Już nie usłyszymy o fałszerstwie wyborczym? Zapowiadają zmianę taktyki
Choć rządzący konsekwentnie podkreślają, że uchwała ws. ważności wyborów prezydenckich została wydana przez kwestionowaną Izbę Kontroli Nadzwyczajnej i Spraw Publicznych Sądu Najwyższego, to wszystkie kluby tworzące koalicję uznają, że Karol Nawrocki po złożeniu ślubowania będzie prezydentem Polski. Koalicjanci wykluczają też powszechny bojkot uroczystości i postulują wyciszenie emocji - słyszymy od polityków koalicji.
Zgodnie z przewidywaniami Izba Kontroli Nadzwyczajnej SN uznała we wtorek wieczorem ważność wyboru Karola Nawrockiego na prezydenta.
Po tygodniach burzliwej dyskusji na temat drugiej tury wyborów prezydenckich, w koalicji rządzącej zaczyna dominować przekonanie, że przyszedł czas na wyciszenie emocji, próbę odbudowania zaufania obywateli do procesu wyborczego i złożenie propozycji zmian w Kodeksie wyborczym.
To wnioski płynące z oficjalnych i nieoficjalnych rozmów Wirtualnej Polski z przedstawicielami wszystkich klubów. Koalicja Obywatelska, Lewica, Polska 2050 i PSL w swoich stanowiskach zgodnie przyznają, że po złożeniu ślubowania to Karol Nawrocki będzie prezydentem, a kluby oficjalnie nie zamierzają bojkotować tej uroczystości.
Takie stanowisko nie oznacza, że rządzący wycofują się z dotychczasowych uwag, bo konsekwentnie podkreślają, że uchwała ws. ważności wyborów została podjęta przez kwestionowaną Izbę Kontroli Nadzwyczajnych i Spraw Publicznych Sądu Najwyższego, której wyłączenia do końca domagał się Adam Bodnar. Nie rezygnują również z zapowiedzi wyjaśnienia nieprawidłowości w części komisji wyborczych. Jednak opinie dwóch biegłych - prof. Andrzeja Torója z SGH oraz prof. Jacka Hamana z UW dla prokuratury - wykluczają, że skala nieprawidłowości mogłaby podważyć zwycięstwo Nawrockiego.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Hołownia szefem resortu? Członkini rządu o planie na rekonstrukcję
Taki scenariusz odrzuca również inne niezależne opracowanie Fundacji Batorego autorstwa prof. Jarosława Flisa, prof. Dominika Batorskiego oraz dr. Piotra Szulca. Sejmowa większość w ostatnich dniach zdecydowanie częściej powołuje się na te opracowania, uznając, że głośne opracowanie dr. Krzysztofa Kontka, które podważało ostateczny wynik, zawierało liczne błędy i nie może być uznane za wiarygodne. Rozgrzanie społecznych emocji - w tym m.in. przez posła KO Romana Giertycha i jego środowisko - które rozbudzało w części elektoratu wiarę w odwrócenie wyniku, według posłów koalicji mogło wywołać "dramatyczne skutki".
W Sejmie powszechnego kwestionowania wyboru nie będzie
Dorota Łoboda, rzeczniczka klubu Koalicji Obywatelskiej, w rozmowie z WP przyznaje, że wybór Karola Nawrockiego na pewno nie będzie wśród posłów powszechnie kwestionowany. Choć dodaje, że Izba Kontroli Nadzwyczajnej i Spraw Publicznych nie jest sądem w rozumieniu konstytucyjnym i nie jest uznawana przez trybunały międzynarodowe.
- Niestety, w takim chaosie prawnym żyjemy od czasów Prawa i Sprawiedliwości. Tak jak powiedział pan premier, uchwała będzie opublikowana z adnotacją co do nielegalności tej izby. Wygląda na to, że te nieprawidłowości w komisach wyborczych czy czasem również fałszerstwa miały wpływ na wynik wyborów, ale nie miały wpływu na samego zwycięzcę. Chodzi o to, że liczba głosów, która padła na Karola Nawrockiego i Rafała Trzaskowskiego jest inna niż ta, która była podana w komunikacie PKW. To z całą pewnością trzeba wyjaśnić. Ale to jest osobna sprawa, bo zanosi się, że Karol Nawrocki będzie prezydentem Polski od 6 sierpnia – podkreśla Łoboda.
