PolitykaDorn o taśmach Morawieckiego: konieczna komisja śledcza

Dorn o taśmach Morawieckiego: konieczna komisja śledcza

Dorn o taśmach Morawieckiego: konieczna komisja śledcza
Źródło zdjęć: © PAP | Tytus Żmijewski
Arkadiusz Jastrzębski
04.10.2018 10:04, aktualizacja: 25.03.2022 12:40

Sejmowa komisja śledcza powinna zająć się sprawą taśm, na których nagrano podsłuchane rozmowy Mateusza Morawieckiego - uważa Ludwik Dorn. Jego zdaniem trzeba ustalić, co działo się do tej pory z nagraniami, i czy służby sprawdzały obecnego premiera.

Były marszałek Sejmu stwierdza we wpisie na swoim blogu, że po opublikowaniu zeznań kelnerów z "afery taśmowej" opozycja ma wręcz obowiązek zgłosić wniosek o powołanie komisji śledczej.

Zdaniem Dorna w całej sprawie wciąż nie wiadomo, czy prokuratura, policja albo służby specjalne podjęły jakiekolwiek działania w celu zweryfikowania zarzutów Łukasza N. (jednego z kelnerów) wobec premiera Morawieckiego. Jego zdaniem, to ważne pytanie, na które politycy rządzącego obozu, ani śledczy nie odpowiadają.

"Na politycznym porządku dnia należy postawić dwie kwestie: co się działo i dzieje z nieujawnionymi dotąd taśmami? Czy prokuratura i służby są formalnie w posiadaniu niektórych z nich, większości czy wszystkich? A w szczególności: czy posiadają nagranie rozmowy z udziałem Mateusza Morawieckiego, o której zeznawali obaj kelnerzy?" - wymienia Ludwik Dorn.

Zobacz także: Włodzimierz Czarzasty komentuje taśmy z Morawieckim

Precyzuje, że wyjaśnić trzeba też, czy któraś ze służb - "choćby CBA, której informatorem był Falenta - dysponuje częścią lub całością nagrań, ale nieformalnie".

Druga sprawa, którą w opinii Dorna powinna zająć się komisja, to ustalenie tego, czy "nad Mateuszem Morawieckim trzymano parasol ochronny i to zarówno za rządów PO-PSL, jak i PiS", a jeśli tak, to dlaczego.

"To rządzący mają dostęp do taśm"

Były poseł PiS (w czasach współpracy z Kaczyńskimi nazywany "trzecim bliźniakiem") ocenił też, że po publikacji Onetu PiS nieumiejętnie próbował bagatelizować sprawę, mówiąc o "odgrzewanych kotletach”. Dorn podkreśla, że o zeznaniach kelnerów opinia publiczna dowiedziała się teraz po raz pierwszy.

"Pani posłanka Beata Mazurek, rzecznik prasowy PiS, która wypowiadała się na temat politycznych kulinariów, demonstracyjnie nasiusiała też do własnego namiotu, bo zaapelowała do PO, by ta przedstawiła twarde dowody, czyli taśmę. O ile jakaś polska siła polityczna obecnie ma dostęp do nieujawnionych jeszcze taśm lub dysponuje o nich jakąkolwiek wiedzą, to przecież nie ci, którzy rządzili trzy lata temu, ale ci, którzy rządzą obecnie" - pisze Dorn na blogu w serwisie tygodnika "Polityka".

"Nieufny czynnik kierowniczy PiS"

Na zakończenie pozwala sobie na spekulacje na temat relacji Mateusza Morawieckiego z Jarosławem Kaczyńskim. Możliwy wzrost zaufania wobec premiera ze strony prezesa PiS może - zdaniem byłego marszałka Sejmu - wynikać z "nieformalnego dostępu do nagrań rozmów Mateusza Morawieckiego".

"Czynnik kierowniczy PiS, który znany jest z tego, że nikomu nie ufa, nagle robi premierem kogoś, z kim koni nie kradł i beczki soli nie zjadł" - pisze na zakończenie Ludwik Dorn.

Masz newsa, zdjęcie lub film? Prześlij nam przez dziejesie.wp.pl

Oceń jakość naszego artykułuTwoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.
Komentarze (133)
Zobacz także