"Atak na zasoby Polski to kwestia czasu". Ekspert wskazuje cel

Premier Mateusz Morawiecki wprowadził dzisiaj 2. stopień alarmowy BRAVO w kraju. Przed kolejnymi atakami na infrastrukturę krytyczną ostrzegają dzisiaj także Niemcy. Zdaniem ekspertów, z którymi rozmawiała Wirtualna Polska, nie można nawet na chwilę zapominać, że "Rosjanie są nieobliczalni", a sam atak jest ich zdaniem już tylko kwestią czasu.

"Atak na zasoby Polski to kwestia czasu". Ekspert wskazuje cel
"Atak na zasoby Polski to kwestia czasu". Ekspert wskazuje cel
Źródło zdjęć: © PAP
Mateusz Czmiel

Wycieki na Nord Stream, o których tak głośno było w ostatnich dniach, już zostały uznane przez NATO i Komisję Europejską za sabotaż. W rozmowie z WP ekspert wskazuje, że podobnych zdarzeń należy spodziewać się teraz w innych miejscach, dlatego tak ważne jest dobre przygotowanie.

- Rosjanie są nieobliczalni, bo nie wiemy, czego się po nich właściwie można spodziewać. Im lepiej będziemy przygotowani, tym większa szansa, że do ataków nie dojdzie - mówi nam Wojciech Jakóbik, ekspert ds. energetyki i redaktor naczelny BiznesAlert.pl.

- Dlatego należy chronić szlaki dostaw surowców i energii zgodnie z wytycznymi NATO z 2016 r., czyli ze szczytu w Warszawie. One powstały dzięki zaangażowaniu Polski i Norwegii, które wówczas walczyły o bezpieczeństwo dostaw przez Morze Arktyczne i przez Morze Bałtyckie - przypomina Jakóbik. 

Jednym ze wskazań dla polskiej polityki bezpieczeństwa było m.in. skupienie się na budowie "odporności struktur państwowych" na potencjalne kryzysy. Pisało o tym Biuro Bezpieczeństwa Narodowego w raporcie z 2016 r.

"Odporność państwa jest szczególnie ważna w kontekście zagrożeń hybrydowych (...) Koncentracja prac musi być więc nakierowana na utrzymanie ciągłości dowodzenia i kierowania przez władze państwowe (...) oraz zapewnienia: bezpieczeństwa infrastruktury krytycznej, bezpieczeństwa energetycznego (bezpieczeństwo dostaw oraz szlaków transportowych dla surowców energetycznych), bezpieczeństwa w cyberprzestrzeni i bezpieczeństwa informacyjnego" - wskazano.

Zadania te mają zarówno charakter wojskowy, jak i cywilny, a w ich realizację powinny być włączone militarne i pozamilitarne ogniwa systemu bezpieczeństwa narodowego.

Polskie służby są przygotowane? "Obawiam się, że w małym procencie"

"Premier Mateusz Morawiecki podpisał zarządzenie wprowadzające 2. stopień alarmowy BRAVO wobec polskiej infrastruktury energetycznej mieszczącej się poza granicami Rzeczypospolitej Polskiej" - przekazało Rządowe Centrum Bezpieczeństwa. Zarządzenie obowiązuje od środy do 30 listopada 2022 roku, do godz. 23.59. Stopnie alarmowe są przede wszystkim sygnałem dla służb, żeby były gotowe do działania.

Decyzję premiera dobrze ocenia płk Andrzej Kruczyński, weteran GROM, uczestnik misji w Bośni, Kosowie i Iraku. - Może to zmobilizuje niektórych, żeby przyjrzeć się zabezpieczeniom i temu, jak to wygląda. Mówiąc delikatnie, jest nad czym popracować - mówi w rozmowie z Wirtualną Polską. 

Wskazuje, że wraz z podnoszeniem stopnia alarmowego, należy zapewniać odpowiednią liczbę ludzi i sprzętu. - Czy służby są na to przygotowane? Obawiam się, że w małym procencie - dodaje płk Kruczyński. - Niech to będzie motywator (podniesienie stopnia alarmowego w Polsce - przyp. red.) do przejrzenia planów i ich aktualizacji, i może ktoś w końcu pójdzie po rozum do głowy i podejmie decyzję, żeby ta ochrona była na odpowiednim poziomie i żeby było dobre wyposażenie - kontynuuje. 

Co należy zrobić? Przejrzeć procedury. Czy rozpisane jest postępowanie na wypadek pojawienia się awaryjnej sytuacji, jak np. akt terroru, wejście nieuprawnionej osoby do obiektu lub masowego zabójcy? - Chodzi o sprawdzenie, czy chociaż w teorii jesteśmy przygotowani, bo już nie mówię o treningu. Nie chodzi tu tylko o ochronę obiektu, ale także o personel tych miejsc, który musi być przeszkolony i przećwiczony na takie sytuacje - dodaje wojskowy.  

2. stopień alarmowy w Polsce. "Nie kwestia czy, a kiedy dojdzie do ataku"

Pułkownik Kruczyński podkreśla jednocześnie, że takie procedury już dawno powinny zostać sprawdzone. - Jeśli ktoś nie dokonał przeglądu wcześniej, to byłoby to skandalem, biorąc pod uwagę sytuację w Ukrainie, która trwa od tylu miesięcy - zaznacza weteran GROM. 

Płk Kruczyński pytany przez WP o możliwość kolejnego ataku na infrastrukturę krytyczną odpowiada, że nie jest to kwestia "czy dojdzie do ataku", a "kiedy to się stanie". - Na kogo wypadnie na tego bęc. Miejsca czułe, newralgiczne. Jeśli mówimy o zimie, a mamy problem z energią i ogrzewaniem, to "zdrowy rozsądek" nakazywałby zaatakować tego typu miejsca. Nie chce nikomu podpowiadać, ale tu bym się spodziewał dziwnych sytuacji - mówi wojskowy. 

Jeśli dojdzie do potencjalnego ataku, to "nie znaczy, że wywieszamy białą flagę". - Nie załamujemy się. Tylko, że parę rzeczy jest do wykonania. Te miejsca powinny być przygotowane, zanim przyjadą "wytrawni gracze", czyli służby specjalne, które przejmują dowodzenie w zależności od sytuacji i od tego, co się stało. Pierwszych kilka, kilkanaście minut będzie na barkach osób, które znajdą się w miejscu ataku - tłumaczy uwagę wojskowy. 

Przed kolejnymi atakami ostrzega, jak wspomnieliśmy, nie tylko Polska, ale także Federalny Urząd Kryminalny Niemiec. Jak można przeczytać w piśmie urzędu skierowanym do przedstawicieli niemieckiej gospodarki, ataki "w ilościowo i ewentualnie także jakościowo zwiększonej formie" mogą być skierowane przeciwko połączeniom gazowym i energetycznym, a także internetowym na dnie morza. Również obiekty na morzu lub na lądzie, takie jak terminale LNG lub turbiny wiatrowe, mogą "stanowić kolejny cel ataku". "Pod rozwagę" należy wziąć również cyberataki.

Mateusz Czmiel, dziennikarz Wirtualnej Polski

Mateusz Czmiel, dziennikarz Wirtualnej Polski

Wybrane dla Ciebie