Polska"Będę walczyła o spokój ciała mojego męża". Żona oficera BOR, który zginął w katastrofie smoleńskiej

"Będę walczyła o spokój ciała mojego męża". Żona oficera BOR, który zginął w katastrofie smoleńskiej

- Są pewne granice, których się nie przekracza - mówiła Krystyna Łuczak-Surówka, żona oficera BOR Jacka Surówki, który zginął w katastrofie smoleńskiej. - Będę walczyła o spokój ciała mojego męża - stwierdziła w "Kropce nad i", odnosząc się do ekshumacji smoleńskich.

"Będę walczyła o spokój ciała mojego męża". Żona oficera BOR, który zginął w katastrofie smoleńskiej
Źródło zdjęć: © PAP

"Wysoki poziom nieprofesjonalizmu"

- Nie sądziłam, że minie tyle lat i nastąpi punkt zwrotny o takiej sile rażenia - powiedziała Krystyna Łuczak-Surówka w TVN24.
Żona oficera BOR Jacka Surówki, który zginął w katastrofie smoleńskiej przyznała, że jest przeciwa ekshumacjom. - Ja sobie tego nie życzę, mój mąż też by sobie tego nie życzył. Są pewne granice, których się nie przekracza, jak godność i empatia - stwierdziła.

Łuczak-Surówka zapytana, do czego prowadzą kolejne miesięcznice smoleńskie, odpowiedziała: "mnie jest trudno powiedzieć do czego".

- Nie mogę codziennie rozdrapywać tych ran. To jest tragedia narodowa, ale śledztwo trwa, póki co jest to katastrofa, która dotyczy mnie i rodzin 96 innych ofiar - mówiła o polityce wokół ekshumacji smoleńskich.

Łuczak-Surówka, oceniając tezy podkomisji smoleńskiej przyznała, że czuje wysoki poziom nieprofesjonalizmu. - Imputowanie mi, że mój mąż przeżył, jest nieludzkie - mówiła.

Komentując słowa Jarosława Kaczyńskiego, który powiedział, że ekshumacje pokazują bezmiar barbarzyństwa rosyjskiego i polskich władz tego czasu, Łuczak-Surówka powiedziała, że przypomni wobec tego, jak było siedem lat temu.
- To był dla nas wszystkich duży szok. Pamiętam ten moment bardzo dobrze, właściwie każdą minutę. Jestem pełna pokory i wdzięczności dla wszystkich osób, które wtedy o nas zadbały - powiedziała dodając, że są to osoby zarówno po stronie polskiej, jak i po stronie rosyjskiej.

- Politycy ze wszystkich stron zgadzali się co do tego, że należy zrobić wszystko, byśmy mogli naszych bliskich szybko i godnie pochować. Ja przypomnę, że to też trwało kilka tygodni, nie była to standardowa procedura - mówiła Łuczak-Surówka.

- Jak pojechaliśmy tam (do Rosji - przyp. red.) naprawdę jestem wdzięczna, że tyle osób dbało o mnie, łącznie z tłumaczami. To były osoby, które przyjechały wolontaryjnie, to nie była łatwa sytuacja - zaznaczyła Łuczak-Surówka. Jej zdaniem nawet, jeśli coś nie poszło do końca tak jak powinno, "to nie była kwestia pośpiechu, to była kwestia pewnego szoku, ogromu nieszczęścia".

- Nawet na pewno na ciele mojego Jacka, który był praktycznie cały, tak mogłabym powiedzieć, oczywiście miał wszelkie znamiona ofiary katastrofy lotniczej, na pewno może być DNA innych osób - powiedziała.

Zdaniem Łuczak-Surówki, ekshumacje ofiar powinny być rozpatrywane indywidualnie. - W przypadku mojego męża, ja go widziałam, identyfikowałam, jest sekcja. Nigdy, przez te wszystkie lata, ani ja, ani prokurator, nie było kwestionowane nic. Ekshumacja ciała Jacka Surówki jest w pełni bezzasadna, i mówię to z pełną odpowiedzialnością - podkreśliła.

W "Kropce nad i" Łuczak-Surówka zwróciła się również do wszystkich osób, które obrażają ją w internecie za brak zgody na ekshumację ciała męża. - Czy wszyscy państwo mnie przeproszą po tej ekshumacji? - spytała.

"Nie jestem waszą smoleńską wdową"

"Kiedyś byłam czyjąś żoną, a dziś jestem kobietą, która żyje i daje żyć innym. Tego samego życzyłabym sobie względem mnie ze strony mojego narodu, choć po tych 7 latach wiem już na jak niewiele mogę liczyć" - napisała wczesniej na swoim profilu na Facebooku Łuczak-Surówka.

"Ostatni rok i przymus ekshumacji zabiera moje zdrowie i nerwy a brak zrozumienia powoduje, że chce mi się już krzyczeć. Lata znosiłam spokojnie, ale już nie daje rady. Tyle lat... i nie wie nikt a naród wciąż żądny krwi..." - stwierdziła żona oficera BOR, który zginął w katastrofie smoleńskiej.

"Nie jestem waszą 'smoleńską wdową'" - zwróciła się do przedstawicieli mediów. "Kiedyś byłam czyjąś żoną, a dziś jestem kobietą, która żyje i daje żyć innym. Tego samego życzyłabym sobie względem mnie ze strony mojego narodu, choć po tych 7 latach wiem już na jak niewiele mogę liczyć. Polsko, gdzie jesteś? Gdzie serce Twoje?" - zapytała na koniec swojego wpisu Łuczak-Surówka.

Źródło: WP, TVN24, PAP

wdowaborkatastrofa smoleńska
Wybrane dla Ciebie
Komentarze (679)