Tygodnik pozbywa się znanego rysownika. Już nie śmieszy?

Jeden z najpopularniejszych polskich rysowników rozstaje się z tytułem, z którym współpracował przez 45 lat. "Nikt mnie nie będzie cenzurował" - skomentował Andrzej Mleczko w oświadczeniu w mediach społecznościowych. Tygodnik tłumaczy, co się wydarzyło.

Rysownik Andrzej Mleczko w 1982 roku , gdy zerwał współprace z reżimowymi mediami, założył swoją galerię
Rysownik Andrzej Mleczko w 1982 roku , gdy zerwał współprace z reżimowymi mediami, założył swoją galerię
Źródło zdjęć: © PAP | �ukasz G�gulski

26.11.2024 | aktual.: 26.11.2024 13:29

"Czasy się zmieniają" - tłumaczył satyryk w sieci, informując o "końcu współpracy" z tygodnikiem "Polityka", w którym zamieszczał swoje prace. Robił to, jak podkreśla, od ponad czterech dekad. Oświadczył, że decyzję podjął 25 listopada.

"Kiedyś bardzo sobie ceniłem tę współpracę" - zaznaczył Andrzej Mleczko. Zaprosił swoich sympatyków do spotkań "w innych okolicznościach przyrody", na social mediach, gdzie - jak podkreślił - nikt nie będzie go cenzurował".

Andrzej Mleczko kończy współpracę z "Polityką. "Czasy się zmieniają"

Satyryk nie podaje powodów rozstania. Jednak jego słowa sugerują, że odczuwał presję ze strony redakcji i były próby cenzury jego satyrycznych rysunków.

Dalsza część artykułu pod materiałem wideo

Jest już reakcja redakcji. Redakcja zażartowała we wtorek, że poniedziałkowe oświadczenie Mleczki potraktowała jako dowcip, "ale taki z Radia Erewań". W rzeczywistości bowiem zapadła jedynie decyzja o zlikwidowaniu stałej rubryki z rysunkiem Mleczki.

Zaproponowano za to artyście luźniejszą formę współpracy, bez konieczności cotygodniowej publikacji. "Główny powód? Pojawiły się nowe generacje czytelników, których - strach powiedzieć - często nie śmieszy w ogóle. Jak to mówią satyrycy: czasy się zmieniły" - napisali redaktorzy "Polityki".

"Polityka" przekonuje też, że nigdy nie było cenzury. "Tylko rzadziej dostawaliśmy aktualne dowcipy, ze smutkiem i z konieczności powtarzając najlepsze z tych starych" - tłumaczy wpis.

Może chodzić, jak podaje "Gazeta Wyborcza", o problemy z pojawiającym się w niektórych żartach Mleczki niezręcznościami. Pojawiały się protesty związane z seksistowskimi treściami. Rysownik miał naigrywać się z molestowania.

W 2026 roku narysował coś, co oburzyło organizacje feministyczne. Praca z podpisem "Molestowanie brzydkich kobiet powinno być karane łagodniej" sprowokowała pismo, w którym działeczki napisały: "żarty mają swoje granice. Kończą się tam, gdzie zaczyna się przemoc".

Źródło: businessinsider.com/wyborcza.pl

Wybrane dla Ciebie
Komentarze (11)