Brat Ewy Tylman: Rutkowski tylko utrudniał. Jak wycenił swoją pracę?

- Zatrudnienie Rutkowskiego to był wielki błąd - mówi brat Ewy Tylman. Dlaczego tak źle ocenia jego pracę? Rutkowski wziął od rodziny 15 tys. zł.

Brat Ewy Tylman: Rutkowski tylko utrudniał. Jak wycenił swoją pracę?
Źródło zdjęć: © PAP | Jakub Kaczmarczyk
Katarzyna Bogdańska

- Żeby odnaleźć Ewę, podpisałbym nawet pakt z diabłem. Z perspektywy czasu widzę, że praca Krzysztofa Rutkowskiego to kpina - mówi brat Ewy Tylman w wywiadzie dla "Faktu".

Piotr Tylman jest dziś przekonany, że detektyw celebryta mógł utrudniać pracę policji i spowalniać poszukiwania - czytamy w dzienniku. Rodzina Ewy Tylman wynajęła biuro Krzysztofa Rutkowskiego dwa dni po jej zaginięciu.

Były wersje o porwaniu, katowaniu przez nieznanych mężczyzn i wątek satanistyczny. Za wskazanie miejsca pobytu Ewy wyznaczył 10 tys. zł nagrody. Bracia Ewy Tylman podejrzewają nawet, że pracownicy detektywa preparowali dowody i nakłaniali świadków do składania fałszywych zeznań.

Ile zarobił na tej pomocy?

Krzysztof Rutkowski zeznawał przed poznańskim sądem w procesie Adama Z., oskarżonego o zabójstwo Ewy Tylman. Były detektyw spóźnił się na rozprawę, a przed sądem oskarżał śledczych o utrudnianie mu pracy. Obciążał też brata Ewy - Piotra Tylmana. W aktach sprawy jest notatka, w której Rutkowski sugerował, że brat mógł ubezpieczyć siostrę od porwania i chce skasować za to pieniądze, a Ewa za kilka miesięcy się znajdzie.

Detektyw za swoje usługi zainkasował od rodziny Tylmanów 15 tys. zł.

Przesłuchania ws. Ewy Tylman

Przed Rutkowskim - podczas 7 z 11 zaplanowanych rozpraw - sąd przesłuchał policjanta, który uczestniczył w zatrzymaniu Adama Z. oraz kolegę z pracy tego ostatniego.

Arkadiusz K., poznański policjant odpierał przede wszystkim oskarżenia Adama Z., który stwierdził, że funkcjonariusze stosowali wobec niego przemoc. Policjant stwierdził, że wobec mężczyzny zastosowano jedynie chwyty obezwładniające podczas doprowadzania do izby zatrzymań. Przyznał, że kazał Adamowi Z. rozebrać się po zatrzymaniu. - Ludzie potrafią ukrywać przedmioty w różnych zakamarkach swojego ciała - tłumaczył policjant.

Zeznający jako drugi Paweł Sz., który pracował razem z Adamem Z., opowiadał z kolei, jak wyglądała zabawa w klubie feralnego wieczoru. Mężczyzna wyszedł z imprezy jednak wcześniej i jego zeznania nie wniosły wiele do sprawy.

Rutkowski skarży się na policjantów

Krzysztof Rutkowski na rozprawę w Sądzie Okręgowym w Poznaniu przyjechał spóźniony kilkanaście minut. W poszukiwaniach Ewy Tylman uczestniczył - na wniosek rodziny - od trzeciego dnia po zaginięciu. Przed sądem opowiadał o swoich działaniach właśnie w tych dniach. Stwierdził, że od początku wiedział, że Adam Z. nie mówi prawdy.

Rutkowski zarzucał też policji i prokuraturze złe nastawienie do działań jego biura detektywistycznego. - Nie chcieli korzystać ze zgromadzonych przeze mnie dowodów, twierdzili, że zdobędą swoje. Na tej całej sprawie mój wizerunek został bardzo nadszarpnięty. Ucierpiał wizerunek mojego biura, co miało duży wpływ na zlecenia dla mojej firmy - skarżył się.

Kolejna rozprawa w procesie Adama Z. odbędzie się dopiero po wakacyjnej przerwie: 13 września. Zeznawać będą wtedy kierownik ochrony z aresztu, w którym przebywał oskarżony oraz cztery koleżanki Ewy Tylman z pracy.

Adam Z. odpowiada z wolnej stopy, a grozi mu nawet dożywocie. Wyrok ws. śmierci Ewy Tylman spodziewany jest najwcześniej w grudniu.

Wybrane dla Ciebie
Komentarze (290)