Bodnar zabiera głos ws. byłego wiceministra. Echo doniesień WP
Minister sprawiedliwości Adam Bodnar zabrał głos ws. Bartłomieja Ciążyńskiego. "Przestrzeganie standardów obowiązuje wszystkich urzędników, bez względu na zajmowane stanowisko" - napisał na portalu X. Wirtualna Polska ujawniła, że polityk Lewicy pojechał na wakacje służbową limuzyną, a za paliwo płacił służbową kartą.
W środę Wirtualna Polska ujawniła, że polityk Lewicy Bartłomiej Ciążyński udał się na prywatne, rodzinne wakacje do Słowenii. Ciążyński wyruszył w podróż służbową limuzyną i dwukrotnie zatankował pojazd, płacąc służbową kartą.
Kilka godzin po publikacji, podczas konferencji prasowej z liderem Lewicy Włodzimierzem Czarzastym, Ciążyński złożył rezygnację ze stanowiska podsekretarza stanu w Ministerstwie Sprawiedliwości. - Nie miałem świadomości, nie miałem wiedzy, że nie mogę tak uczynić - stwierdził. Premier Donald Tusk przyjął rezygnację.
- Pan minister Ciążyński popełnił błąd, zwrócił środki finansowe, przeprosił i podał się do dymisji. Tak sobie wyobrażam funkcjonowanie nowej koalicji i tak sobie wyobrażam odpowiedzialność za błędy, które się popełnia. Chciałbym panu ministrowi serdecznie podziękować, uważam ten temat pod tym względem za zamknięty - mówił Włodzimierz Czarzasty.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Zatankował na wakacjach za pieniądze Polaków. Jest głos z MSZ
Bodnar zabrał głos
Minister Sprawiedliwości Adam Bodnar skomentował sprawę. "Przestrzeganie standardów obowiązuje wszystkich urzędników, bez względu na zajmowane stanowisko" - napisał na portalu X Bodnar.
Trwa ładowanie wpisu: twitter
Niedługo pracował w PORT
Ciążyński w maju 2024 roku został zatrudniony w państwowym Polskim Ośrodku Rozwoju Technologii (PORT). Dostał tam samochód służbowy i kartę paliwową. Długo tam nie popracował - 5 lipca został wiceministrem sprawiedliwości, a niewiele ponad tydzień później pojechał na urlop.
Na rodzinne wakacje wybrał się do Słowenii. Samochód zatankował jednak nie za własne pieniądze, lecz publiczne, choć surowo zabrania tego regulamin używania karty paliwowej, który podpisał. Skorzystał też ze służbowego auta w prywatnym celu, choć nie miał do tego prawa.
Ciążyński powiedział WP, że nie złamał prawa, mógł jechać służbowym autem na prywatny urlop z rodziną, a za paliwo zapłacił z własnej kieszeni, na co są dowody. Miał je udostępnić Wirtualnej Polsce - nie zrobił tego. Za to po kilku godzinach zadzwonił, by potwierdzić nasze ustalenia i zapowiedzieć zwrot pieniędzy na konto instytutu. Swoje działanie tłumaczył brakiem doświadczenia w korzystaniu ze służbowych samochodów.