Alarm ws. Morza Czarnego. Do uderzenia może dojść w każdej chwili

Po masowym ostrzale z Morza Czarnego 14 stycznia Kijów alarmuje, że Kreml już uzupełnił zapasy i zaledwie po kilku dniach dysponuje jeszcze większą liczbą pocisków Kalibr na swoich okrętach - bliską dotychczasowemu rekordowi. Polscy generałowie w rozmowie z Wirtualną Polską nie mają wątpliwości, że to nie koniec ataków z tego obszaru, a najprawdopodobniej jednocześnie wstęp do wielkiej ofensywy Rosji za kilka tygodni.

Kreml straszy Kijów na Morzu Czarnym pociskami Kalibr
Kreml straszy Kijów na Morzu Czarnym pociskami Kalibr
Źródło zdjęć: © MON Rosji
Dawid Siedzik

17.01.2023 | aktual.: 17.01.2023 20:10

O tym, że Rosjanie uaktywnili się w basenie Morza Czarnego, pisaliśmy w ubiegłym tygodniu. To wówczas masowo na wody wyszły okręty podwodne i desantowe rosyjskiej marynarki, a wśród nich Piotr Morgunow.

- Na Zachodzie podejrzewano, że możliwe są dwie opcje. Pierwsza, że okręty desantowe wyszły z bazy po to, by jakiś desant przeprowadzić. Wyszły bowiem dwa największe okręty, jakie posiada flota rosyjska na Morzu Czarnym. Druga, że okręty podwodne wyszły dlatego, że wystrzelą w kierunku Ukrainy rakiety manewrujące - mówił wówczas Wirtualnej Polsce komandor porucznik rezerwy Marynarki Wojennej Maksymilian Dura, ekspert ds. wojskowości portalu Defence24.pl.

Dalsza część artykułu pod materiałem wideo

Zobacz też: Zabójcza precyzja Ukraińców. Żołnierze Putina niczego się nie spodziewali

Tragiczny atak z morza

Choć część okrętów wróciła szybko do baz, to do masowego ataku z morza doszło zaledwie kilkadziesiąt godzin później. Rzeczniczka dowództwa operacyjnego Południe armii Ukrainy Natalia Humeniuk alarmowała, że Rosjanie użyli 14 stycznia połowę z 36 pocisków Kalibr. Jak jednocześnie podkreślała, jednostki wroga pozostały wówczas w pełnej gotowości bojowej.

Teraz okazuje się, że Moskwa nie tylko uzupełniła już braki, ale jeszcze rozszerzyła swój arsenał. - Największa dotąd grupa okrętów rosyjskich, jaką obserwowano na Morzu Czarnym podczas wojny, dysponowała 48 pociskami rakietowymi, tak więc obecna przypuszczalna liczba 44 pocisków zbliża się do rekordowego wskaźnika - oceniła we wtorek Humeniuk.

Kalibr jako potężne zagrożenie

O tym, że Kalibry stanowią poważne zagrożenie dla Ukrainy, nie ma wątpliwości gen. Mieczysław Bieniek, były zastępca Dowódcy Strategicznego NATO. - Rosjanie od samego początku utrzymywali na Morzu Czarnym eskadrę okrętów uzbrojonych w Kalibry. To pociski manewrujące, w dodatku trudne do zwalczania. Mogą mieć głowice konwencjonalne i nuklearne - mówi Wirtualnej Polsce.

Trudność w ich neutralizowaniu, nawet przy nowoczesnych systemach obrony powietrznej, które dostarczył Ukrainie Zachód, podkreśla także gen. Waldemar Skrzypczak, były dowódca Wojsk Lądowych.

Zauważa jednocześnie, że Kalibry dają Rosjanom szersze pole manewru m.in. ze względu na zasięg. - Z Morza Czarnego mają bliżej do zachodniej części Ukrainy i właściwie całego kraju na zachód od Odessy, która też będzie stałym obiektem uderzeń. W dodatku okręty podwodne mogą wynurzyć się, odpalić rakiety i odejść - podkreśla w rozmowie z WP.

Na razie cel jest jeden

Kijów podkreśla, że tak szybkie uzupełnienie wyposażenia po ataku z 14 stycznia oznacza, że do ponownego uderzenia może dojść w każdej chwili. Z takim scenariuszem zgadzają się generałowie.

- Strzelają teraz, żeby cały czas gnębić społeczeństwo i niszczyć infrastrukturę krytyczną. Robią to w interwałach dwu-, trzytygodniowych - w zależności, ile mają tej amunicji. I będą to robić, dopóki ich na to stać - podkreśla gen. Bieniek, a gen. Skrzypczak dodaje, że celem Kremla jest "metodyczne niszczenie infrastruktury, które niszczy państwo i ma wywołać w Ukrainie katastrofę humanitarną".

Zapowiedź potężnej ofensywy

Gen. Bieniek, pytany o to, czy obecna aktywność Rosjan na Morzu Czarnym może być częścią szerszego planu Kremla, potwierdza taką możliwość. - Zgrupowanie i przygotowanie tych okrętów może oznaczać, że Rosjanie przygotowują się do jakiejś ofensywy lądowej, która będzie wsparta uderzeniami rakietowymi i lotniczymi. W ciągu 1,5 miesiąca czy dwóch może do takiej ofensywy dojść, dlatego Ukraina bardzo dokładnie się do tego przygotowuje i alarmuje, aby dostarczyć im nowoczesne środki obrony przeciwlotniczej, czołgi, transportery - wylicza generał.

- Przejęcie dowodzenia przez generała Gierasimowa świadczy o tym, że oni chcą zintegrować wysiłek. I to jest zła wiadomość, bo do tej pory operacja była prowadzona nieudolnie. Surowikin w jakiś sposób doprowadził do konsolidacji, ale Gierasimow będzie chciał zintegrować wszystkie rodzaje wojsk. Ukraina to bardzo uważnie śledzi - dodaje gen. Bieniek.

Zdaniem gen. Skrzypczaka przygotowania Rosji do szerokiego ataku są już zaawansowane.

- Strategiczne dowodzenie przejmuje Gierasimow, a więc to przestaje być operacja specjalna. Teraz to wielkoskalowa wojna, której zamiarem jest odebrać wschodnią część Ukrainy. I po tym Putin będzie mógł powiedzieć: zróbmy zawieszenie broni. Tamten rejon jest miejscami całkowicie zniszczony i nikt się nie zbuntuje przeciw władzy Rosji, jakby to było na zachodzie Ukrainy. Tam ludziom jest obojętne, kto będzie rządził. Oni chcą żyć - podkreśla gen. Skrzypczak.

Dawid Siedzik, dziennikarz Wirtualnej Polski

Bądź na bieżąco z wydarzeniami w Polsce i na wojnie w Ukrainie, klikając TUTAJ

Źródło artykułu:WP Wiadomości
wojna w Ukrainiemorze czarnekalibr
Wybrane dla Ciebie