Drugie podejście. PiS znowu chce zmieniać ordynację wyborczą

W maju się nie udało, ale będzie drugie podejście. Zimą lub wiosną PiS znowu spróbuje zmienić ordynację wyborczą. I nie chodzi tylko o datę wyborów samorządowych, by nie kolidowały ze 100-leciem odzyskania niepodległości oraz z prezydenckim referendum. Zmiany mogą być głębokie i kontrowersyjne. Nasi rozmówcy z opozycji zapewniają, że już rozpoczęli przygotowania do odnalezienia się w nowej rzeczywistości.

Drugie podejście. PiS znowu chce zmieniać ordynację wyborczą
Źródło zdjęć: © Agencja Gazeta | Sławomir Kamiński
Kamil Sikora

29.09.2017 15:58

W połowie maja Jarosław Kaczyński zrobił coś, co w ostatnich dwóch latach rzadko się zdarzało: zapowiedział rezygnację z forsowania pomysłu PiS. Chodziło o tzw. wsteczną dwukadencyjność, czyli zakaz startu w wyborach samorządowych prezydentów czy burmistrzów, którzy pełnią swoje funkcje dwie kadencje lub więcej. Porzucono też plan zmiany granic Warszawy, by ułatwić kandydatowi PiS wygraną w wyborach na prezydenta stolicy.

Teraz okazją do otwarcia kodeksu wyborczego będzie nieszczęśliwy zbieg dat. Zgodnie z przepisami wybory samorządowe miałyby się odbyć 11 listopada, w 100. rocznicę odzyskania niepodległości. Jakby tego było mało na ten dzień (lub weekend) swoje referendum konstytucyjne zaplanował Andrzej Duda. Jarosław Kaczyński już zapowiedział swoim posłom, że radnych i burmistrzów Polacy wybiorą tydzień wcześniej lub tydzień później, czyli 4 lub 18 listopada.

Jak u Orbana

Ale nikt nie ma wątpliwości, że na tym się nie skończy. Mówią o tym nawet politycy PiS, m.in. szef klubu Ryszard Terlecki i wiceprezes partii Adam Lipiński. O zmianach mówił też Jarosław Kaczyński na kongresie PiS w Przysusze w lipcu tego roku. Zapowiedział m.in. likwidację jednomandatowych okręgów wyborczych w wyborach do rad gmin. Dlatego Kukiz'15 sceptycznie podchodzi do zmian PiS. - Obawiamy się tych zmian - mówi w rozmowie z WP poseł Piotr Apel.

Wśród potencjalnych nowości wymienia się też likwidację II tury w wyborach prezydentów/wójtów/burmistrzów. - To wariant z Węgier - przypomina poseł Kukiz'15. Wprowadzone przez Viktora Orbana rozwiązanie znacząco osłabiło opozycję i pozwoliło kandydatom FIDESZ-u wygrać tam, gdzie nie mieliby szans. Na czym polega ten mechanizm? Odbiera opozycji szansę do zjednoczenia się "wszyscy przeciw jednemu", co często działo się w II turze.

Zjednoczona opozycja?

Przy takim kształcie wyborów opozycja, aby chociaż myśleć o pokonaniu kandydata PiS, musi się zjednoczyć. Kiedy pytamy o szanse na to przedstawicieli PO, Nowoczesnej i PSL zapewniają gotowość do rozmów i współpracy. Jednak płynące z różnych stron nieoficjalne doniesienia dowodzą, że współpraca jest właściwie niemożliwa. I to nie tylko w Warszawie, ale też w innych dużych miastach.

- Warszawiacy są zmęczeni latami rządów PO i oburzeni nieprawidłowościami przy reprywatyzacji - mówi Paweł Rabiej, członek zarządu Nowoczesnej i kandydat partii na prezydenta stolicy. - Dlatego ich kandydat, niezależnie jak uczesany i gładki, nie ma szans na wygraną. Jedynym rozsądnym rozwiązaniem jest dla nich rezygnacja z wystawiania kandydata i poparcie kandydata opozycji - dodaje. Nie trzeba dodawać, że podobną opinię można usłyszeć od przedstawiciela każdej partii.

Nowe okręgi

Ale to nie jedyne zmiany, które mogą utrudnić życie opozycji. - Możliwe, że PiS będzie chciało zmienić granice okręgów wyborczych, a ich ustalanie przekazać wojewodom, czyli nominatom rządu - mówi WP Borys Budka, wiceszef Platformy Obywatelskiej. Wiedząc, jak głosowano w poprzednich wyborach, można tak wyznaczyć granice okręgów, by zwolennicy PiS mieli przewagę nad zwolennikami opozycji w okręgach, gdzie jest dużo mandatów, a zwolenników opozycji stłoczyć w okręgi, gdzie jest mało miejsc do wzięcia.

Zdaniem Borysa Budki PiS może też wprowadzić ograniczenie dotyczące zgłaszania kandydatów tak, by mogły to robić tylko partie polityczne. To uniemożliwiłoby start przynajmniej części komitetów lokalnych, bo nie zdążyłyby się one zarejestrować jako partie. Piotr Apel z Kukiz'15 zapewnia, że mimo takiego niebezpieczeństwa jego ugrupowanie nie zamierza zmieniać formy prawnej i stawać się partią. - Dopóki nie zmieni się system finansowania partii, nie planujemy się w partię przeobrazić - deklaruje.

Duda uratuje samorządy?

Najwięcej na przygotowywanych zmianach może stracić PSL, które w samorządach jest potęgą. - Jarosławowi Kaczyńskiemu zależy przede wszystkim na celu politycznym, on chce pokazać, że po 3 latach PiS wciąż może wygrać - ocenia poseł PSL Krzysztof Paszyk. - Jemu aż tak nie zależy na władzy w samorządach, bo on wierzy przede wszystkim w władzę sprawowaną z centrali. Ale chce pokazać, że w tym sondażu rok przed wyborami do Sejmu, PiS wciąż wygrywa - ocenia rozmówca WP.

Forsowanie zmian w prawie wyborczym ma się zacząć wkrótce - jeszcze w grudniu lub wiosną przyszłego roku. Okienko jest otwarte do połowy maja. Teraz PiS angażuje siły w reformę sądownictwa, szczególnie że opór stawia prezydent Duda. Czy zablokuje też zmiany w samorządach? Zdaniem naszych rozmówców może się postawić najdalej idącym postulatom PiS. Ale dzisiaj to bardziej myślenie życzeniowe.

Wybrane dla Ciebie
Komentarze (451)