Dzieci, które chciano wywieźć do Francji, to nie sieroty
Dzieci, które organizacja "Arche de Zoe"
usiłowała wywieźć do Francji z Abeche w Czadzie, są w większości
"Czadyjczykami, mającymi czadyjskich rodziców", a nie sierotami z
Darfuru - oświadczył doradca francuskiego ministra spraw
zagranicznych Eric Chevalier.
###Galeria
[
]( http://wiadomosci.wp.pl/proba-porwania-dzieci-z-czadu-6038716662309505g )[
]( http://wiadomosci.wp.pl/proba-porwania-dzieci-z-czadu-6038716662309505g )
Próba porwania dzieci z Czadu
Bardzo szybko poznacie liczby, których nie mogę teraz podać, bo nie są jeszcze ostatecznie potwierdzone, ale one jasno pokażą, że większość dzieci jest Czadyjczykami i ma rodziców - powiedział Chevalier w radiu RTL. Podkreślił, że fakt ten "zostanie potwierdzony przez międzynarodowe organizacje".
Rzeczniczka MSZ Pascale Andreani potwierdziła, że "według pierwszych informacji, było tam wiele dzieci czadyjskich i wiele takich, które nie były sierotami".
Szef francuskiej dyplomacji Bernard Kouchner zauważył w czasie wizyty w Bangkoku, że organizacje humanitarne nie mogą "działać bez zasad", w kraju, który "nie jest naszą własnością".
W poniedziałek późnym wieczorem wymiar sprawiedliwości Czadu formalnie oskarżył dziewięciu Francuzów i siedmiu Hiszpanów o próbę "uprowadzenia dzieci", "oszustwo" lub "współudział".
Europejczyków zatrzymano w czwartek na lotnisku w Abeche, gdzie francuska charytatywna organizacja pozarządowa "Arche de Zoe" próbowała wprowadzić na pokład samolotu 103 dzieci, by przewieźć je do Francji. Dzieci pochodziły z okolic granicy sudańsko- czadyjskiej i próbowano je przedstawić jako sieroty z Darfuru. Zatrzymani to pracownicy organizacji "Arche de Zoe", trzech dziennikarzy i siedmioro hiszpańskich członków załogi samolotu.
Prezydent Czadu Idriss Deby określił w sobotę próbę wywiezienia dzieci jako "porwanie". Zapytał nawet organizację "Arche de Zoe", czy zamierzała "sprzedać" dzieci "pedofilskim organizacjom" albo "zabić je i wyciąć im organy".
Prezydent Francji Nicolas Sarkozy potępił "nielegalną i niedopuszczalną" akcję "Arche de Zoe". Natomiast Hiszpania oświadczyła, że "nie zgadza się" z oskarżeniem.
Wszystko wskazuje na to, że nie ma ostatecznych dowodów przeciwko Hiszpanom - zaznaczył sekretarz stanu w hiszpańskim MSZ Bernardino Leon.
Komisja Europejska nazwała akcję francuskiej organizacji charytatywnej, oskarżonej o próbę uprowadzenia dzieci z Czadu, jako nieodpowiedzialny, ale odosobniony przypadek w Unii Europejskiej.
KE ma nadzieję, że afera nie wpłynie na planowaną od dawna w listopadzie unijną misję w Czadzie, której trzon mają stanowić Francuzi.
Chcemy, by było jasne: to odosobniony przypadek, będący rezultatem nieodpowiedzialnych działań - powiedział rzecznik KE Amadeu Altafaj. Dodał, że wiele kwestii wymaga wyjaśnienia, podkreślając, że Komisja Europejska ma pełne zaufanie do władz Czadu. Nie należy łączyć tego odosobnionego przypadku z ważnymi wysiłkami humanitarnymi na wschodzie Czadu, w Afryce środkowej i Darfurze - dodał, nawiązując do planowanej w listopadzie unijnej misji w Czadzie, której trzon mają stanowić Francuzi.
Siły UE mają zajmować się ochroną ludności cywilnej i uchodźców z ogarniętego konfliktem Darfuru - sąsiadującej z Czadem prowincji Sudanu. Bez aprobaty władz Czadu misja stanęłaby pod znakiem zapytania.
KE zapewniła, że nic nie łączy ją z "Arche de Zoe". Nie ma żadnego projektu ani finansowania ze strony KE" dla tej organizacji - zapewnił Amadeu Altafaj.
Od lutego 2003 r. w graniczącej z Czadem sudańskiej prowincji Darfur zginęło ponad 180 tys. ludzi, a 2,5 mln opuściło domy z obawy przed przemocą. O większość mordów i grabieży obwiniani są wspierani przez rząd w Chartumie arabscy bojownicy, tzw. dżandżawidzi (jeźdźcy).
Wojna w Darfurze oraz tocząca się do niedawna wojna domowa w Czadzie są przyczyną niezmiernych cierpień ludności cywilnej.