Co oznacza rewolucja w TVP? "Pudrowanie trupa"
- W TVP ścierają się co najmniej dwie frakcje, dochodzi do rozłamów. Ale to zwykłe "pudrowanie trupa". Michał Adamczyk, który został dyrektorem TAI, nie jest dziennikarzem, który słynie z obiektywizmu dziennikarskiego - mówi WP dr Krzysztof Grzegorzewski, medioznawca z Uniwersytetu Łódzkiego.
We wtorek Zarząd TVP odwołał Jarosława Olechowskiego z funkcji dyrektora Telewizyjnej Agencji Informacyjnej, TVP3 i TVP Warszawa. W lakonicznym komunikacie przekazano, że jego następcą zostanie prezenter "Wiadomości" Michał Adamczyk.
Według nieoficjalnych informacji Wirtualnej Polski w poniedziałek zebrała się - choć w mniej formalnym trybie - Rada Nadzorcza w TVP. We wtorek z kolei miało dojść do rozmowy Olechowskiego z prezesem TVP Mateuszem Matyszkowiczem. - Stara ekipa została odsunięta. Olechowski był ostatnim człowiekiem Jacka Kurskiego na Placu Powstańców - tłumaczył nam jeden z informatorów.
Rozłam w TVP. "Jakość przekazów dziennikarskich się nie poprawi"
O konsekwencje zmian w telewizji publicznej Wirtualna Polska pyta dra Krzysztofa Grzegorzewskiego, medioznawcę z Katedry Dziennikarstwa i Komunikacji Społecznej Uniwersytetu Łódzkiego.
- Zmiana z Jarosława Olechowskiego na Michała Adamczyka jest "pudrowaniem trupa". Adamczyk nie jest dziennikarzem, który słynie z obiektywizmu dziennikarskiego. Odpowiadał m.in. za program "Strefa starcia" w TVP Info. A to program kontrowersyjny, bardzo stronniczy, w dużej mierze z ustawioną publicznością, traktujący "z buta" dziennikarzy innych mediów i polityków różnych opcji - tłumaczy rozmówca WP.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Jak dodaje, "widać jednak, że w TVP ścierają się co najmniej dwie frakcje, dochodzi do rozłamów, które mogą świadczyć o tym, że za długo to wszystko już trwa i domek z kart się sypie".
- Konflikt w TVP może być również emanacją tego, co widzimy w Zjednoczonej Prawicy. Kurski już raz - dekadę temu - był jednym z rozłamowców. Kaczyński doskonale zdaje sobie z tego sprawę. Wie, że jemu i jego ludziom w żaden sposób nie można ufać. Widzimy, że z TVP wylatują osoby związane z Kurskim. Sam Kurski stracił zresztą stanowisko, bo czara goryczy się przelała. Kaczyński się przekonał, że Kurski nie jest lojalny - podkreśla dr Grzegorzewski.
Medioznawca zwraca uwagę na kwestię listu, do której treści dotarł w poniedziałek Onet. Według doniesień portalu Jarosław Olechowski miał poinformować kierownictwo Prawa i Sprawiedliwości o konflikcie w TVP i podkreślić, że to dzięki zarządzanej przez niego TAI sondaże dla PiS są dobre.
- Sądzę, że tamten, który miał trafić na Nowogrodzką, mógł być katalizatorem pewnych zmian i został po prostu wykorzystany jako pretekst - ocenia medioznawca z UŁ.
"Jakość przekazów dziennikarskich się nie poprawi"
Jak informowaliśmy w Wirtualnej Polsce, pozycja Olechowskiego w TVP przez wiele lat mocno wzrosła. - Jarek za bardzo urósł i myślał, że jest nieodwoływalny - słyszeliśmy od jednego z informatorów.
Dr Grzegorzewski zgadza się z tym stwierdzeniem. - Wydaje się, że Jarosław Kaczyński będzie teraz tak układał sobie redakcje TVP, żeby mieć pewność, że wszyscy ludzie są bezwzględnie podporządkowani jemu i jego ludziom. I temu ma służyć ta zmiana. Oczywiście mówię tylko i wyłącznie o zmianie politycznej, bo widz, który ogląda TVP, nie zyska na tym kompletnie. Ani jakość przekazów dziennikarskich się nie poprawi, ani nie zmieni oferta - podkreśla rozmówca WP.
Jak dodaje, "być może obóz PiS będzie starał się unikać jakichś skrajnych kontrowersji", ale "jakościowo nic się nie zmieni". - Nie będzie lepiej. Będziemy nadal widzieć to, co widzimy od 2016 roku. Miernikiem oczywiście będą "Wiadomości" TVP, choć nie wydaje mi się, aby propaganda miała być robiona bardziej inteligentnie. Kaczyński nie po to zbudował cały swój podsystem mediowy, a Orlen przejął lokalną prasę, aby teraz z tego wszystkiego rezygnować - podsumowuje dr Grzegorzewski.
Marek Mikołajczyk, dziennikarz Wirtualnej Polski