Dobra zmiana w cieniu głupich wrzutek [OPINIA]
Prawo i Sprawiedliwość kolejny raz udowodniło, że jest w stanie s***przyć najprostszą sprawę. Właśnie przepycha przez Sejm zmiany dotyczące rynku aptecznego, których byłem wielkim zwolennikiem. I robi to na tyle nieudolnie, a wręcz bezprawnie, że stałem się ich przeciwnikiem. W prawie bowiem cel nie może uświęcać środków.
13.07.2023 | aktual.: 04.10.2023 13:22
Zalogowani mogą więcej
Możesz zapisać ten artykuł na później. Znajdziesz go potem na swoim koncie użytkownika
Wtorek, popołudnie, Sejm. Trwa - powiedzmy sobie szczerze - mało pasjonujące posiedzenie połączonych sejmowych komisji finansów publicznych oraz gospodarki i rozwoju. Omawiany jest niekontrowersyjny projekt nowelizacji ustawy o gwarantowanych przez Skarb Państwa ubezpieczeniach eksportowych. Ustawa to potrzebna, co przyznają także posłowie opozycji.
Nagle do głosu zgłasza się poseł Adam Gawęda (PiS). I czyta z kartki, a w zasadzie duka, że trzeba doprecyzować prawo farmaceutyczne. I bach, na stole ląduje gigantyczna poprawka dotycząca rynku aptecznego, nijak niezwiązana z ubezpieczeniami eksportowymi.
W ten oto sposób rząd - bo nie bądźmy naiwni, Gawęda moim zdaniem nic sam nie napisał - realizuje obietnicę złożoną kilka tygodni temu samorządowi aptekarskiemu.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Ustawa z furtką
Wyjaśnijmy krótko, o co chodzi.
Otóż w 2017 r. Prawo i Sprawiedliwość uchwaliło ustawę nazywaną potocznie "Apteką dla aptekarza". Politykom chodziło o ograniczenie rozrostu sieci aptecznych, w których działalności rządzący dostrzegali wiele nieprawidłowości.
W tym celu postanowiono, że nowe placówki otwierać będą mogli tylko farmaceuci, a nie na przykład - co rzeczywiście miało miejsce na rynku - handlarze stalą.
Wprowadzono ograniczenia, by kolejne apteki nie mogły być tworzone obok już istniejących - aby potężna korporacja nie mogła "wykosić" konkurencji poprzez dumping cenowy. W szczególnych przypadkach urzędnicy mogą zgodzić się na odstępstwo od tej reguły - np. gdyby na danym terenie była jedna apteka, a wielu pacjentów.
Wreszcie postanowiono też, że jeden podmiot może mieć co najwyżej cztery apteki w kraju. Jeśli będzie chciał mieć piątą, to wojewódzki inspektor farmaceutyczny odmówi wydania zezwolenia.
I zaznaczono, że wszystkie przepisy działać będą na przyszłość. A zatem te sieci, które już powstały, mogą dalej działać.
Jeśli kogoś nie fascynuje rynek farmaceutyczny, to uprzejmie zaznaczam, że jego wartość szacuje się na ok. 40 mld zł rocznie. Mówimy więc o ogromnych pieniądzach, wielkim biznesie.
Ustawę jednak napisano w kiepski sposób. Pozostawiono wiele furtek, które największe firmy wykorzystują do dziś.
W maju 2023 r. Wirtualna Polska namierzyła 46 spółek zawiązanych po wejściu w życie "Apteki dla aptekarza". W każdym przypadku model ich powstania jest w zasadzie identyczny.
Krok pierwszy: młodzi farmaceuci zapożyczają się na kwoty od 2 do 4,5 mln złotych w spółkach powiązanych z aptecznym biznesem.
Krok drugi: dzięki pieniądzom z pożyczek kupują po cztery apteki w dobrych lokalizacjach.
Krok trzeci: od razu podpisują umowy franczyzowe z zagranicznymi sieciami aptecznymi.
- W ten sposób obchodzą ustawę albo wręcz ją łamią, bo de facto duże sieci apteczne tworzą nowe placówki ponad dopuszczalny limit - mówił WP Marek Tomków, wiceprezes Naczelnej Rady Aptekarskiej.
- Nazywajmy rzeczy po imieniu: to "słupy" - twierdził Marcin Wiśniewski, prezes Związku Aptekarzy Pracodawców Polskich Aptek (ZAPPA).
- Szokująca sprawa, którą powinna zająć się prokuratura oraz odpowiednie służby skarbowe. Czy się komuś podoba ustawa, czy nie, międzynarodowy biznes nie może zawłaszczać polskiego rynku aptecznego wbrew intencji ustawodawcy. Tym bardziej, że traci na tym państwo, bo wielki biznes "leci na stracie" i nie chce płacić w Polsce podatków - dodawał na łamach WP Marcin Warchoł, wiceminister sprawiedliwości.
