Czego brakuje w kampanii Rafała Trzaskowskiego? [OPINIA]
Działania sztabu Rafała Trzaskowskiego w rozpoczętej właśnie kampanii wyborczej są przedmiotem dość powszechnej krytyki. Główny zarzut dotyczy spójności i wiarygodności kandydata otwierającego się na wyborców, którym bliskie są bardziej centrowe lub konserwatywne wartości. Nie zgadzam się z tym zarzutem, a wyzwania kampanii widzę w innym miejscu - pisze dla Wirtualnej Polski dr hab. Barbara Brodzińska-Mirowska.
Tekst powstał w ramach projektu WP Opinie. Przedstawiamy w nim zróżnicowane spojrzenia komentatorów i liderów opinii publicznej na kluczowe sprawy społeczne i polityczne.
Zacznę od tego, dlaczego zwrot kampanii Trzaskowskiego jest krokiem koniecznym. Mimo, że jest faworytem, kampania prezydencka kandydata KO będzie trudniejsza, niż kampanie jego kontrkandydatów. Sztaby Karola Nawrockiego, Sławomira Mentzena czy Magdaleny Biejat trafiają z przekazem do ludzi o bardziej spójnych poglądach. W przypadku Biejat i Mentzena wyrazistość jest niezbędna, żeby odróżnić się od KO i PiS, podczas gdy w przypadku Nawrockiego przekazy muszą być spójne z linią PiS.
Trzaskowski nie ma tego komfortu. Aby wygrać w drugiej turze, musi trafić do wyborców od lewa, przez centrum, do prawa. Taka różnorodność poglądów i oczekiwań elektoratów wymusza grę na wielu fortepianach. Oczekiwanie, że kandydat KO będzie się trzymał naturalnej, według niektórych lewej strony, kompletnie nie przystaje do realiów tej rywalizacji i z dużym prawdopodobieństwem pozwoli na pozycjonowanie go w miejscu, w którym chce widzieć go PiS. Słowem, Trzaskowski z lewicowymi, światopoglądowymi hasłami na sztandarach z pewnością przegra.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Trzaskowski zaczął skręcać w prawo? "Ściga się nie tylko z PiS-em"
Obrana przez sztab strategia niesie oczywiście ryzyko. Głównie jest ono związane z rozwodnieniem przekazu, zniechęceniem wyborców, dla których Trzaskowski był "ich" i nie przyjmują tej zmiany. Polska jednak nie jest samotną wyspą, więc czuć wiatr zmian. Politycy po kolejnej wygranej Trumpa nieco późno się zorientowali, że już nie populizm, ale autorytarny populizm zaczyna się na poważnie urządzać w wielu krajach. Szukają więc sposobu na jego zatrzymanie.
Jeszcze więcej Lewicy?
Krytycy kampanii Trzaskowskiego uważają, że odpowiedzią jest jeszcze więcej lewicy. Tymczasem nie zauważają, że autorytarny populizm prawicowy zbudował się m.in. jako odpowiedź na lewicową politykę tożsamościową i światopoglądową. Politycy, także w Polsce i Europie uznali, że zbliżenie do centrum wytrąca prawicowej i skrajnie prawicowej stronie broń z ręki. Wpływ tych trendów widać w strategii Trzaskowskiego.
Otwarte podejście do różnych środowisk wydaje się nie tylko strategiczną koniecznością, ale także umiejętną analizą wyzwań stojących przed następnym prezydentem, którego zapleczem nie będą wyłącznie wyborcy Koalicji Obywatelskiej.
W interesie kampanii PiS jest zakorzenienie Trzaskowskiego jako jednoznacznie lewicowego, progresywnego kandydata sytej, warszawskiej lewicy. Będzie podejmować próby wprowadzenia światopoglądowych wątków, przedstawiać kandydata KO jako wielkomiejskiego i elitarnego lewaka, który nie umie rozmawiać ze zwykłymi ludźmi.
Sztab próbuje przełamać elitarny wizerunek kandydata, a sam Rafał Trzaskowski pokazuje, że potrafi odnaleźć się w różnych środowiskach. Nie chodzi tu o PiS, bo często tak interpretuje się ten skręt na prawo. Chodzi o wyborców m.in. Trzeciej Drogi, którzy jak pokazują badania, wykazują się największą chwiejnością.
Rafał Trzaskowski dokonując zwrotu do centrum i w prawo, musi jednak jednocześnie utrzymać głosy części lewicowej, w tym kobiet i młodych ludzi. Póki co badania IBRIS dla "Polityki" pokazują, że wyborca lewicowy zamierza głosować na prezydenta stolicy. Pytanie tylko, ilu tych wyborców w drugiej turze do wyborów realnie pójdzie.
Pierwszy brakujący element tej kampanii to brak pomysłu, jak lewicowego wyborcę utrzymać. Jednym z niewielu dostępnych narzędzi jest kampania negatywna wobec Karola Nawrockiego. Mobilizacyjnie na tę część elektoratu, zwłaszcza w kontekście nieskuteczności rządu, może zadziałać polaryzacja segmentowa, czyli wykorzystanie negatywnej emocji, jaką od zawsze wobec PiS żywił elektorat lewicy. AntyPiS - tę postawę będzie musiał uruchomić prezydent Warszawy, aby podtrzymać wspólny język z tą częścią wyborców.
Rząd nie pomaga Trzaskowskiemu
Skoro mowa o nieskuteczności rządu. To właśnie drugi brakujący klocek tej prezydenckiej układanki wyborczej. Póki co rząd kładzie kłody pod nogi sztabowi i wygląda to źle. O ile sondaże prezydenckie można na tym etapie traktować jako element codziennej medialnej rozrywki, o tyle sondaże poparcia dla rządu, poziom niezadowolenia z jego działań, to już poważna rzecz.
W rządzeniu widać bałagan i chaos. Uderza brak skuteczności i brak komunikacji. Przy czym brak widocznych efektów nie jest wcale spowodowany wetami prezydenta Dudy. On nie ma czego wetować. Wyborca zaczyna mieć wrażenie, że w rządzie Tuska każdy sobie rzepkę skrobie. Partie grają na siebie ze zdecydowanie większą determinacją niż na wspólne cele. W efekcie tracą wszyscy, a długotrwałe polityczne i społeczne skutki tej sytuacji mogą być poważne.
Niestety Rafał Trzaskowski dziś pilnie potrzebuje sukcesów rządu Tuska, których na horyzoncie nie widać. Sam premier znów ożywił się komunikacyjnie, ale to zdecydowanie za mało. Na niekorzyść kampanii Rafała Trzaskowskiego działa także czas. Przez następne miesiące wiele może się w polityce krajowej zdarzyć. Więcej problemów rządu oznacza więcej problemów dla sztabu Trzaskowskiego. Jeśli taki trend się utrzyma, Rafał Trzaskowski będzie zmuszony taktycznie, ale i umiejętnie zacząć rząd krytykować. W innym wypadku oberwie rykoszetem za cudze grzechy.
To dopiero początek kampanii wyborczej, dużo się może wydarzyć. Rafał Trzaskowski wciąż jest faworytem, ale warunki społeczno-polityczne w Polsce oraz sytuacja międzynarodową sprawiają, że warunki tej kampanii są zupełnie inne niż w 2020 roku. W tym roku to wcale nie będzie łatwiejsza kampania, wręcz przeciwnie.
Dla Wirtualnej Polski Barbara Brodzińska-Mirowska, politolożka, medioznawczyni, wykładowczyni UMK w Toruniu