Miała być kolejna republika ludowa. A jest ukraiński kontratak i kłopoty Rosjan
- Jest to śmiałe, odważne i niezwykle sprytne posunięcie. Rosjanie już są w kłopotach. Od razu widać, że operację obmyślił porządny dowódca - tak o ukraińskim kontrataku pod Chersoniem mówi WP gen. Waldemar Skrzypczak, były dowódca wojsk lądowych.
07.04.2022 | aktual.: 08.04.2022 11:04
W okupowanym Chersoniu na południu Ukrainy Rosjanie zamierzali powołać kolejną separatystyczną ludową republikę. Byłby to trzeci taki twór, po uznaniu przez Rosję niepodległości republik donieckiej i ługańskiej. Ich plan właśnie przestaje być aktualny, bo wojska ukraińskie rozpoczęły kontratak i przybliżają się do stolicy regionu. Odbiły już część terytorium obwodu chersońskiego.
- W promieniu 20 km toczą się ciężkie bitwy o miasto - poinformował w czwartek zastępca chersońskiej rady regionalnej Serhij Chłan. W czwartek ukraiński sztab pokazał nagranie z celnego uderzenia artyleryjskiego na pozycje rosyjskich artylerzystów. Wideo (patrz poniżej) pochodzi właśnie z obwodu chersońskiego.
Poczuli, że mogą ich pobić
- Jeśli spojrzymy na mapę, widać doskonały zamysł ukraińskiego dowódcy. Od zachodu idzie ku Chersoniowi uderzenie wzdłuż rzeki Boh, a od wschodu Ukraińcy atakują wzdłuż zalewu Kachowskiego na Dnieprze. W tej operacji, trwającej już kilka dni robią postępy, zmierzając do okrążenia Rosjan znajdujących się przed miastem - mówi gen. Waldemar Skrzypczak.
- Oni właśnie poczuli, że mogą ich pobić i odrzucić za Dniepr, bo wojska w regionie jest niewiele. Część oddziałów wysłano na Wschód do walki o Donbas. Jeśli tylko dojdą do granic miasta, to jego mieszkańcy rzucą się na Rosjan. Pogonią ich nawet z kijami - dodaje.
Nastroje w Chersoniu bliskie powstaniu
Do mieszkańców Chersonia dotarły wieści o masakrze w Buczy i innych podkijowskich miejscowościach. Mimo to odważnie protestują przeciwko okupacji. Wychodzą na ulice i krzycząc, że "Chersoń jest Ukrainą". Cztery dni temu rosyjska armia rozproszyła demonstrację przy pomocy granatów ogłuszających i strzałów w powietrze.
- W mieście nasiliły się prześladowania osób podejrzewanych o współpracę z obroną terytorialną - relacjonuje ukraińska dziennikarska Sasha Naselenko.
Po to, by złagodzić nastroje i zjednać sobie przychylność mieszkańców, Rosjanie rozdawali ostatnio tony żywności, przywiezionej wojskowymi ciężarówkami do centrum miasta.
Droga na Krym stanie otworem?
- Ale najciekawsze jest to, co mogłoby wydarzyć się dalej, bo to jest bardzo sprytne posunięcie ukraińskiego dowódcy. Gdyby Rosjan wyparto z Chersonia, to otworzy się droga na Krym. Wystarczy wysłać tam jedną grupę rajdową, by spowodować odcięcie sił rosyjskich od zaopatrzenia z Krymu. Ja bym tak zrobił i każdy wojskowy widzi taki sens tej operacji - opisuje gen Skrzypczak.
Ukraińcom nie brakuje odwagi i motywacji, aby to zrobić. Przypomnijmy, że po skutecznej obronie pobliskiego miasta Mikołajewo siły ukraińskie dziewięć razy (7-25 marca) atakowały rakietami i dronami lotnisko w Czernobajewce pod Chersoniem. Zabili wielu oficerów sztabu rosyjskiej 7. Dywizji Powietrznodesantowej, a także dowódcę 49. połączonej armii Południowego Okręgu Wojskowego gen. Jakowa Riezancewa.
Porażka Rosjan urosła do mitu. Powstała grafika z "matką boską z Czernobajewki", której zamiast współczującej twarzy postaci narysowano trupią czaszkę ze złowrogim uśmiechem.
Postępy sił ukraińskich potwierdzają także amerykańscy analitycy z Instytutu Studiów Wojennych z Waszyngtonu. "Ukraińskie kontrataki w północnym obwodzie chersońskim poczyniły niewielkie postępy, odbijając Osokoriwkę, Dobryankę, Nowowoźnieckie i Trudolubiwkę. Siły rosyjskie kontynuowały ostrzał ukraińskich pozycji w obwodzie zaporoskim, ale nie przeprowadziły żadnych działań ofensywnych" - czytamy w codziennym podsumowaniu analityków ISW.