Kolejny atak Ukrainy. Putin traci śmiercionośną broń
Trwa ewakuacja mieszkańców wsi w rejonie tichorieckim w Kraju Krasnodarskim w Rosji. W nocy ukraińskie drony zaatakowały pobliski skład amunicji. Doszło do detonacji. Lokalne media publikują nagrania, na których widać potężne eksplozje.
Wieniamin Kondratjew, gubernator terytorium krasnodarskiego, napisał, że rejon tichoriecki stał się celem ataku dronów.
"Dwa drony zostały stłumione przez siły obrony powietrznej. W wyniku spadających odłamów jednego z nich wybuchł pożar, który rozprzestrzenił się na obiekty wybuchowe. Rozpoczęła się detonacja. Obecnie, ze względów bezpieczeństwa, mieszkańcy wsi położonej w pobliżu miejsca pożaru są tymczasowo ewakuowani do pobliskich obszarów zaludnionych. W Tichoriecku utworzono tymczasowy ośrodek zakwaterowania" - poinformował Kondratjew.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Potężne eksplozje wstrząsnęły regionem
Dodał, że na miejscu pracują zastępy straży pożarnej i służby specjalne. "Na moje polecenie szef okręgu Anatolij Perepelin jest na miejscu i informuje o sytuacji. Według wstępnych informacji w wyniku zdarzenia nie było ofiar wśród mieszkańców okolicy" - czytamy w obszernym komunikacie.
Jak podaje Astra, rosyjskie jednostki wojskowe zostały zaatakowane przez ukraińskie drony. Według analizy była to jednostka wojskowa 57229-41 i jednostka wojskowa 01704. Obie położone są w pobliżu wsi Kamienna, która została ewakuowana.
Mieszkańcom udało się nagrać potężną eksplozję, do której doszło w jednostce.
Eksplozje odnotowane przez sejsmografy
To kolejny atak na rosyjskie składy amunicji. W nocy z wtorku na środę Ukraińcy zaatakowali arsenał w mieście Toropiec w obwodzie twerskim. Potężne eksplozje, które zanotowały sejsmografy, wstrząsnęły regionem.
Według szefa centrum wywiadu Estońskich Sił Obronnych, pułkownika Antsa Kiviselga, Rosjanie stracili w tym spektakularnym ataku bagatela 750 tys. sztuk amunicji o łącznej masie 30 tys. ton. Kiviselg zauważył, że Rosja zużywa średnio około 10 tys. sztuk amunicji tygodniowo. - To był zapas na dwa, trzy miesiące. W nadchodzących tygodniach zobaczymy konsekwencje tych strat na froncie - dodał.