Rzeczniczka KO pytana w WP o radykalne głosy przedstawicieli klubu - przede wszystkim Romana Giertycha, który sugerował możliwość fałszerstw na wielką skalę - już w ubiegłym tygodniu podkreśliła, że głos posła nie jest oficjalnym stanowiskiem klubu.
- Roman Giertych ma prawo do swoich opinii i publicznie je wygłasza, natomiast ostateczna decyzja co do kierunku działań Koalicji Obywatelskiej leży w rękach premiera - mówi.
Możliwe zmiany w Kodeksie wyborczym
Posłanka zaznacza, że widzi chęć skierowania uwagi na "uspokojenie nastrojów społecznych i niepodsycanie teorii spiskowych":
- Ważne jest również to, co robi Adam Bodnar, czyli wyjaśnianie nieprawidłowości. Widzimy, że cała historia wokół wyborów prezydenckich osłabia zaufanie ludzi do procesu wyborczego, a i tak zaufanie do instytucji państwa nie jest największe. Trzeba dać odpowiedź ludziom, żeby wiedzieli, że ich głosy zostały prawidłowo policzone.
Rzeczniczka KO przyznaje, że w koalicji trwają rozmowy dotyczące zmian w Kodeksie wyborczym. - Warto byłoby wprowadzić mechanizmy dodatkowo kontrolujące liczenie głosów i myślę, że ważne jest to, co sygnalizują członkowie komisji, czyli moment, kiedy przewodniczący z informatykiem wpisują głosy do system. Wtedy jest wszystko w rękach przewodniczącego i wówczas mogły się zdarzać zamiany głosów. Na pewno myślimy również o tym, by do komisji wyborczych mogły być zgłaszane wyłącznie osoby z komitetów, które zarejestrowały swoich kandydatów, a nie - przypadkowych komitetów, które chciały zarejestrować swoich kandydatów - dodaje.
Żukowska: "Giertych podważa zaufanie do instytucji państwa"
Dyskusji o zmianie kodeksu wyborczego nie wyklucza też Lewica. Anna Maria Żukowska uważa, że orzeczenie kwestionowanej Izby Kontroli "jest bez znaczenia". - Wybory w Polsce korzystają z konstytucyjnego domniemania ważności do momentu, kiedy ta ważność zostanie przez legalną instytucję podważona. Tą legalną instytucją jest Sąd Najwyższy, ale nie w składzie tej Izby, która orzeka. Nie ma znaczenia, co ona orzeknie, bo do momentu podważenia wyniku te wybory są ważne i prezydent zostanie zaprzysiężony - powiedziała nam tuż przed ogłoszeniem decyzji izby SN.
Szefowa klubu Lewicy zapowiada w WP, że klub nie planuje bojkotu Zgromadzenia Narodowego i podkreśla, że konsekwencją tez głoszonych przez Romana Giertycha będzie nieufność do państwa.
- Lewica akurat zyskuje w ostatnich sondażach. My się nie podpisujemy pod sytuacją, w której Roman Giertych podważa zaufanie do instytucji państwa i do procesu wyborczego. To jest o tyle niezrozumiałe, że jeśli podsyca się tę nieufność i wzywa się do przeliczenia wszystkich głosów, to na jakiej podstawie osoby, które nie ufają państwu, mają zaufać, że to ponowne przeliczenie będzie dobre i legalne? Niestety, jestem tego pewna, że to będzie miało negatywne skutki na kolejne wybory, szczególnie w postaci niższej frekwencji - mówi.
- W każdym procesie wyborczym możemy sobie wyobrazić, że jakiś element będzie zaburzony. Dopóki liczą ludzie, zawsze mamy do czynienia z czynnikiem ludzkim, bo ludzie czasami się mylą. Chodzi o to, żeby móc wychwytywać te błędy. To działało do momentu, kiedy niekwestionowana Izba Pracy w Sądzie Najwyższym była powszechnie uznawana, szanowana i wiadomo było, że ona będzie te błędy wychwytywać po zgłoszonych protestach wyborczych. Wiadomo, że w tym momencie zaufania do Izby Kontroli Nadzwyczajnej nie ma - dodaje.
Posłanka obawia się, że pogłębianie nieufności może przełożyć się na inne instytucje państwa, co - jej zdaniem - jest korzystne politycznie m.in. dla Konfederacji.
- To doprowadzi do anarchizacji. Bo jeżeli państwo nie działa, państwa nie ma, Sądu Najwyższego nie ma, to właściwie dlaczego mamy płacić podatki? Tak może myśleć część ludzi. To oznaczałoby proces odwracania się od państwa, ludzie zaczną tworzyć swój mały świat, żeby państwa było jak najmniej - przekonuje.
