"Dwie wieże" pod lupą prokuratury. Nieoficjalne ustalenia
Prokuratura zajmie się sprawą "dwóch wież", deweloperskiego biznesu spółki Srebrna, w który zaangażował się Jarosław Kaczyński. Inwestycja za 1,3 mld złotych nigdy nie wystartowała, a prezes PiS został oskarżony o oszustwo przez austriackiego biznesmena.
Jeszcze w 2020 roku prokuratura odmówiła wszczęcia śledztwa w sprawie "dwóch wież". Nowy prokurator krajowy Jacek Bilewicz w wywiadzie dla "Newsweeka" powiedział, że prokuratura "przyjrzy się sprawie dwóch wież w trybie procesowym".
Jak nieoficjalnie dowiedziała się "Gazeta Wyborcza", decyzja już zapadła i śledztwo będzie ponownie wszczęte.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Niewypał deweloperski Srebrnej
Bliźniacze wieże miały być jednymi z najwyższych budynków stolicy, za inwestycję odpowiedzialna była spółka Srebrna, nazywana "finansowym zapleczem PiS-u". Właścicielem spółki jest Fundacja im. Lecha Kaczyńskiego, a w zarządzie zasiada m.in. Jarosław Kaczyński.
W 2017 r. do zaufanych dołączył Gerald Birgfellner, austriacki biznesmen powiązany rodzinnie z Kaczyńskim. Latem 2018 roku Jarosław Kaczyński zawiesił projekt, obawiając się, że zaangażowanie w deweloperkę negatywnie wpłynie na notowania partii w wyborach samorządowych.
Birgfellner został z rachunkami do zapłacenia, a Srebrna odmówiła mu wypłaty wynagrodzenia. Kaczyński tłumaczył biznesmenowi, że nie ma wystarczających dowodów na poniesione koszty, a swoich roszczeń może dochodzić w sądzie.
Odmowa wszczęcia śledztwa
Biznesmen zaczął nagrywać ostatnie rozmowy z prezesem PiS, z pozostałych robił notatki. Część nagrań opublikowała na początku 2019 r. "Wyborcza". Już wtedy Birgfellner zawiadomił prokuraturę, że Kaczyński oszukał go w interesach.
"Sprawę dostała prokurator Renata Śpiewak. Po 50 godzinach przesłuchań Birgfellnera odmówiła wszczęcia śledztwa. Nie było więc postępowania dowodowego, przesłuchań świadków. Za to w uzasadnieniu swojej decyzji prokurator Śpiewak zacytowała fragment zeznań Kaczyńskiego z innego postępowania, gdy prezes PiS doniósł na "Wyborczą" i polityków PO jako pomówiony. Zeznał tam, że sam niczego biznesmenowi nie zlecał" - przypomina "Gazeta Wyborcza".
Źródło: "Gazeta Wyborcza"