Donald Tusk. Nieoficjalnie: Rodzina byłego premiera nie chce jego powrotu do polskiej polityki
Jedno z najczęściej zadawanych pytań w 2018 r.: czy Donald Tusk wróci do polskiej polityki? A jeśli tak – to czy będzie w stanie pokrzyżować wyborcze szyki Zjednoczonej Prawicy? Były premier z ogłoszeniem swoich planów czekać będzie do ostatniej chwili. Jest jeden "czynnik", który może okazać się decydujący: rodzina.
Dwóch niezależnych od siebie polityków – dobrze znających Donalda Tuska – z którymi rozmawialiśmy pod koniec roku o możliwym powrocie przewodniczącego Rady Europejskiej na krajowe podwórko, zgodnie twierdzi: – Wszyscy skupiają się na aspektach czysto politycznych. Ale jest jeden czynnik, który może mieć duży wpływ na ostateczny wybór planów Donalda. Rodzina.
A właściwie – jak słyszymy nieoficjalnie – jej niezgoda na to, by Tusk znów wchodził w polskie piekiełko i bezpośrednio zaangażował się w polityczną wojnę.
Nasi rozmówcy związani z PO z Brukseli i Warszawy opowiadają off the record, że w rodzinie Tuska dominuje przekonanie, iż nie powinien on wracać do polskiej polityki i startować w wyborach (próbowaliśmy skontaktować się w tej sprawie z synem Tuska, Michałem, ale nie odpowiedział na naszą prośbę o rozmowę).
– W Brukseli Donald ma pozycję, autorytet, spokój i pieniądze. Rodzina przyzwyczaiła się do rzeczywistości, w której funkcjonuje od kilku lat. I gdyby zależało to wyłącznie od woli jego małżonki [Małgorzaty - przyp. red.], która życia w Warszawie nie lubi, Tusk nadal robiłby karierę w instytucjach europejskich. A polską politykę zostawił na dobre. Donald musi to brać pod uwagę – słyszymy od jego wieloletniego znajomego, który pracował z nim w rządzie.
2013 rok. Małgorzata Tusk w rozmowie z Moniką Olejnik przyznaje szczerze: – Uważam, że u nas w domu polityki jest za dużo. Wszyscy się tym zajmujemy na co dzień. Mój świat jest poza polityką. I niech tak zostanie.
Wywiad dla "Newsweeka": – Całe życie z nią walczę. Staram się politykę odgrodzić od siebie i swojej rodziny.
Rządy Tuska oceniane inaczej
Ogromna część opozycji w Polsce ma nadzieję, że były premier wróci. Bo tylko on – takie dominuje przekonanie – ma szansę wywrócić stolik Zjednoczonej Prawicy. I wygrać w wyborach prezydenckich z Andrzejem Dudą.
Na razie Tusk przygotowuje sobie grunt pod powrót; sonduje, analizuje, bada nastroje. Stąd jego relatywnie duża aktywność polityczna w mijającym roku.
– Spokojnie obserwuje wypalanie się tej władzy. Drażni, niepokoi Jarosława. Wie, że jego rządy po trzech latach PiS ocenianie są dziś przez znaczną część Polaków zupełnie inaczej, niż wtedy, gdy odchodził – przekonuje znajomy byłego premiera.
Truizmem jest twierdzenie, że szef Rady Europejskiej na krajowe podwórko jako lider opozycji wróci jedynie wówczas, gdy będzie mieć graniczące z pewnością przekonanie, że koniec PiS jest nieuchronny. I że opozycja – dziś podzielona i słaba – jest w stanie wygrać wybory.
Sam Tusk musi mieć też pewność, że – gdyby zdecydował się zaangażować dopiero na wybory prezydenckie w 2020 r. – wygrałby z Andrzejem Dudą walkę o duży pałac.
No i kolejny warunek: żeby Tusk mogł wystartować w wyborach prezydenckich, opozycja musiałaby wygrać wybory parlamentarne. A to wydaje się dziś być mało realne.
Choć – jak wiadomo – 10 miesięcy w polityce to wieczność.
Masz newsa, zdjęcie lub film? Prześlij nam przez dziejesie.wp.pl