Drobna wada i lodówka do wyrzucenia? Unia idzie na wojnę z elektrośmieciami
Celowe postarzanie produktów, trudności z naprawą i częściami zamiennymi, krótki okres gwarancji - te problemy, generujące co roku w Unii setki tysięcy ton elektrośmieci, mają przejść do historii. Komisja Europejska pracuje obecnie nad kompleksowym "prawem do naprawy". Konsumenci otrzymają narzędzia do walki z nieuczciwymi praktykami producentów. Ale to długa droga.
04.11.2021 | aktual.: 06.03.2024 21:07
Dostałeś wysoki rachunek za gaz czy prąd? A może zdecydowałeś się na instalację fotowoltaiczną i chcesz się podzielić informacją, jakie przyniosła efekty? Wyślij swój rachunek na dziejesie.wp.pl lub oznacz go hasztagiem #przyszedlrachunek w mediach społecznościowych.
Sytuacja jakich wiele - nowe mieszkanie, nowy sprzęt RTV-AGD, wszystko od wiodących producentów. Kupując, pomyślałem: lepiej nieco dopłacić i mieć spokój. Mijają niespełna cztery lata, a wraz z nimi kończy się gwarancja. Po tym czasie, jak w zegarku, psuje się płyta indukcyjna.
Zamawiam elektryka. Mężczyzna rozkręca urządzenie, bada napięcie i kręci nosem. Okazało się, że w jednym z "palników" doszło do spięcia, w wyniku którego wysiadł moduł sterujący połową płyty. Zgodnie ze słowami fachowca, "nie ma co tutaj grzebać, trzeba wymienić cały sterownik". Koszt to połowa nowego urządzenia. Mimo wszystko warto naprawiać, zamiast generować niepotrzebne elektrośmieci. Jak się okazało, i tak miałem sporo szczęścia.
Kilka miesięcy później podobny pech spotyka moją lodówkę. Niby pracuje, ale temperatura w środku rośnie. Na moje niewykwalifikowane oko wychodzi, że przyczyną jest brak płynu chłodniczego. Optymistycznie zakładam, że jego uzupełnienie powinno być formalnością. Kolejny telefon, kolejny fachowiec i okazuje się, że miałem rację. Przynajmniej w części.
Płyn faktycznie wyparował, ale nie on był źródłem problemu. Były nim elementy chłodnicze składające się z rzędów małych rurek, które w wyniku normalnej pracy lodówki tarły jeden o drugi. - Widzi pan to? Rurki uległy przetarciu, nawet jeśli uzupełnię płyn, on i tak wycieknie - mówi elektryk. - Ile będzie kosztować naprawa? - pytam. - Tego nie ma sensu naprawiać w lodówkach do zabudowy. Cena porównywalna z nową lodówką. Niektórzy producenci robią to celowo. Nic nowego - słyszę.
I tak ważący prawie 30 kg sprzęt - w środku praktycznie nowy - ląduje na śmietniku. A przecież można było tego uniknąć. Czy jesteśmy w stanie wyeliminować producenckie praktyki, które wprost nazywa się "celowym postarzaniem" (ang. planned obsolescence) sprzętu elektronicznego? Parlament Europejski twierdzi, że tak.
"Niewyobrażalne szkody dla środowiska"
Parlament i Komisja Europejska walczą z problemem braku części zamiennych, ukrytymi w urządzeniach wadami i prawem do ich naprawy od ponad 20 lat, ale to właśnie teraz mamy być na finiszu prac nad pakietem dyrektyw, które zmienią wygląd rynku elektroniki w Unii Europejskiej.
- To, co zrobiliśmy w Europarlamencie w kwestii walki z elektrośmieciami oraz wprowadzenia "prawa do naprawy", to tzw. raport z własnej inicjatywy, czyli dokument, w którym nawołujemy Komisję Europejską do zajęcia się tymi tematami. Problem robi się palący. Musimy dobrze zorganizować gospodarkę w obiegu zamkniętym, usprawnić recykling i możliwość łatwego reperowania sprzętu elektronicznego i AGD - mówi WP europosłanka Róża Thun. Jak dodaje, Komisja zobowiązała się, że do końca tego roku przedstawi projekt legislacyjny, który wróci do Strasburga, a następnie będzie elementem negocjacji szefów poszczególnych rządów na Radzie Europejskiej. Jak wygląda harmonogram prac? - Liczymy, że całość uda się wprowadzić do 2023 r. - odpowiada Thun.
Jak dodaje jedna z inicjatorek raportu Europarlamentu, w projekcie "right to repair" chodzi o to, aby w urządzeniach można było dokonywać napraw bez konieczności utylizacji całego przedmiotu, jak miało to miejsce w przypadku mojej nieszczęsnej lodówki.
- Przez właśnie takie sytuacje doszliśmy do momentu, w którym statystyczny obywatel UE w ciągu roku produkuje średnio 16 kg e-śmieci. Elektrycznych i elektronicznych. To niewyobrażalne szkody dla środowiska - zwraca uwagę Róża Thun.
