PublicystykaBeata Szydło będzie miała problem z tym, jak wytłumaczyć swój start w eurowyborach

Beata Szydło będzie miała problem z tym, jak wytłumaczyć swój start w eurowyborach

Nikt nie przyciąga na spotkania tylu wyborców, co ona. Nikt z PiS nie prowadzi tak intensywnej kampanii wyborczej. Tak, Beata Szydło regularnymi objazdami kraju już dziś buduje polityczny kapitał na wybory europejskie. Tyle że była premier będzie miała problem z tym, jak wytłumaczyć wyborcom swój start w wyborach do europarlamentu.

Beata Szydło będzie miała problem z tym, jak wytłumaczyć swój start w eurowyborach
Źródło zdjęć: © PAP | Wojciech Pacewicz
Michał Wróblewski

"Frekwencja na spotkaniach PBSz stale rośnie, chociaż od początku była duża" - chwalił się nam kilka dni temu jeden z najbliższych współpracowników szefowej Komitetu Społecznego Rady Ministrów. "PBSz" to skrót od "Premier Beata Szydło", używany na Twitterze. To ta platforma społecznościowa właśnie służy Beacie Szydło i jej współpracownikom do chwalenia się "parakampanijnymi" aktywnościami. Tempo działania wicepremier w ostatnich miesiącach imponuje. I nie tyle chodzi tu o pracę w ramach KSRM, a o terenowe wyjazdy byłej premier pod hasłem "Polska jest jedna". Te już naprawdę trudno zliczyć.

Beata Szydło ma już dziś szykować się do startu w wyborach do Parlamentu Europejskiego, mimo iż odbędą się one dopiero wiosną 2019 r. Była premier - pytana o swój ewentualny start - daje wyraźne sygnały, iż powalczy o mandat eurodeputowanego. Gdyby to była jedynie plotka powielana przez jej kolegów z partii, Szydło natychmiast by ją przecięła i stwierdziła, iż nie ma tematu. A temat jest. Szydło stopniując napięcie jedynie zwiększa zainteresowanie swoją osobą. - To prawda, rozważam start do PE - kokietuje co kilka tygodni w zaprzyjaźnionych mediach.

*Zobacz także: Małgorzata Wassermann: "Nie jestem przywiązana do ław sejmowych" *

Konkurencja Szydło: waga ciężka

Tygodnik "Wprost" pisze o jeszcze innym scenariuszu - wystawieniu Szydło jako kandydatki na europejskiego komisarza. Komisja Europejska, z którą wielkie boje od miesięcy toczy polski rząd, to gremium odpowiadające czemuś w rodzaju Rady Ministrów Unii Europejskiej. Każdy kraj członkowski ma w komisji swojego przedstawiciela. Dziś jest nim Elżbieta Bieńkowska. Czy może zastąpić ją w nowym rozdaniu Beata Szydło?

Jeden z posłów PiS, wielki zwolennik byłej premier, twierdzi, że sama Szydło nigdy unijnym komisarzem być nie chciała, mimo iż "myślami jest już w Brukseli i Strasburgu". Komisja Europejska ma być dla niej po prostu "zbyt wysokim levelem". Nie ma w tym nic dziwnego - rola ta byłaby trudna do udźwignięcia przez kogoś, kto nigdy nie był choćby eurodeputowanym. Byłby to skok na zbyt głęboką wodę.

Ale jeden z ważnych polityków PiS - ku naszemu zdziwieniu - na pytanie, czy Beata Szydło mogłaby być członkiem Komisji Europejskiej rekomendowanym przez polskie władze, odpowiada krótko: "Walczy o to".

Beata Szydło - pisze o tym "Wprost", a potwierdza nasz rozmówca - faktycznie intensywnie uczy się języka angielskiego, z którym radzi sobie coraz lepiej. Człowiek z kierownictwa PiS mówi Wirtualnej Polsce, że start Beaty Szydło w wyborach do europarlemantu "jest przesądzony".

Zobacz więcej: Polacy nie wiedzą, czym zajmuje się Beata Szydło

Jeśli chodzi zaś o rekomendację do Komisji Europejskiej, to tu sprawa wciąż ma być otwarta. Powód? Potencjalni konkurenci Szydło. Jacy? Nasz informator - europoseł PiS - wymienia: Jerzy Kwieciński (minister inwestycji i rozwoju), Jadwiga Emilewicz (minister przedsiębiorczości i technologii), Konrad Szymański (minister ds. europejskich), Ryszard Czarnecki (europoseł PiS, do niedawna wiceszef PE) i Adam Bielan (wicemarszałek Senatu, były europoseł).

Wszyscy wyżej wymienieni to polityczna waga ciężka.

Ale takich właśnie polityków PiS potrzebuje w Brukseli. Prezydencki minister Krzysztof Szczerski mówił niedawno: "Komisja Europejska jest dzisiaj komisją polityczną, co widać choćby w relacjach z Polską. Ważne, żeby Polska wprowadziła tam silną politycznie osobowość. Wybierzmy osobę o kompetencjach i sile politycznej, a jednocześnie taką, która byłaby rzeczywiście potem w tej Brukseli w stanie realnie powalczyć o polskie interesy, bo to naprawdę będzie bardzo ważna kadencja".

Wytłumaczyć: dlaczego

Beata Szydło w Sejmie nie zajmuje się absolutnie niczym związanym ze sprawami europejskimi. Sprawdziliśmy aktywność byłej premier (informacje ze strony internetowej Sejmu)
. Liczba złożonych interpelacji poselskich: "zero". Przynależność do komisji i podkomisji: "brak aktywności". Wicepremier Szydło nie należy nawet do żadnej stałej delegacji parlamentarnej. Nie lata za granicę, nie utrzymuje kontaktów z zachodnimi politykami. Trudno byłoby wytłumaczyć byłej premier, co chciałaby robić w europarlamencie, a tym bardziej w Komisji Europejskiej. I jak skorzystać by mieli na tym wyborcy PiS.

Obraz
© Sejm | sejm.gov.pl

Szydło wciąż jest uwielbiana przez elektorat partii rządzącej. Jest twarzą epokowych programów socjalnych tego rządu. Wielu wyborców za nią tęskni, po prostu. Na spotkania z byłą premier ludzie uderzają drzwiami i oknami. Tematy europejskie są dla nich absolutnie abstrakcyjne.

Dziś wydaje się, że są one takie dla samej Beaty Szydło. Problem jest jeden: odkąd stery w rządzie objął Mateusz Morawiecki, w polskiej polityce zwyczajnie nie ma miejsca dla byłej premier. Dlatego europarlament jest dla szefowej Komitetu Społecznego dobrym miejscem na przeczekanie. Największym problemem dla Szydło będzie logiczne i wiarygodne wyjaśnienie tego swoim wyborcom.

Michał Wróblewski dla WP Opinie

Źródło artykułu:WP Opinie
Beata Szydłoparlament europejskieurowybory
Wybrane dla Ciebie
Komentarze (0)