Bitwa w Donbasie. Decydujące starcie. Ten, kto je wygra, wygra wojnę
Bitwa w Donbasie - jak wskazują eksperci - będzie jak te z II wojny światowej. Krwawa, brutalna, gwałtowna, ale też długa i wyniszczająca. To starcie może zdecydować nie tylko o losie Ukrainy, ale i całej Europy. Stawka jest olbrzymia.
09.04.2022 | aktual.: 09.04.2022 13:15
- Wiele wskazuje na to, że szykuje się decydująca, rozstrzygająca, główna bitwa tej wojny - mówi Wirtualnej Polsce były szef Biura Bezpieczeństwa Narodowego, ekspert Fundacji im. Kazimierza Pułaskiego gen. prof. Stanisław Koziej.
- Rosja po porażce kijowskiej musi odejść od pierwotnej koncepcji podboju Ukrainy i dążyć do zaboru części tego państwa. Dlatego przygotowuje się do przejęcia całości Donbasu i okupacji południa Ukrainy - przekonuje ekspert.
Nikt już dziś nie ma wątpliwości, że szykują się krwawe, dramatyczne i długie walki. Bitwa o Donbas - jak przyznał minister spraw zagranicznych Ukrainy Dmytro Kułeba - będzie wyglądać jak z czasów II wojny światowej. Informuje o tym nie tylko Ukraina, ale także wywiady USA i NATO. Rosja przygotowuje potężną ofensywę w celu zajęcia całego Donbasu. Dlatego właśnie Kreml miał zdecydować o wycofaniu sił rosyjskich z okolic Kijowa, by przegrupować je, doposażyć i uderzyć na wschód Ukrainy.
Szef ukraińskiej dyplomacji cały czas naciska na państwa NATO w sprawie przyspieszenia dostaw broni do Ukrainy. - Albo pomożecie nam teraz, albo będzie za późno - apelował w czwartek Dmytro Kułeba.
Do tych słów i podejścia Ukraińców do wojny odniósł się ukraiński profesor Mychajło Wynnyckyj, który w mediach porusza kwestię nadchodzącej bitwy w Donbasie. "To, co nadchodzi, prawdopodobnie przerośnie wszystko, co do tej pory widzieliśmy na tej wojnie" - pisze ukraiński ekspert.
Czas odegra kluczową rolę
Mychajło Wynnyckyj przekonuje, że w bitwie - którą sam nazywa "bitwą stulecia" - "wezmą udział dziesiątki tysięcy żołnierzy zarówno po stronie rosyjskiej, jak i ukraińskiej".
Czy rosyjski agresor jest do tego przygotowany? - Może dojść do walnej bitwy w Donbasie oraz intensyfikacji działań Rosji na tzw. pomoście donbasko-krymskim. Pytanie, czy i jakie wnioski wyciągnęła Rosja ze swojej porażki w pierwszej fazie ataku. Rosja nie przestrzegała dotąd podstawowych zasad sztuki wojennej: przewagi, zaskoczenia, współdziałania. Żeby to zmienić, będzie musiała chyba zmienić głównych planistów strategicznych albo uwolnić dotychczasowych od woluntarystycznych nacisków politycznych na koncepcje wojskowe prowadzenia kampanii wojennej w Ukrainie. Najważniejsze to musi stosunkowo szybko zebrać odpowiednio silne zgrupowanie uderzeniowe na kierunku głównego uderzenia okrążającego Donbas z północy i zachodu - tłumaczy w rozmowie z WP gen. Stanisław Koziej.
- W bitwie donbaskiej, bardziej skoncentrowanej niż rozproszona dotychczas "ofensywa kordonowa" na całej rozciągłości frontu, Rosja może przede wszystkim poprawić prowadzenie operacji połączonych, których brakowało dotąd Rosjanom. Nie było na przykład dobrej współpracy między lotnictwem a wojskami lądowymi. Pytanie, czy Rosja będzie miała odpowiednio dużo czasu, żeby to przemyśleć, wyciągnąć wnioski i wprowadzić w życie. Również w kontekście ewentualnej zmiany dowództwa operacyjnego w tej kampanii - dodaje były szef BBN.
