"Chcieliśmy mieć swojego Ziobrę, to mamy". PiS murem za Czarnkiem, ale nie wszyscy są zachwyceni
Niektórzy politycy PiS dostrzegają zagrożenia wynikające z burzy medialnej dotyczącej ministra Przemysława Czarnka i finansowanych przez niego willi dla bliskich władzy fundacji. Jednocześnie w obozie rządzącym nie ma przekonania, że sprawa ta może być przełomem, który doprowadzi do utraty poparcia. - Paradoksalnie gorzej ten temat odbierany jest wśród działaczy z terenu niż przez wyborców PiS - zwracają nam uwagę nasi rozmówcy.
Mówi jedna z osób zbliżonych do obozu władzy: - Szeregowi działacze mogą być zirytowani takimi sprawami, że "warszawka" się pasie, a oni mogą tylko stać z boku i patrzeć.
Inny rozmówca: - Podenerwowanie może być tym większe, że pieniądze z ministerstwa trafiają do ludzi, którzy w wielu przypadkach nie są nawet uznawani za pisowców.
Jeszcze inny: - Na razie temat willi Czarnka wyborców nie rusza, ale jeśli zacznie się rozlewać, to może być problem.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Dobra mina do złej gry
Minister edukacji i nauki postanowił przyznać ponad 40 mln zł dotacji na zakup willi oraz atrakcyjnych działek i posiadłości fundacjom, z których część kojarzona jest z obozem władzy. Z fundacjami związani są ludzie od lat będący częścią środowiska PiS lub mający związki z przedstawicielami bliskimi formacji rządzącej.
Słowem: szczodre przelewy z polecenia Przemysława Czarnka trafiają tam, gdzie mają trafiać. Nawet, jeśli dane podmioty wskazane przez MEiN otrzymują negatywne opinie ekspertów, którzy oceniają konkursy na zlecenie… ministerstwa.
- Klucz tych dotacji jest polityczny i nikt w obozie specjalnie się z tym nie kryje - przyznają otwarcie nasi rozmówcy związani z PiS.
Sprawę opisał jako pierwszy portal TVN24.pl, a informacje o programie "Willa Plus" zebrały posłanki Koalicji Obywatelskiej zajmujące się edukacją - Katarzyna Lubnauer i Krystyna Szumilas.
O temacie głośno jest od tygodnia. Dziennikarze ujawniają kolejne fakty związane ze sprawą, ale po ministrze Czarnku nie widać, żeby szczególnie przejmował się zamieszaniem wokół siebie. - Robi dobrą minę do złej gry, bo wie, że część naszych ludzi uwiera to, co zrobił - przekonuje nas jeden z rozmówców związany z PiS.
Inny twierdzi, że to nieprawda, a sam minister Czarnek ma być "bardzo z siebie zadowolony". - Dostaje pochwały i wsparcie medialne. To najważniejsze - mówi o zapleczu rządowo-medialnym jeden z naszych rozmówców.
W obozie władzy jednak część osób krzywo patrzy na to, że szef MEiN wymyślił sobie autorski sposób na dotowanie życzliwych sobie fundacji (które po kilku latach będą mogły przekształcić zakupione tereny i wille na cele prywatne i komercyjne). - Politycy PiS oficjalnie tego bronią, ale nie wszystkim się to podoba - słyszymy.
Niemniej przedstawiciele obozu władzy stoją dziś murem za ministrem edukacji. - Chcieliśmy mieć swojego Ziobrę, to mamy swojego Ziobrę - mówi jeden z polityków PiS, nawiązując do radykalizmu światopoglądowego szefa resortu edukacji. Inny dodaje: - Przemek to wojownik, prezes Kaczyński takich ceni.
Minister Czarnek robi kampanię
Czołowi politycy PiS wobec ataku na Przemysława Czarnka działają tak, jak liderzy Platformy po lawinie krytyki, jaka spadła niedawno na Radosława Sikorskiego. I mimo że sprawy są zupełnie różne, to łączy je jedna zasada: jest ostrzał, jest obrona. Bronimy swoich najlepszych ludzi, nie ma cofania się pod presją.
