Zieliński mówił o głowie koło jego domu. Znaleziono ją 240 km dalej, 20 lat temu
Wiceszef MSWiA Jarosław Zieliński tłumaczył policyjne patrole jego posesji popełnionym nieopodal morderstwem. "Jakiś czas temu w pobliżu znaleziono ludzką głowę, obciętą przez bandytów" - mówił. Policja nie informuje, o jaką zbrodnię chodzi, ale dziennikarze odkryli prawdę.
19.12.2018 | aktual.: 19.12.2018 12:55
Całodobowe patrole podsuwalskiej posesji Jarosława Zielińskiego to tylko jedna ze spraw związana z wiceszefem MSWiA ujawniona ostatnio przez media. W poprzednim numerze "Sieci" polityk tłumaczył obecność funkcjonariuszy popełnionym "jakiś czas temu brutalnym morderstwem". - W pobliżu mojego domu znaleziono ludzką głowę - mówił Zieliński.
Dziennikarze od kilku dni próbowali się dowiedzieć, o jaką sprawę chodzi. Biuro prasowe resortu spraw wewnętrznych i administracji odsyłało ich do miejscowej policji. Komenda Wojewódzkia Policji w Białymstoku potwierdziła TVN24.pl, że takie zdarzenie rzeczywiście miało miejsce i zajmowały się nim odpowiednie organy ścigania. Gdzie dokładnie i kiedy miało ono miejsce - nie poinformowano.
Głowa znaleziona 240 kilometrów dalej
- Taką sprawę mieliśmy 20 lat temu - potwierdził rzecznik prasowy Prokuratury Okręgowej w Suwałkach Ryszard Tomkiewicz. Chodzi o porachunki między lokalnymi gangsterami sprzed niemal 20 lat. Jeden z nich został zabity, jego ciało poćwiartowane i wrzucone w reklamówkach do jeziora Pluszne koło Olsztynka. To 240 kilometrów od Suwałk, gdzie mieszka Jarosław Zieliński.
Dyrektor biura prasowego ministerstwa na pytanie, czy o to morderstwo chodziło wiceszefowi resortu, odsyła do policji. Rzecznik prasowy podlaskiej policji nie odpowiedział.
Głowa znaleziona 25 lat temu
Inną głowę "znaleźli" dziennikarze "Super Expressu". Tę faktycznie porzucono blisko, bo zaledwie kilometr od domu rodzinnego obecnego wiceministra - potwierdził miejscowy śledczy, pragnący zachować anonimowość. Tyle że 25 lat temu. Jarosław Zieliński był wtedy nauczycielem.
Głowa, a w zasadzie czaszka, jaką wtedy znaleziono, również należała do lokalnego gangstera. Informator tabloidu podejrzewa, że przestępcy wyrzucili głowę do przepływającej niedaleko domu Zielińskiego rzeczki, licząc na to, że zatonie. - Zieliński podobno widział, jak w to miejsce nad Maniówką stale przylatuje myszołów. Zainteresował się tym, poszedł tam i znalazł tę właśnie czaszkę - mówi.
Masz news, zdjęcie lub filmik? Prześlij nam przez dziejesie.wp.pl