Jak podkreśla gen. Stanisław Koziej, kluczowy na tym etapie jest czas. - Jeśli Rosji uda się stosunkowo szybko, czyli w ciągu kilku dni, stworzyć silne zgrupowanie uderzeniowe na północy Donbasu, żeby wykonać okrążenie sił w rejonach Kramatorska i Słowiańska, to Rosja już na samym początku operacji osiągnęłaby dużą przewagę - mówi.
Nasz rozmówca tłumaczy: - Ukrainie brakuje dziś uzbrojenia ciężkiego, uderzeniowego potrzebnego nie na wojnę "szarpaną", jak dotychczas, ale na bitwę walną. Ukraina czeka na broń z Zachodu, na ciężkie uzbrojenie. Im szybciej więc zaatakują Rosjanie, tym gorzej dla Ukrainy. Czas jest tutaj bardzo ważnym, być może decydującym, czynnikiem. Od niego de facto zależą losy tej bitwy. To ogromne wyzwanie dla Zachodu, który powinien nie tylko oferować Ukrainie wszelkie uzbrojenie i amunicję, ale także zapewniać dotarcie tej pomocy do armii ukraińskiej - przyznaje ekspert Fundacji Pułaskiego.
Z drugiej strony jednak gen. Koziej ma nadzieję, że po odwrocie z obwodu kijowskiego Rosjanie - jeśli będą chcieli zaatakować szybko - nie zdążą w wystarczającym stopniu odtworzyć zdolności bojowych przegrupowanych wojsk i tym samym zapewnić niezbędnej przewagi na potrzeby przełamania dobrze zorganizowanej obrony ukraińskiej.
- Byliby zmuszeni atakować ją nie zmasowanym zgrupowaniem jednocześnie, a kolejnymi falami, w miarę podchodzenia odtwarzanych sił z frontu północnego. To dałoby obrońcy szansę bicia częściami, właśnie owymi "falami", sił napastnika - mówi gen. Koziej.
- W sumie szybkie rozpoczęcie operacji w Donbasie byłoby dla Rosji pożądane, ale niekoniecznie możliwe. To sprawia, że szanse w tej bitwie, a tym samym w całej kampanii wojennej są wyrównane. Strategicznym punktem ciężkości tej wojny staje się wojskowe wsparcie Zachodu dla armii ukraińskiej: jego skala, szybkość i bezpieczeństwo dotarcia do wojsk na polu bitwy - wyjaśnia ekspert.
Ukraina nie może pozwolić sobie na straty
Duże kłopoty jednak może mieć sama Ukraina. Prof. Mychajło Wynnyckyj zaznacza, że przewaga, jaką dotychczas miały siły Ukrainy, uzbrojone w lekką i nowoczesną broń przeciwpancerną Javelin, NLAW i Stuhna oraz rakiety Stinger, "tym razem prawdopodobnie nie wystarczą do pokonania rosyjskiego najeźdźcy". "Ukraina potrzebuje cięższej broni - i to szybko" - pisze ukraiński analityk.
Opinię tę podzielają wybitni eksperci od wojskowości, z którymi rozmawiała Wirtualna Polska.
- Ukraińcy - armia, ochotnicy, ludność cywilna - mimo przerażających zabójstw dokonywanych przez Rosję, są wciąż zdeterminowani, by bronić swojej ojczyzny. Niezbędne jest jednak wsparcie militarne ze strony państw Zachodu. NATO zdaje sobie sprawę, że to może być decydujący moment tej wojny - mówi Wirtualnej Polsce gen. Mirosław Różański, były Dowódca Generalny Rodzajów Sił Zbrojnych, dziś prezes Fundacji Bezpieczeństwa i Rozwoju Stratpoints.