Premier Mateusz Morawiecki na konferencji prasowej podziękował Przemysławowi Czarnkowi za jego działania "na rzecz wspierania organizacji pozarządowych". Rzecznik PiS wykpiwał dziennikarzy, którzy pytali o temat dotacji na wille dla zaprzyjaźnionych fundacji. Sam minister edukacji stwierdził, że "zrobił to specjalnie" i że "lewakom nigdy nie da", bo "lewactwo jest neomarksistowskie" i "prowadzi do samobójstw młodych ludzi".
Co to oznacza? Że PiS się nie cofnie. Klamka zapadła. - Przecież rząd nie zacznie tym podmiotom cofać teraz dotacje - mówi ważny polityk PiS.
Partia rządząca - jak zwykle w tego typu przypadkach - będzie grać na przeczekanie.
Ale sam minister Czarnek nie chce przechodzić do defensywy. Przeciwnie. - My teraz zrobimy z tego znakomitą kampanię wyborczą, oświadczam to wszystkim państwu. Pani Lubnauer i Szumilas zrobiły nam znakomitą przysługę, bo z tego zrobimy wielką kampanię - stwierdził w Polskim Radiu 24 szef MEiN.
Na stawiane przez media zarzuty minister odpowiedział też w Telewizji Trwam: - Nie będziemy przekazywać żadnych środków ani LGBT, ani organizacjom genderowskim, ani tym, które seksualizują dzieci, bo to jest sprzeczne z konstytucją. My tego robić nie będziemy, choćby nas atakowali, nie wiem ile dni - mówił.
Głos w tej sprawie zabrał przewodniczący PO Donald Tusk w krótkim filmiku opublikowanym w mediach społecznościowych.
Lista dotacji
Na co minister Czarnek przyznał pieniądze? Wymieńmy tylko kilka organizacji: 5 mln (to maksymalna dotacja w konkursie) na dofinansowanie do willi na warszawskim Mokotowie, którą nabyć ma związana z PiS fundacja Polska Wielki Projekt (PWP). 4,5 mln zł szef MEiN przekazał fundacji Wolność i Demokracja, zakładanej przez byłego szefa kancelarii premiera Michała Dworczyka (fundacja ma kupić dom w Warszawie; początkowo miał to być "bliźniak" na Żoliborzu, teraz mowa o nieruchomości na Saskiej Kępie).
Ponad milion złotych od MEiN otrzymała Fundacja pod Damaszkiem na lokal w Apartamentach Sowińskiego w Lublinie. Fundatorem organizacji jest ks. Mirosław Matuszny, który chciał "w imię Chrystusa stawić czoło sodomickiemu terrorowi", czyli Marszowi Równości. Listę dwunastu nagrodzonych podmiotów z dokładnymi opisami nieruchomości, które dofinansuje minister Czarnek, opublikował na początku tygodnia portal tvn24.pl. O części z nich piszemy również w Wirtualnej Polsce.
Jak przekonuje opozycja i media zajmujące się sprawą, program dotacyjny ministra edukacji był starannie przygotowany. PiS znowelizowało bowiem prawo oświatowe i wprowadziło przepis, zgodnie z którym "w celu realizacji polityki oświatowej państwa minister właściwy do spraw oświaty i wychowania może ustanowić programy inwestycyjne".
Tym samym minister edukacji narodowej może rozdawać pieniądze komu tak naprawdę chce - nie zważając na negatywne opinie ekspertów.
Zgodnie z programem "Willa Plus" fundusze na siedziby (wille, apartamenty, atrakcyjne działki), mają dostać przede wszystkim organizacje uznawane za konserwatywne - związane z PiS, Kościołem albo szeroko rozumianą prawicą. Stosunkowo niewielkie dotacje otrzymały organizacje zajmujące się m.in. osobami z niepełnosprawnościami.
Michał Wróblewski, dziennikarz Wirtualnej Polski