Amerykanie zareagowali natychmiast. Duda naraził Polskę?

Prezydent Andrzej Duda rozmawiał z przedstawicielami USA o możliwym dołączeniu Polski do programu Nuclear Sharing. Jak zaznaczył, temat jest otwarty. Zdaniem ekspertów taki krok sprawi, że Polska stałaby się "całkowicie krajem frontowym". Zgodnie komentują, że pojawienie się takich informacji w opinii publicznej powoduje tylko eskalację w stosunkach międzynarodowych. Jednak stanowisko zza oceanu do słów Andrzeja Dudy przyszło błyskawicznie i było jednoznaczne.

Broń jądrowa w Polsce? "Bardzo daleko idąca inicjatywa"
Broń jądrowa w Polsce? "Bardzo daleko idąca inicjatywa"
Źródło zdjęć: © East News | Wojciech Strozyk/REPORTER
Mateusz Czmiel

Nuclear Sharing to opracowana przez NATO koncepcja polityczna, która zakłada możliwość udostępnienia głowic jądrowych państwom sojuszu północnoatlantyckiego, które ich nie posiadają. Według informacji podanych na początku października 2022 r. prezydent Andrzej Duda rozmawiał z przedstawicielami USA o możliwym dołączeniu Polski do programu. Jak zaznaczył, temat jest otwarty.

Głowice nuklearne NATO w Polsce? To "dodatkowe ryzyka"

Zdaniem byłego ambasadora RP w USA, taki zabieg może stworzyć sytuację, w której staniemy się krajem frontowym, co wiąże się z ryzykiem. - Czy to będzie odstraszać stronę rosyjską skutecznie? Można mieć nadzieję, że tak, ale nie ma co do tego absolutnie żadnej pewności, więc myślę, że to jest bardzo daleko idąca inicjatywa. Sądzę, że nie idzie to w parze z tym, co Amerykanie już deklarują, a więc ewentualna odpowiedź Zachodu będzie konwencjonalna, a nie nuklearna. Propozycja polska to takie posunięcie, które wywołuje raczej dodatkowe ryzyko, niż tworzy skuteczne zabezpieczenie - mówi w rozmowie z Wirtualną Polską Ryszard Schnepf.

Podobnego zdania jest były ambasador Polski na Łotwie i w Armenii Jerzy Marek Nowakowski, choć sam fakt zabiegania o członkostwo w programie Nuclear Sharing ocenia pozytywnie, ale nie na tym etapie. - Czy to by była dobra decyzja w sytuacji eskalowania konfliktu? Na pewno tak. W tej chwili powinniśmy zabiegać o to, żeby w Polsce i Krajach Bałtyckich pojawiły się środki przenoszenia, czyli rakiety średniego zasięgu. Czy powinny być uzbrojone w ładunki atomowe, to się trzeba zastanawiać, bo rzeczywiście taki sprzęt jest łakomym celem do uderzenia dla przeciwnika - mówi dyplomata.

W ocenie ambasadora Nowakowskiego, przy tym poziomie eskalacji należy wzmacniać wschodnią flankę. - Najważniejsze są Kraje Bałtyckie. Pamiętajmy, że rakieta wystrzelona z Łotwy i Estonii leci do Moskwy osiem minut. Więc Rosjanie stanowią poważne zagrożenie - podkreśla i dodaje, że jeśli Polska chce przekazać Rosjanom wiadomość "nie żartujemy", to takie rakiety powinny się pojawić. 

Dyplomatyczna wpadka prezydenta Dudy?

Doświadczeni dyplomaci zgodnie podkreślają, że obecny rząd prowadzi błędną politykę informacyjną. Prezydent Andrzej Duda w wywiadzie dla tygodnika "Gazeta Polska" powiedział, że zawsze jest potencjalna możliwość udziału w Nuclear Sharing. - Rozmawialiśmy z amerykańskimi przywódcami o tym, czy Stany Zjednoczone rozważają taką możliwość. Temat jest otwarty – powiedział Duda. Odpowiedź zza oceanu przyszła błyskawicznie: "W chwili obecnej USA nie planują rozmieszczenia broni jądrowej na terytorium członków NATO, którzy przystąpili do sojuszu po 1997 roku".