Czytaj również: PiS zapomniało o ustawie. Grozi nam kolejna katastrofa [OPINIA]
Ministerstwo Sprawiedliwości wprost wskazywało, że taka działalność może nosić cechy firmanctwa (czyli zatajenia prowadzenia działalności gospodarczej na własny rachunek).
W dniu ukazania się publikacji minister zdrowia Adam Niedzielski zapowiedział, że przepisy zostaną doprecyzowane.
Koniec cwaniakowania
Zajmuję się rynkiem aptecznym od 10 lat. I nie mam najmniejszych wątpliwości, że jeśli tylko rządzący uważali i nadal uważają "Aptekę dla aptekarza" za potrzebną, to potrzebna jest też nowelizacja doprecyzowująca przepisy.
Poważne państwo nie może pozwalać bowiem na to, by najpierw stworzyć przepisy ograniczające czyjeś zapędy, a potem tym podmiotom ulegać wskutek stosowanych przez nie sztuczek prawnych (na marginesie, sztuczek negatywnie już ocenionych przez Naczelny Sąd Administracyjny).
Jeśli rząd w 2017 r. powiedział, że nie chce dalszego przejmowania rynku aptecznego przez sieci, a przejmowanie rynku przez największe podmioty nadal trwa, należy temu przeciwdziałać.
Uważam zresztą to za kierunek właściwy, bo brak ograniczeń, hołdowanie bezwzględnej wolności gospodarczej w elemencie systemu ochrony zdrowia, skończyłoby się za kilka lat tym, że na polskim rynku zostałyby 2-3 sieci apteczne, które trzymałyby w szachu i pacjentów, i kolejne rządy.
Nie bez powodu przytłaczająca większość państw europejskich wprowadziła ograniczenia swobody działalności gospodarczej na rynku farmaceutycznym.
Nieprawdziwe są też głosy przedstawicieli sieci aptecznych, że uszczelnienie "Apteki dla aptekarza" oznacza ogrom wywłaszczeń. Po pierwsze, nowe przepisy mają dotyczyć tylko przyszłych sytuacji, a nie przeszłych. Nie ma więc mowy o jakichkolwiek wywłaszczeniach, o ile tylko ktoś nie postanowi przejmować kolejnych aptek.
Czytaj także: Podpisał, ale już się nie cieszy. Prezydent w piątek zawetował swoją decyzję z poniedziałku [OPINIA]
Po drugie, jeśli komuś przeszkadzają przepisy wprost zakazujące kombinowania, postępowania niezgodnie z decyzjami inspekcji farmaceutycznej oraz wyrokami Naczelnego Sądu Administracyjnego, to może nie chodzi tu o swobodę prowadzenia biznesu, tylko o złość na to, że nie będzie można cwaniakować?
***
Tu jednak należy postawić duże "ALE". Jakkolwiek bowiem uważam, że przepisy prawa farmaceutycznego powinny zostać doprecyzowane i poprawka złożona przez posła Gawędę jest słuszna, to sposób, w jaki dokonuje się tej zmiany, jest skandaliczny. Dlatego, moim zdaniem, każdy przyzwoity człowiek, dla którego standard tworzenia prawa cokolwiek znaczy, powinien być przeciwko tej poprawce.
Sytuacja jest zresztą podobna do tej sprzed kilku tygodni, gdy Prawo i Sprawiedliwość postanowiło zalegalizować utworzenie państwowej wypożyczalni sprzętu medycznego w nowelizacji ustawy o ochronie konkurencji i konsumentów.
- Sprawy dotyczące wypożyczalni sprzętu medycznego równie dobrze można było umiejscowić w ustawie ratyfikującej umowę między Polską a Brazylią - kpił wówczas w rozmowie ze mną Tadeusz Aziewicz, poseł Koalicji Obywatelskiej, były prezes Urzędu Ochrony Konkurencji i Konsumentów.
Rządzący zaś przekonywali, że kto jest przeciwko przyjmowaniu ustawy o ochronie konkurencji i konsumentów z wrzutką, ten jest przeciwko pomocy osobom niepełnosprawnym.
Z przepisami aptecznymi sprawa ma się analogicznie. Moim zdaniem są one potrzebne. Ale ich projekt powinien zostać opublikowany z wyprzedzeniem, rządzący powinni pozwolić wszystkim zainteresowanym na udział w konsultacjach publicznych. Następnie powinna zebrać się sejmowa komisja zdrowia. I dopiero wtedy można by przyjmować nową regulację.
Pośpiech, którym PiS tłumaczy swoje działania, nie jest żadnym usprawiedliwieniem. Nieudolność w sformułowaniu projektu ustawy nie może być uzasadnieniem dla łamania standardów legislacji, dla poselskich wrzutek nijak niezwiązanych z materią omawianego na posiedzeniu sejmowej komisji projektu ustawy.
I, dla zasady oraz poszanowania prawa, należy się takim działaniom przeciwstawiać.
Patryk Słowik jest dziennikarzem Wirtualnej Polski
Napisz do autora: Patryk.Slowik@grupawp.pl