Biden rozgrywa Putina? "Rosja przegrywa wojnę informacyjną"
Trwa medialna ofensywa Białego Domu. - Rosjanie w tym momencie przegrywają wojnę informacyjną. I to chyba pierwszy raz w historii. Widać wyraźnie, że Amerykanie nauczyli się prowadzić takie operacje - ocenia w rozmowie z WP gen. broni Waldemar Skrzypczak, były dowódca Wojsk Lądowych. - Oczywiście nie można wykluczyć, że Rosja mimo to zdecyduje się na atak. Nie wiemy, co siedzi w głowie Putina, ale za kilka dni przekonamy się, jaki efekt wywołały ruchy Waszyngtonu - dodaje ppłk Marcin Faliński, były oficer Agencji Wywiadu.
18.02.2022 07:01
Zalogowani mogą więcej
Możesz zapisać ten artykuł na później. Znajdziesz go potem na swoim koncie użytkownika
Prezydent Joe Biden przekazał w czwartek po południu, że "prawdopodobieństwo rosyjskiej inwazji na Ukrainę jest bardzo wysokie". - Wszystko wskazuje na to, że Rosja szykuje się do wejścia na Ukrainę - mówił przywódca USA. Jak podkreślił, do ataku może dojść "w ciągu kilku najbliższych dni".
- Dziś stawka jest większa niż tylko Ukraina. Jesteśmy w momencie zagrożenia życia i zdrowia milionów ludzi. (...) Kryzys ten dotyczy każdego kraju na świecie - dodał sekretarz stanu USA Antony Blinken na posiedzeniu Rady Bezpieczeństwa ONZ.
- W ciągu ostatnich miesięcy bez uzasadnienia Rosja zebrała ponad 150 tys. żołnierzy wzdłuż granicy z Ukrainą. Rosja twierdzi, że zmniejsza te siły, ale my tego nie widzimy. Nasze informacje wskazują, że wojska lądowe, samoloty, okręty są przygotowane do rozpoczęcia do inwazji na Ukrainę w ciągu najbliższych dni - wskazywał szef amerykańskiej dyplomacji.
O to, jak należy traktować kolejne komunikaty Białego Domu i co może wydarzyć się w kolejnych dniach, Wirtualna Polska zapytała gen. broni rez. Waldemara Skrzypczaka, byłego wiceministra obrony narodowej i byłego dowódcę Wojsk Lądowych oraz ppłka Marcina Falińskiego, byłego oficera Agencji Wywiadu.
Wojna informacyjna skuteczna? "Rosja przestaje być wiarygodna"
- Mamy do czynienia z rozgrywką stron na najwyższym poziomie. Z akcjami informacyjnymi i dezinformacyjnymi. Amerykanie, pokazując zdjęcia satelitarne, ujawniają położenie Rosjan, którzy są przekonani, że świetnie maskują swoje działania. Od kilku dni USA wskazują także konkretne terminy planowanej agresji, wprowadzając przy tym odrobinę chaosu, ale to jest celowe działanie - mówi w rozmowie z WP gen. broni Skrzypczak.
- Rosjanie w tym momencie przegrywają wojnę informacyjną. I to chyba pierwszy raz w historii. Widać wyraźnie, że Amerykanie nauczyli się prowadzić operacje informacyjne - dodaje.
Rosyjski resort obrony przekazał, że siły Południowego Okręgu Wojskowego zakończyły udział w ćwiczeniach na Półwyspie Krymskim. Zdaniem gen. broni Skrzypczaka możemy mieć do czynienia z "działaniami pozornymi".
- Polega to na tym, że np. wojska wycofują się, ale za dwa dni wracają inną drogą lub przesuwają się w inny rejon. Takie "maskowanie operacyjne" ma zmylić, co do faktycznych zamiarów i spowodować, że przeciwnik nie będzie spodziewał się uderzenia w danym miejscu - tłumaczy wojskowy.
W środę wieczorem estońskie i brytyjskie służby zaprzeczyły, jakoby Rosja wycofała część wojsk spod granicy z Ukrainą. W okolicy nadal gromadzone są dodatkowe rosyjskie siły.
Rosja przestaje być wiarygodna
- Putin mówi publicznie, że kończy ćwiczenia, wycofuje wojska, a Amerykanie i sojusznicy NATO pokazują całemu światu, że to nieprawda. Rosja przestaje być wiarygodna. Ta wojna informacyjna jest niezwykle dynamiczna, ale pokazuje także determinację obu stron - wskazuje gen. broni Skrzypczak.
Jak podkreśla w rozmowie z WP, "Putin ma na pewno przygotowany katalog incydentów granicznych i innych prowokacji".
- Rosja chce dowieść, że pretekstem do rozpoczęcia ataku była prowokacja ze strony Ukrainy. Chce prowadzić wojnę informacyjną na swoich warunkach, więc różnych incydentów w najbliższym czasie może być więcej. Zadaniem Zachodu jest odpowiednie przeciwdziałanie i uprzedzanie przeciwnika - dodaje.
- Pokazując opinii międzynarodowej złą wolę Rosji, Amerykanie chcą doprowadzić, aby Moskwa wróciła do negocjacji i znowu usiadła przy stole. Szczególnie, że w tej chwili dyplomacji rosyjskiej nikt nie traktuje poważnie. Nikt nie wierzy w to, co mówi Ławrow - wskazuje były dowódca Wojsk Lądowych.
Putin na przegranej pozycji? "Amerykanie uprzedzają ruchy Rosji"
Podobnego zdania jest ppłk Marcin Faliński. Zastrzega on jednak, że "wszelkie przewidywania mogą zostać zakłócone jedną decyzją".
- Faktycznie. Z tak prowadzoną wojną informacyjną przez Stany Zjednoczone nie mieliśmy jeszcze do czynienia. Amerykanie uprzedzają ruchy Rosji. Opierając się na danych wywiadowczych, informują publicznie o przygotowaniach drugiej strony, a tym samym wybijają przeciwnikowi argumenty - tłumaczy w rozmowie z WP były oficer Agencji Wywiadu.
- To jest pewna nowość w postępowaniu USA. Administracja Joe Bidena rozgrywa to całkiem nieźle, bo dziś jedynym zwycięzcą tej wojny jest Zachód - solidarny i zjednoczony - wskazuje Faliński.
Jak dodaje, "działania USA mają na celu spowodowanie, że nie dojdzie do faktycznej inwazji". - Oczywiście nie można wykluczyć, że Rosja mimo to zdecyduje się na atak. Nie wiemy, co siedzi w głowie Putina, ale za kilka dni przekonamy się, jaki efekt wywołały ruchy Waszyngtonu - zaznacza podpułkownik.
Ppłk Faliński podkreśla jednak, że "jakikolwiek atak oznacza dla Rosji koniec". - Dla wszystkich oligarchów, łącznie z Putinem, inwazja oznacza pożegnanie się z milionowymi majątkami trzymanymi w zachodnich bankach. I nie tylko. Brytyjczycy już zapowiedzieli, że w przypadku inwazji wezmą się za dzieci oligarchów i odeślą wszystkich studiujących - mówi w rozmowie z WP.
- Faktyczne wywołanie wojny byłoby więc w jakiś sposób irracjonalne. Rosja i tak częściowo kontroluje już Donbas, a dalsza inwazja byłaby naprawdę kosztowna w skutkach. Jeśli tak by się stało, to w ciemnych barwach widzę przyszłość Rosji - podsumowuje były oficer Agencji Wywiadu.