Dramatyczna relacja z Norwegii. Konsul Kowalski walczy o jeszcze jedną rodzinę

Kamila Gryn, psycholog i współpracownica konsula Sławomira Kowalskiego ujawnia szokujące kulisy interwencji dyplomaty. - Widziałam dzieci, które urzędnicy Barnevernet odrywali od matki ciągnąc brutalnie za nogi - mówi Wirtualnej Polsce.

Dramatyczna relacja z Norwegii. Konsul Kowalski walczy o jeszcze jedną rodzinę
Źródło zdjęć: © MInisterstwo Spraw Zagranicznych | fot. K. Siemion-Bielska
Tomasz Molga

12.02.2019 | aktual.: 12.02.2019 19:41

Sławomir Kowalski polski konsul w Norwegii został uznany za osobę niepożądaną. Ma opuścić placówkę w Oslo i wrócić do kraju. Jednak w Norwegii wciąż rozgrywają się dramaty polskich rodzin, którym Barnevernet, niesławny urząd ds. wychowania dzieci odbiera pociechy.

Jak dowiaduje się WP, najbardziej dramatyczna jest sytuacja rodziny, która pod groźbą odebrania praw rodzicielskich musiała zgodzić się na ograniczenie wolności i obserwację w specjalnym ośrodku. Polakom tymczasowo odebrano trójkę starszych dzieci. Pozwolono na opiekę tylko nad najmłodszym niemowlęciem. WP udało się przekazać rodzicom prośbę o kontakt. Ci jednak boją się rozmawiać z dziennikarzami. Dyplomatyczny konflikt może przekreślić szansę na połączenie rodziny.

- Tych scen nie zapomnę do końca życia. Uczepiona szyi matki 6-letnia dziewczynka była siłą odciągana za nogi przez urzędników. Szloch, spazmy. Po czymś takim, sama nie mogę dojść do siebie - opowiada WP Kamila Gryn, psycholog, współpracująca z konsulem Kowalskim. Od pięciu lat realizuje program pomocy psychologicznej dla polskich rodzin w Norwegii. - Ostatnio znowu doszło do kilku interwencyjnych odebrań dzieci przez urząd. Nie wyobrażam siebie, że Polacy mogą zostać bez wsparcia - dodaje.

Obraz
© Youtube.com | Ordo Iuris

Konsul bohaterem w Norwegii. Uderza w niesławny urząd

Podaje nowe szczegóły działań Sławomira Kowalskiego (on sam nie wypowiada się w mediach). Już w pierwszej sprawie, gdzie na prośbe konsula udzielała pomocy psychologicznej rodzicom, doszło do ujawnienia fałszowania dokumentacji przez pracowników Barnevernet. W notatkach oraz w zeznaniach przed sądem twierdzili oni, że 6-letnia dziewczynka podczas widzenia z rodzicami ze strachu przed matką schowała się pod stół. - Byłam na tych widzeniach i robiłam notatki. To była tylko zabawa w chowanego. Po spotkaniu stęskniona dziewczynka rzuciła się matce na szyję. Chciała wrócić do domu - mówi dalej Gryn.

Podkreśla, że polska rodzina miała prawo czuć się skrzywdzona. Nauczycielka zarzuciła rodzicom stosowanie przemocy domowej. Podejrzenia wzbudził czerwony ślad na czole dziewczynki. Uderzyła się zabawką podczas harców z 1,5-rocznym bratem. Oboje na kilka miesięcy trafili do norweskiej rodziny zastępczej.

- Chłopiec wyrywał sobie włoski na głowie. Urzędnicy tłumaczyli to traumą po przeżyciach w domu rodzinnym - dodaje psycholog. Dzięki zaangażowaniu norweskich adwokatów i ogromnym wysiłkiem rodziców, udało nam się doprowadzić do korzystnego wyroku sądu rodzinnego i powrotu dzieci do domu.

150 interwencji konsularnych

Przypomina historię 14-letniej dziewczyny, która po kłótni z matką o dostęp do komputera sama zgłosiła się do Barnevernet. Urzędnicy od razu umieścili ją w domu norweskich opiekunów, stwierdzając patologiczne relacje w rodzinie. Ponieważ dziewczyna zapowiedziała, że ucieknie, okno jej pokoju zablokowano łańcuchem. Przeżyła koszmar. W powrocie do matki pomógł jej konsul Kowalski.

Gryn nie dziwi się, że konfliktowi dyplomatycznemu. - Konsul Kowalski stanowczo domagał się widzenia z dziećmi. Pilnował przestrzegania praw polskich obywateli m.in do rozmowy z dziećmi po polsku. Był dla wielu urzędników bardzo niewygodny. Nieprzypadkowo połowa jego interwencji zakończyła się pozytywnie dla polskich rodzin - dodaje rozmówczyni.

Konflikt dyplomatyczny

Przypomnijmy, że Norwegowie zarzucają konsulowi agresywne zachowania, blokowanie działań urzędów i niestosowanie się do poleceń policji. Jednak ta wersja posypała się w drobny mak, kiedy ujawniono film z interwencji dyplomaty w mieście Hamar. Domagając się widzenia z polskimi dziećmi Sławomir Kowalski wypowiada się spokojnie. Powołuje się na przepisy konwencji wiedeńskiej, która daje mu prawo widzenia się z każdym polskim obywatelem.

Niewłaściwe słowa padają raczej ze strony wezwanych na miejsce policjantów. "Masz ostatnią szansę żeby stąd wyjść, albo cię wyniesiemy". "Masz wyjść, bo ja tak mówię!". "Musisz opuścić centrum miasta" - słyszymy na nagraniu kończącym się wypchnięciem dyplomaty z siedzimy urzędu.

Norwegowie nalegają na odwołanie konsula. Reakcja polskiego ministerstwa spraw zagranicznych zakłada wydalenie konsula norweskiego z Polski. Norweska Polonia domaga się jeszcze jeszcze bardziej stanowczych działań. Sprawa budzi ogromne emocje. Pisaliśmy, że część norweskich ekspertów broni działań naszego dyplomaty. Petycję w obronie Sławomira Kowalskiego podpisało 28 tys. osób.

Urząd Barnevernet interweniuje ostro po zgłoszeniach, które w Polsce uznano by za błahe. Wystarczy zgłoszenie sąsiadów, że rodzic podnosi głos na dzieci, że w domu odbywają się głośne imprezy. W 2018 roku głos w sprawie naruszeń standardów praw człowieka przez Barnevernet zabrało Zgromadzenie Parlamentarne Rady Europy oraz Trybunał Praw Człowieka w Strasburgu. Obecnie przeciwko Norwegii toczy się osiem spraw przed Europejskim Trybunałem Praw Człowieka.

Masz newsa, zdjęcie lub filmik? Prześlij nam przez dziejesie.wp.pl

Wybrane dla Ciebie
Komentarze (795)