- Ten etap wojny może przesądzić nie tylko o przyszłości Ukrainy, ale i Europy - podkreśla.
- Jeśli wojna na etapie walk w Donbasie byłaby dla Ukrainy przegrana, to sytuacja mogłaby się przerodzić w działania okupacyjne. Wówczas nie tylko w Ukrainie, ale i w Europie przeważałby strach, że Rosja jest nie do pokonania. Jeśli zaś Rosja w Donbasie zostanie pokonana, dojdzie do uspokojenia nastrojów wśród obywateli Zachodu - mówi gen. Różański.
Nasz rozmówca cytuje słowa ministra spraw zagranicznych Ukrainy: "Broń, broń i jeszcze raz broń". - W tej chwili to kluczowe. Wsparcie zbrojne. Czas najwyższy, byśmy przestali rozważać, co jest bronią defensywną, a co ofensywną. Ukraina potrzebuje sprzętu ciężkiego typu czołgi, systemów artyleryjskich, potrzebuje samolotów - wylicza gen. Różański.
Kolejny nasz rozmówca - gen. Roman Polko - zgadza się, że bitwa o Donbas może być kluczowa. Podkreśla jednak, że najważniejszą bitwą, jaką stoczyli i wygrali Ukraińcy, była bitwa o Kijów. - Nie można o tym zapominać. Porażka strategiczna Rosji po tej przegranej jest widoczna gołym okiem. Dlatego Rosjanie dążą do jakiegokolwiek zwycięstwa. Będą zatem starali się zdobyć Donbas - mówi nam ekspert.
Jak tłumaczy gen. Dywizji Wojska Polskiego i były dowódca GROM, Ukraina - wspierana przez Zachód - nie może zgodzić się na przejęcie Donbasu przez Rosję. - Ukraina nie może pozwolić sobie na jakiekolwiek straty. Każdy sukces Rosjan zachęcałby ich do dalszych działań destabilizacyjnych i dalszej agresji - przestrzega nasz rozmówca.
Ataki będą się nasilać
Na pytanie o atak Rosjan w Kramatorsku na ludność cywilną, która chciała się ewakuować z obwodu donieckiego (z trasy łączącej Charków z Donieckiem, czyli miasta, które obecnie wydają się głównymi celami Rosjan), prezes Fundacji Stratpoints gen. Mirosław Różański odpowiada, że to celowe działania Rosji. Agresor chce pokazać, iż wycofanie się z obwodu kijowskiego nie oznacza zrezygnowania z dominacji. - Tego typu ostrzały, bombardowanie i ataki rakietowe będziemy wciąż obserwowali - przyznaje gen. Różański.
Podobnie twierdzi gen. Roman Polko. - Z kierunku Iziuma i Ługańska wyprowadzane są przez Rosjan uderzenia, które mają na celu wziąć w okrążenie siły ukraińskie. Stąd też dzisiejszy atak na cywilów w Kramatorsku. Takie miasta są i będą dziś atakowane. Chodzi m.in. o węzły komunikacyjne, po których poruszają się wojska rosyjskie, ale także ludność cywilna - przyznaje gen. Dywizji Wojska Polskiego Roman Polko, były dowódca GROM.
Eksperci tłumaczą, że celem minimum Rosjan wydaje się lądowy korytarz z Krymu przez Donbas do obwodu rostowskiego Rosji. Większy uszczerbek dla Ukrainy przyniosłoby zajęcie całego Donbasu, a więc obwodu ługańskiego i donieckiego w ich pełnych granicach administracyjnych wraz z już zajętym przygranicznym obszarem obwodu charkowskiego.
Do tego celu jednak jest daleko, choć Rosja - jak wskazują nasi rozmówcy - zrobi wszystko, by go osiągnąć.
