Cimoszewicz powiązany ze służbami PRL?
Posłowie z komisji śledczej ds. PKN Orlen,
którzy zapoznali się z teczką Włodzimierza Cimoszewicza,
twierdzą, że zawarte w niej materiały potwierdzają powiązania marszałka ze służbami PRL.
08.07.2005 | aktual.: 08.07.2005 18:22
Teczka Cimoszewicza wraz z aktami jego sprawy lustracyjnej trafiła do komisji w czwartek późnym popołudniem.
Zdaniem Romana Giertycha (LPR), z dokumentów przekazanych komisji przez IPN wynika, że bez wątpienia pewnego rodzaju kontakt ze Służbą Bezpieczeństwa pan Cimoszewicz miał. To nie ulega żadnej wątpliwości - dodał.
Ja nie podważam wyroku Sądu Lustracyjnego. (Sąd Lustracyjny prawomocnie oczyścił Cimoszewicza z zarzutu "kłamstwa lustracyjnego"). Mogę tylko stwierdzić, co już gazety pisały wielokrotnie, że pan Włodzimierz Cimoszewicz był zarejestrowany jako kontakt operacyjny, co zważywszy na fakt, że był członkiem PZPR oznaczało, że był zarejestrowany jako tajny współpracownik - uważa Giertych.
Jego zdaniem, w materiałach z IPN jest przynajmniej jeden raport Cimoszewicza "w sprawie jego spotkania ze służbą specjalną Stanów Zjednoczonych". Są też informacje pochodzące ze spotkań z nim - dodał. To, co mogę powiedzieć po dość pobieżnej lekturze tych akt, to, że nie widziałem tam specjalnie dużo informacji związanych z uzyskiem informacyjnym, czyli tą cechą współpracy, która jest niezbędna, żeby skazać kogoś za kłamstwo lustracyjne - zaznaczył Giertych.
Takich mocnych informacji, cennych informacji, istotnych informacji tam nie znalazłem. I stąd ten wyrok Sądu Lustracyjnego. Widać było, że ta współpraca nie była - może nie niechętna - ale nie była taka istotna, szczera, jakoś bardzo zaawansowana - dodał. Myślę, że te względy zaważyły na decyzji Sądu Lustracyjnego - powiedział Giertych.
Generalnie nie sądzę, by ktokolwiek mógł przyjąć inne stanowisko, niż powiedziałem. Szanuję wyrok Sadu Lustracyjnego, nie będę go w żaden sposób podważał. Natomiast fakty są takie, jak podałem. Jeżeli zostały tak ocenione, to sąd tak to ocenił. Tylko tyle można powiedzieć - dodał.
W miniony poniedziałek Cimoszewicz powiedział, że kiedy w latach 80. przebywał w USA na stypendium, amerykańskie służby specjalne próbowały namówić go do współpracy, o czym poinformował on polski konsulat. Zgodnie z obowiązującym prawem skontaktowałem się z polskim konsulatem i poinformowałem o tym wydarzeniu konsula odpowiedzialnego za współpracę naukową i wymianę stypendialną. Poproszono, żebym to opisał, zrobiłem to. Jest to jedyny dokument, jaki znajduje się w tzw. zasobach IPN- owskich - powiedział Cimoszewicz w poniedziałek w rozmowie z dziennikarzami w Sejmie. Cała reszta po prostu nie istnieje - nie istniała i nie istnieje - oświadczył.
Także Zbigniew Wassermann (PiS) powiedział, że teczka Cimoszewicza zawiera materiały potwierdzające jego związki ze służbami. Pytany, czy można zatem powiedzieć, że Cimoszewicz był współpracownikiem służb specjalnych, odparł: "nie śmiałbym tego czynić, od tego jest Sąd Lustracyjny".
Wassermann podkreślił, że nie chce być sędzią Sądu Lustracyjnego, ale swoje odczucia po lekturze materiałów określił tak: "Gdybym miał porównać działalność Marcina Tylickiego (aresztowanego za gotowość do współpracy z obcym wywiadem) z działalnością marszałka, który nie został uznany za kłamcę lustracyjnego, to wydaje mi się, że te role powinny być odwrócone".
Również według Anoniego Macierewicza (RKN), z teczki Cimoszewicza wynikają jego związki ze służbami specjalnymi. Moim zdaniem są niewątpliwe związki pana Cimoszewicza ze służbami specjalnymi, ale to nie jest przedmiotem badania komisji - powiedział.
Zaznaczył, że pierwszorzędną sprawą z punktu widzenia komisji są "ewentualne ślady - a takich nie można wykluczyć - związane z zainteresowaniem zewnętrznym II Zarządu Sztabu Generalnego (wywiadu wojskowego) panem Cimoszewiczem" w latach osiemdziesiątych. Jego zdaniem w materiałach z IPN takie ślady istnieją.
Ponieważ mafia paliwowa była bardzo głęboko osadzona w wojskowych służbach informacyjnych, więc to jest trop, który mnie interesował - powiedział Macierewicz. Zaznaczył, że to, co przeczytał, nie wskazuje na współpracę Cimoszewicza z II Zarządem, a na to, że to II Zarząd się nim interesował. Pytany o szczegóły odpowiedział jedynie, że "jest tam tylko taka informacja, nie ma ona szerszego kontekstu, więc nie mogę więcej powiedzieć".
Macierewicz powiedział też, że jego zdaniem Cimoszewicz był "kontaktem operacyjnym wywiadu PRL w Stanach Zjednoczonych". Na pytanie, czy w ten sposób podważa orzeczenie Sądu Lustracyjnego, który oczyścił Cimoszewicza z zarzutu współpracy ze służbami specjalnymi PRL Macierewicz powiedział, że "nigdy nie ośmieliłby się podważać orzeczeń Sądu Lustracyjnego". Ja przekazałem jedynie własne zdanie, które zresztą sformułowałem już 4 czerwca 1992 - powiedział.
Szef komisji Andrzej Aumiller (UP) jeszcze nie zapoznał się z teczką Cimoszewicza. Także Konstanty Miodowicz (PO) nie czytał materiałów z IPN. I nie zamierzam tego robić, bo one nie są mi do niczego potrzebne - powiedział.
Andrzej Celiński (SdPl) powiedział, że nie będzie mówił o materiałach dotyczących Cimoszewicza przekazanych komisji przez IPN. Powiedział jedynie, że "rozmaite próby rozmaitych posłów dotyczących podważania orzeczeń Sądu Lustracyjnego spełzły na niczym".