Na słowa prezydenta Andrzeja Dudy zareagował już białoruski dyktator. - Rozmieszczenie arsenałów nuklearnych w Polsce stanowi zagrożenie dla Białorusi - oświadczył Aleksandr Łukaszenka na spotkaniu z rządem, którego fragment pokazała stacja STV. Zapowiedział, że będzie rozmawiał na ten temat ze swoim odpowiednikiem w Rosji, czyli Władimirem Putinem.

W ocenie byłego ambasadora RP w USA słowa płynące z ust prezydenta Andrzeja Dudy "nie będą traktowane też przesadnie serio, natomiast mogą być użyte jako element prowokacji. I to już się dzieje". - A jeśli już ma się taki zamysł, może lepiej byłoby załatwiać te kwestie w porozumieniu z sojusznikami na pierwszym miejscu. A jeżeli w ogóle ogłaszać, to w momencie, kiedy sytuacja już jest klarowna i już w tym jesteśmy (członkiem Nuclear Sharing - przyp. red.), albo po prostu w ogóle o tym nie mówić - ocenił ekspert. Dodał, że w Polsce "przedstawiciele najwyższych władz za dużo debatują publicznie na temat podejmowanych środków bezpieczeństwa". - To nie jest dobre - podkreślił.

Podobnego zdania jest były ambasador RP na Litwie i Łotwie. - Jestem zwolennikiem tradycyjnej dyplomacji: najpierw się załatwia po cichu, a potem się o tym mówi opinii publicznej. Dość często w wykonaniu obecnego rządu stosuje się politykę operową, czyli długo się śpiewa, a nic z tego nie wynika - powiedział Jerzy Marek Nowakowski. W jego ocenie Polska powinna zabiegać o członkostwo w programie Nuclear Sharing, ponieważ "nierozszerzanie programu i kurczowe trzymanie się starych porozumień z Rosją" do niczego nie doprowadzi. - USA obiecały, że nie będą dyslokować tego typu uzbrojenia na terenie nowych krajów członkowskich, ale jeżeli Rosja te porozumienia połamała, to myśmy powinni zabiegać o to, że by te porozumienia zostały uznane przez cały Sojusz za nieobowiązujące - podkreślił ekspert. 

Nuclear Sharing. Reakcja USA i komentarz Tuska

O możliwe dołączenie Polski do programu nuklearnego USA zapytano rzecznika Departamentu Stanu Stanów Zjednoczonych. "USA i sojusznicy z NATO stale oceniają zmieniającą się sytuację bezpieczeństwa. W chwili obecnej USA nie planują rozmieszczenia broni jądrowej na terytorium członków NATO, którzy przystąpili do sojuszu po 1997 roku" - czytamy w odpowiedzi Stanów Zjednoczonych.

Głos w tej sprawie zabrał również lider PO, Donald Tusk. Były premier stwierdził, że wypowiadanie się na ten temat bez porozumienia ze Stanami jest w jego ocenie ryzykowne i wręcz niepoważne.

- Administracja tak mizerna, bałaganiarska, z panami typu Sasin. Gdyby oni mieli jeszcze do dyspozycji broń atomową, to nie wiem, czy Rosjanie by się nie przestraszyli - komentował. - Póki takie polityczne monstra zarządzają naszym życiem publicznym, to wolałbym, żeby nie mieli do dyspozycji broni atomowej, bo z tego mogłoby być tylko coś bardzo złego - dodał.

Udostępnianie broni jądrowej w ramach NATO, czyli Nuclear Sharing, zostało zapoczątkowany w latach 50. XX wieku. Ogromną rolę miała w tym doktryna Trumana, czyli programu politycznego USA, który głosił potrzebę pomocy ze strony Stanów Zjednoczonych dla państw sprzeciwiających się presji zewnętrznej oraz próbom przejęcia władzy ze strony uzbrojonych mniejszości. Do programu udostępnienia broni jądrowej należy jak dotąd pięć państw: Belgia, Niemcy, Holandia, Włochy, Turcja.

Mateusz Czmiel, dziennikarz Wirtualnej Polski

Źródło artykułu:WP Wiadomości
broń jądrowanatousa
Wybrane dla Ciebie