulminacją trwającej już od początku 1943 r. fali mordowania i wypędzania Polaków z ich domów, w wyniku której na Wołyniu i w Galicji Wschodniej zginęło około 100 tys. Polaków. Sprawcami zbrodni wołyńskiej były Organizacja Ukraińskich Nacjonalistów - frakcja Stepana Bandery i podporządkowana jej Ukraińska Powstańcza Armia, dowodzona przez Romana Szuchewycza.
W 2017 roku ukraiński IPN oświadczył, że w związku z brakiem reakcji władz Polski na niszczenie znajdujących się na jej terytorium ukraińskich miejsc pamięci narodowej wstrzymuje legalizację polskich upamiętnień na Ukrainie. IPN w Kijowie zainicjował wówczas wstrzymanie wydawania pozwoleń na prace poszukiwawcze miejsc pochówków i porządkowanie oraz tworzenie polskich miejsc pamięci na Ukrainie.
Czytaj więcej:
Źródło: Interia, WP