Z perspektywy konsumenta mamy odczuć same plusy. Projektowanie przedmiotów zmieni się na tyle, aby naprawy, części zamienne, dostęp do wnętrza urządzenia były proste. Wszystko w duchu "eko-design", przy równoczesnym założeniu, że jeżeli element urządzenia ulegnie awarii, a jest na gwarancji, gwarancja powinna być przedłużana. Poprawie ulegną również informacje o częściach zamiennych, ich dostępność na rynku oraz ceny. W konsekwencji chodzi o to, aby wyrzucenie np. pralki nie było tańsze niż jej naprawienie. Długofalowo gospodarka w obiegu zamkniętym ma generować wyraźne korzyści dla klimatu.
- Wiemy, że niektórzy producenci celowo projektują swoje urządzenia tak, aby psuły się po okresie gwarancyjnym. To się musi zmienić, nawet jeśli będziemy musieli przymusić przedsiębiorstwa do zmiany systemu produkcji - przestrzega europosłanka.
"Nieuczciwe praktyki rynkowe"
Z pytaniem, czy na gruncie polskiego prawa już dzisiaj możemy walczyć z nieuczciwymi praktykami producentów sprzętu elektronicznego, zwróciłem się do prezesa Urzędu Ochrony Konkurencji i Konsumentów.
- Coraz więcej przekazów marketingowych dotyczących różnych produktów bazuje na twierdzeniach o ich ekologiczności, przyjazności dla środowiska. Jeśli nie są one prawdziwe, możemy mówić o zjawisku tzw. greenwashingu. Jak każde twierdzenia przedsiębiorców wprowadzające w błąd, mogą być uznane za nieuczciwą praktykę rynkową, a jeśli jednocześnie godzą w interesy nieokreślonego kręgu osób (jak ma to często miejsce w przypadku np. reklamy), mogą stanowić praktykę naruszającą zbiorowe interesy konsumentów. Grozi za to kara, którą może nałożyć Prezes UOKiK - do 10 proc. obrotu - tłumaczy Tomasz Chróstny.
Równocześnie, jak zaznacza szef UOKiK, konsumentowi w ramach rękojmi przysługuje prawo do naprawy lub wymiany towaru. Jeśli nie jest to możliwe, np. ze względu na brak części lub zakończenie produkcji, nabywca dysponuje uprawnieniem do obniżenia ceny towaru. Rękojmia przysługuje jednak jedynie przez relatywnie krótki czas (2 lata), a problemy ze sprzętem często pojawiają się tuż po zakończeniu ochrony. Remedium na nie stanowić ma tzw. prawo do naprawy. Jego celem jest zobligowanie przedsiębiorców do zapewnienia dostępności części zamiennych przez 7 do 10 lat po zakończeniu produkcji i wprowadzeniu ostatniej partii do obrotu. Dotyczy to takich sprzętów, jak np. lodówki czy pralki. Części zamienne mają być dostępne przede wszystkim dla serwisów naprawczych. Elementy do prostych napraw, które użytkownik może bezpiecznie wymienić samodzielnie, mają być powszechnie możliwe do kupienia. W przypadku części zamiennych dostępnych powszechnie, na stronie internetowej powinna znaleźć się także instrukcja naprawy.
- Dzięki regulacji sprzęty AGD i RTV mają być trwalsze i łatwiejsze w naprawie. Jednym z celów nowych przepisów jest przyczynienie się do produkcji urządzeń o dłuższym okresie eksploatacji i ograniczenie elektrośmieci. Prawo do naprawy i zwiększenie dostępności części będzie miało również swój wymiar finansowy – dłuższa eksploatacja urządzenia to oszczędność pieniędzy, zatem skutek finansowy dla konsumentów będzie również korzystny - przekonuje Chróstny.
"Wyzwanie na najbliższe lata"
Szerszy problem zjawiska postarzania sprzętu polega jednak na tym, że trudno udowodnić celowość procederu. O ile w latach 20. i 30. XX wieku najwięksi producenci żarówek założyli kartel, który miał obniżyć czas działania produktu z 2 tys. do 1 tys. roboczogodzin, a firma DuPont produkująca pończochy nylonowe celowo pogorszyć jakość oferowanego produktu, aby zwiększyć sprzedaż - dzisiaj firmy kamuflują swoje intencje. Owszem, w części państw Unii, takich jak Francja czy Holandia, ustawodawca już teraz wprowadził zakaz umyślnego obniżania żywotności produktów, a francuski odpowiednik UOKiK-u nałożył na koncern Apple 25 mln euro kary za celowe obniżanie mocy obliczeniowych starszych iPhone’ów za pomocą aktualizacji oprogramowania, ale to zaledwie kropla w morzu legislacyjnych potrzeb.
- Dotychczas niewielu przedsiębiorców udało się w UE ukarać za postarzanie produktów. W tym celu trzeba bowiem udowodnić, że do zepsucia czy spowolnienia sprzętu doszło nie wskutek rozwoju technologicznego, a w wyniku działań przedsiębiorcy. Kluczowa w tym zakresie pozostaje postawa sygnalistów, mogących przekazać istotne informacje dotyczące działalności producentów. Jest to jedno z wyzwań na najbliższe lata dla unijnych organów ochrony konsumentów - mówi WP Tomasz Chróstny.
Dopóki prawo na poziomie całej Unii nie ulegnie zmianie, przeciętny konsument skazany jest na walkę z wiatrakami. A to właśnie na tym polu toczy się inna walka. O klimat i ekologię, którą niejednokrotnie zasłaniają się najwięksi producenci na świecie. Jak widać, nasze świadome wybory konsumenckie mają większe znaczenie, niż może się wydawać.
Marcin Makowski dla WP Wiadomości