Były poseł PiS interweniuje ws. "odciętej głowy". Minister będzie musiał odpowiedzieć
Jak bumerang wraca sprawa rzekomego zabójstwa, do którego miało dojść nieopodal posesji wiceszefa MSWiA Jarosława Zielińskiego. Sprawę "ujawnił" w mediach sam wiceminister, tłumacząc zwiększoną ochronę swojego domu. Jak dowiedziała się WP, jest pierwsza interwencja poselska ws. "odciętej głowy", o której mówił Zieliński. Bo wokół sprawy pojawia się coraz więcej wątpliwości.
Wiceminister spraw wewnętrznych tłumaczył niedawno policyjne patrole jego posesji popełnionym rzekomo nieopodal morderstwem. "Jakiś czas temu w pobliżu znaleziono ludzką głowę, obciętą przez bandytów" - mówił Jarosław Zieliński.
Policja nie informowała, o jaką zbrodnię chodzi. Funkcjonariusze z Podlasia nie potrafili nawet potwierdzić, czy rzeczywiście taka sytuacja miała miejsce.
Dziennikarze od kilku dni próbowali się dowiedzieć, o jaką sprawę chodzi. Biuro prasowe resortu spraw wewnętrznych i administracji odsyłało do miejscowej policji. Komenda Wojewódzka Policji w Białymstoku potwierdziła w końcu dziennikarzom, że takie zdarzenie rzeczywiście miało miejsce i zajmowały się nim odpowiednie organa ścigania. Gdzie dokładnie i kiedy miało ono miejsce - nie poinformowano.
Poseł pyta w interpelacji
Opowieść wiceministra o odciętej głowie przy jego posesji brzmiała tak nieprawdopodobnie, że - jak dowiedziała się WP - zaczęli się nią interesować także posłowie. Jeden z nich - Michał Kamiński z Unii Europejskich Demokratów, kiedyś w PiS - wysłał w tej sprawie nawet interpelację poselską (napisaną dość oryginalnym językiem, w prześmiewczym tonie) do samego szefa MSWiA Joachima Brudzińskieogo, który jest przełożonym Zielińskiego.
Publikujemy ją w całości:
"Szanowny Panie Ministrze,
Zgodnie z moim konstytucyjnym prawem, jako poseł na Sejm, kieruję do Pana interpelacje w sprawie ponurej zbrodni, do której musiało dojść w pobliżu posesji Pańskiego współpracownika, ministra Jarosława Zielińskiego.
Ten choć skromny, to przecież nietuzinkowy mąż stanu, konieczność szczególnej ochrony swojej posesji był łaskaw uzasadnić, w istocie szokującym, odnalezieniem odciętej ludzkiej głowy w pobliżu jego miejsca zamieszkania.
Nie trzeba być Sherlockiem Holmesem ani tytanem wiedzy medycznej, by fakt odnalezienia ludzkiej głowy powiązać z poważnym podejrzeniem popełnienia zbrodni zabójstwa. Nie mam w związku z tym wątpliwości, że zarówno policja, jak i prokuratura, usilnie pracują nad wyjaśnieniem okoliczności - z jakich powodów, jakaś osoba ludzka została pozbawiona życia (utrata głowy jest tu naturalną przesłanką do takiego przypuszczenia) i dlaczego część doczesnych członków tejże osoby odnalazła się w pobliżu posesji wybitnego orędownika dobrej zmiany ministra Jarosława Zielińskiego.
Jednocześnie, przy okazji tej interpelacji, pragnę zapewnić Pana Ministra, iż obce mi są supozycje niegodziwców sugerujacych, że szczególna ochrona willi ministra Zielińskiego bierze się z jego rzekomej bufonady. Na marginesie, to nie ludzie - to wilki.
Będę wdzięczny za podzielenie się przez Pana Ministra ze mną szczegółami tego śledztwa.
Michał Kamiński".
Minister spraw wewnętrznych będzie musiał w ciągu 30 dni odpowiedzieć na interpelację posła.
Co dwie głowy to nie jedna
Jak informowaliśmy w środę na WP, dziennikarze TVN24 i "Super Expressu" znaleźli w tym tygodniu... dwie różne sprawy dotyczące "odciętych głów", a o jednej z nich mógł mówić wiceminister.
Według TVN24.pl, chodziło o porachunki między lokalnymi gangsterami sprzed niemal 20 lat. Jeden z nich został zabity, jego ciało poćwiartowane i wrzucone w reklamówkach do jeziora Pluszne koło Olsztynka. To... 240 kilometrów od Suwałk, gdzie mieszka Jarosław Zieliński.
Inną głowę "znaleźli" dziennikarze "Super Expressu". Tę faktycznie porzucono blisko, bo zaledwie kilometr od domu rodzinnego obecnego wiceministra - potwierdził miejscowy śledczy, pragnący zachować anonimowość. Tyle że było to... 25 lat temu. Jarosław Zieliński był wtedy nauczycielem.
Głowa, a w zasadzie czaszka, jaką wtedy znaleziono, również należała do lokalnego gangstera. Informator tabloidu podejrzewa, że przestępcy wyrzucili głowę do przepływającej niedaleko domu Zielińskiego rzeczki, licząc na to, że zatonie. - Zieliński podobno widział, jak w to miejsce nad Maniówką stale przylatuje myszołów. Zainteresował się tym, poszedł tam i znalazł tę właśnie czaszkę - mówi.
Giertych kpi
Sytuacja jest tak kuriozalna - a przecież istotna, bo wiceminister Zieliński mówi wszak o zagrożeniu jego życia - że wywołuje kpiące komentarze ze strony kolejnych polityków związanych z opozycją.
Roman Giertych pisze w poście na Facebooku: "Szydercy i kpiarze, którzy nie darzą tak wielką estymą osoby pana Ministra jak ja, uważają pewnie, że fakt znalezienia tej głowy ćwierć tysiąca kilometrów od pańskiego domu ma jakiekolwiek znaczenie dla oceny grożącego Panu niebezpieczeństwa. Przecież to oczywiste, że nikt nie ośmieliłby się wyrzucić czyjejś głowy prosto do Pana ogródka! Zaraz przecież nasza dzielna Policja wytropiłaby takiego zbrodniarza, który zamiast konfetti chciałby Pana głowami obsypywać".
"Tak więc głowa do góry i dzięki polskiej Policji będzie ona zupełnie bezpieczna, aby spoczywała zawsze tam gdzie jest. Bo Pan ma głowę na karku i niech tak zostanie. Bo co głowa pomyśli, to język wypowie, a bez Pana wypowiedzi ileż byśmy okazji do radości stracili!" - kończy swój "list" do wiceszefa MSWiA mecesas.
Minister się broni
Jarosław Zieliński uważa - a przynajmniej stwierdził tak w tym tygodniu w wywiadzie dla Radia Maryja - że wysyp artykułów na jego temat w ostatnich tygodniach "to zaplanowana co do milimetra i wyreżyserowana akcja". Wiceminister wymyślił teorię, że wszystkie jego wpadki to zaplanowane przez tajemnicze siły prowokacje.
- Nagonka medialna na mnie nie jest czymś przypadkowym. Naruszyłem interesy wpływowych i uprzywilejowanych dotąd osób i grup. Towarzyszą temu różne pogróżki, a nawet kierowane wobec mnie i mojej rodziny groźby karalne, które przekazuję prokuraturze - zwierzał się portalowi PolskieRadio24.pl Zieliński.
Masz news, zdjęcie lub filmik? Prześlij nam przez dziejesie.wp.pl