Śliz: "Będzie odebranie ślubowania"
Jednoznacznie w sprawie wyboru Karola Nawrockiego wypowiadają się również politycy PSL. - Karol Nawrocki będzie legalnie wybranym prezydentem. O tym zdecydowali Polacy, suweren. Wyborcy tak zdecydowali. Wszystkie instytucje, które zabierają głos poniżej suwerena, mają tylko charakter wtórny - podkreśla wicemarszałek Sejmu Piotr Zgorzelski.
Wątpliwości nie ma też Paweł Śliz. Przewodniczący klubu Polski 2050 podkreśla w WP, że "naturalną koleją po podjęciu uchwały w sprawie ważności wyborów będzie zwołanie Zgromadzenia Narodowego i przyjęcie ślubowania od Karola Nawrockiego".
- W moim podejściu zgadzam się z tym, co wyraził prof. Marcin Matczak, że trzeba liczyć się z głosem ludzi. Obywatele wybrali, wybory zostały przeprowadzone - mówi
- Chcieliśmy naprawić sytuację, by zamiast Izby Kontroli orzekali sędziowie wobec których nie byłoby wątpliwości. Szymon Hołownia zaprezentował ustawę incydentalną, która rozwiązywałaby sprawę. Niestety nie widziałem heroicznej walki o tą ustawę m.in. przez Romana Giertycha, a na koniec pan prezydent ją zawetował - dodaje.
Według Pawła Śliza wszystkim stronom politycznego sporu powinno zależeć na przeprowadzeniu reformy wymiaru sprawiedliwości. - Niezależnie po której stronie politycznej barykady się nie stoi, widzimy problem, dlatego reforma musi być zrobiona. To jest polska racja stanu. Obywatel musi mieć pewność, że staje przed sądem niezawisłość i że wyrok jest po linii sprawiedliwości, a nie - po linii partii - zaznacza
"Szokujące zachowanie" w Sądzie Najwyższym
Przedstawiciele sejmowej większości uważają, że zachowanie części przedstawicieli Izby Kontroli Nadzwyczajnej i Spraw Publicznych SN wobec Adama Bodnara podczas wtorkowego posiedzenia dowodzi, że izba powołana za rządów PiS nie spełnia wymogów niezawisłego sądu nie tylko w rozumieniu prawa, ale i w powszechnym odbiorze. Zwracają uwagę m.in. na zachowanie Marii Szczepaniec, która zapytała Adama Bodnara, czy "czuje się wadliwie wybranym senatorem, tzw. neosenatorem", bo nie protestował wobec stwierdzenia ważności wyborów parlamentarnych przez tą samą izbę.
- Pani sędzio, jestem tutaj w roli osoby, która występuje w obronie protestów wyborczych przedstawionych przez obywateli. Ostatnią rzeczą, jaką zrobię, to będzie posługiwanie się tego typu słowami, jakie pani sędzia użyła. Uważam, że tego typu słowa publicystyczne nie powinny padać w tej uświetnionej sali SN - mówił. Kiedy sędzia dopytywała o odpowiedź dodał: - Uważam, że znaczenie rozstrzygnięcia SN w kontekście wyborów parlamentarnych ma znaczenie czysto deklaratoryjne w odróżnieniu od tych wyborów, od których jest uzależnione przeprowadzenie dalszych czynności, a mianowicie zaprzysiężenia prezydenta RP.
- Przecież to było szokujące zachowanie. Do tego można dodać wypowiedzi pierwszej prezes SN, która wprost sugeruje, że nie jest zainteresowana wyborem Rafała Trzaskowskiego, bo ten chciał zrobić porządek ze statusem neosędziów. Albo opublikowane pojedyncze protesty wyborcze na podstawie wzoru Romana Giertycha, które mają ośmieszać część wyborców. Przecież to jest dewastujące. PiS tylko zaciera ręce, bo choć my to widzimy, obywatele nie muszą wgłębiać się w meandry, szczegóły, bo ludzi interesuje efekt - przyznaje nieoficjalnie jeden z ministrów. Zaznacza, że nie chce mówić pod nazwiskiem, "żeby nie podsycać emocji".
- Trzeba skupić się na przyszłości, bo po zaprzysiężeniu Karol Nawrocki zrobi wszystko, żeby wbijać klin w rząd. Musimy być gotowi na współpracę z takim prezydentem - dodaje.
Patryk Michalski, dziennikarz Wirtualnej Polski