Z drugiej jednak strony Donbas jest dla Ukrainy kluczowy. Jak pisał analityk Polityki Insight Maciej Świerczyński, odcięcie całej wschodniej Ukrainy aż do Dniepru i położonych nad nim aglomeracji Dniepropietrowska (zwanego przez Ukraińców też Dnieprem) i Zaporoża oznaczałoby dla Kijowa utratę jednej czwartej terytorium i katastrofalną stratę gospodarczą. "Kopalnie Donbasu, porty i zakłady przemysłowe nad Morzem Azowskim, elektrownie nad Dnieprem, stanowią ekonomiczny fundament Ukrainy. Dlatego nie może ich oddać bez walki" - wskazuje ekspert.
Kiedy uderzą Rosjanie
Nasi rozmówcy przewidują, że Rosjanie - mimo determinacji Kremla - nie zaatakują od razu. - Wycofanie się z rejonu Kijowa oraz odtworzenie zdolności militarnych trochę potrwa. Być może dwa tygodnie. Wtedy powinniśmy spodziewać się mocnego i zdecydowanego uderzenia ze strony Rosjan. Niewykluczone jednak, że to Ukraina podejmie działania wyprzedzające - mówi gen. Mirosław Różański.
Gen. Roman Polko również przyznaje, że Rosjanie potrzebują czasu na przegrupowanie i uderzenie. Nasz rozmówca mówi w tym kontekście o "wyścigu z czasem", ponieważ państwa Zachodu powinny wykorzystać moment, by przekazać Ukrainie kolejne partie broni.
- Każda przerwa w działaniu służy drugiej stronie w budowaniu zdolności bojowych. Chcę wierzyć w to, że środki walki trafią jak najszybciej do Ukrainy. Ukraińcy muszą mieć narzędzia, by ochraniać nie tylko terytorium, ale bezbronnych cywilów przed kolejnymi mordami zbrodniarzy Rosjan - podkreśla były dowódca GROM.
Zobacz także
Nasz rozmówca przekonuje, że przy odpowiednim wsparciu ze strony Zachodu, walka o Donbas może być dla Rosjan "wyniszczająca". - Ukraińcy udowodnili, że są inteligentnym wojskiem. Przy odpowiednim uzbrojeniu mogą skutecznie i boleśnie uderzać we wroga. Są bardzo dobrze zorganizowani, co pokazały choćby zasadzki czołgowe. Jestem przekonany, że dobrze uzbrojeni Ukraińcy nie dadzą się wziąć w okrążenie i rozbić w Donbasie. Muszą też mieć zdolność do wypierania Rosjan z zajętych już terenów. Jeśli to się uda, to daje to realne szanse Ukrainie na zwycięstwo - przyznaje gen. Roman Polko.
Jak dodaje, "jeśli wojska ukraińskie odbiją Donbas, to Rosjanie mogą zostać wyparci z terytorium Ukrainy".
Były dowódca GROM nie ma jednak złudzeń: - Rosyjskie wojsko z pewnością jednak otrzymało wytyczne z Kremla, że trzeba wygrać w Donbasie za wszelką cenę. Czytaj: za cenę kolejnych zbrodni i masakr na ludności cywilnej, bombardowania szkół, szpitali, przedszkoli, używania zakazanej broni termobarycznej czy kasetowej. Rosjanie gotowi są do wszystkiego. Będziemy to obserwować przez kolejny miesiąc. To będzie bardzo trudny okres dla Ukrainy, bo Rosja rzuci wszystko, co ma - mówi gen. Polko.
- Powtórzę za gen. Benem Hodgesem (byłym dowódcy generalnym armii Stanów Zjednoczonych w Europie - red.): nie możemy mówić o tym, jak powinniśmy zakończyć tę wojnę, ale o tym, jak tę wojnę wygrać - podsumowuje gen. Mirosław Różański.
Przed nami najprawdopodobniej najważniejsze miesiące tej wojny. I najważniejszy egzamin. Ukraina już go zdała. Pytanie, co zrobi Zachód.
Napisz do autora: michal.wroblewski@grupawp.pl