Czy grozi nam klerykalizm polityczny?
Debata o lustracji w kościele pokazała głęboko sięgający klerykalizm polityczny rozmaitych środowisk - pisze Tomasz Terlikowski na łamach "Rzeczpospolitej".
29.06.2006 09:11
Zdaniem publicysty, to zjawisko - choć obecne od wielu lat - teraz w związku z brakiem wyrazistych autorytetów pośród hierarchii zaczyna nabierać niepokojącego charakteru. "Biskupi, często nieświadomie zaczynają autoryzować polityków, ci ostatni zaś zadziwiająco łatwo zapominają o niezależności życia politycznego i Kościoła hierarchicznego" - pisze Terlikowski.
Przykładem na to są - według Trelikowskiego - pielgrzymki polityków do Krakowa. W efekcie, kardynał Dziwisz zaczął spełniać funkcję surogatu politycznego Jana Pawła II. Spotkania z nim zaczęły być traktowane jako wyraz poparcia dla ich linii już nie tylko przez jednego z kilku metropolitów, ale niemal jako pozagrobowe poparcie dla nich samego papieża.
Tomasz Trelikowski zauważa, że błędne rozpoznawanie typu obecności metropolity krakowskiego na polskiej scenie kościelnej i politycznej ma skutki polityczne i moralne. Jego zdaniem, traktowanie bowiem wypowiedzi jednego z hierarchów jako niemal nieomylnych zamyka drogę do normalnej politycznej dyskusji.(IAR)