ŚwiatAfganistan: rozmowy i walki

Afganistan: rozmowy i walki



Sobota - drugi dzień muzułmańskiego Ramadanu - upłynęła w Afganistanie pod znakiem politycznych rozmów - ale także toczących się wciąż walk, narastającego w niektórych regionach chaosu i sprzecznych informacji.

17.11.2001 | aktual.: 22.06.2002 14:29

Zalogowani mogą więcej

Możesz zapisać ten artykuł na później. Znajdziesz go potem na swoim koncie użytkownika

Obraz
© Żołnierz Sojuszu Północnego (AFP)

Do Kabulu przybył pozbawiony 5 lat temu władzy przez talibów prezydent Afganistanu Burhanuddin Rabbani - a zarazem przywódca Sojuszu Północnego. Zapewnił, że jest zwolennikiem szerokiej koalicji rządowej. Zajęliśmy Kabul nie po to, aby rozszerzyć naszą władzę. Przybyliśmy tu po to, aby przygotować grunt pod spotkanie pokojowo nastawionych grup i afgańskich intelektualistów przebywających za granicą - mówił.

Do Kabulu przyjechał też specjalny wysłannik ONZ Francesco Vendrell. Jego celem jest zaproszenie przedstawicieli Sojuszu Północnego - sprawującego tymczasową władzę w stolicy - do rozmów w sprawie przyszłości Afganistanu. Według ONZ, Sojusz Północny opóźnia rozpoczęcie rozmów na temat przyszłego rządu - naciskając na to, by odbyły się w Kabulu. ONZ chciałaby, aby miały one miejsce na gruncie neutralnym.

Obraz
© Zniszczona broń talibow (AFP)

Udział w rozmowach na temat sytuacji w Afganistanie zapowiedzieli przedstawicieli Rosji oraz Stanów Zjednoczonych. Ci pierwsi wyruszyli już w drogę do Kabulu.

Tymczasem między Sojuszem i jego sojusznikami z antyterrorystycznej koalicji narasta spór, dotyczący obcych wojsk stacjonujących na terenie Afganistanu. Talibowie, którzy byli przeszkodą dla pokoju w Afganistanie, zostali wyeliminowani, nie ma więc potrzeby, aby były tu tysiące zagranicznych żołnierzy - ocenił gen. Mohammad Fahim, minister obrony Sojuszu. Oświadczył, że oddziały brytyjskie przebywają w Afganistanie bez zgody antytalibskiej opozycji. Około 100 Brytyjczyków przybyło w piątek na lotnisko w Bagram, 30 km na północ od Kabulu.

Ministerstwo Obrony Wielkiej Brytanii zapewniło w sobotę, że Londyn poważnie traktuje napływające afgański apel. Później jednak podano, że brytyjscy żołnierze, którzy przybyli w czwartek do Afganistanu, pozostaną w tym kraju. Jednocześnie Londyn zaprzeczył, jakoby było jakiekolwiek nieporozumienie z przywódcami Sojuszu Północnego w sprawie obecności brytyjskich wojsk. Rzecznik brytyjskiego ministerstwa obrony oświadczył, iż żądania opuszczenia Afganistanu przez siły brytyjskie odzwierciedlają punkt widzenia jednej czy kilku osób z Sojuszu, lecz nie są jego oficjalnym stanowiskiem.

Talibowie wycofali się z Farah - zachodniej prowincji Afganistanu, graniczącej z Iranem. Agencja AIP podała, że w stolicy prowincji panuje chaos i trwają krwawe walki między lokalnymi ugrupowaniami, dążącymi do przejęcia władzy. AIP donosi o rozbojach i rabunkach oraz o wielu ofiarach śmiertelnych.

Trwają walki między oddziałami talibów a opozycyjnym Sojuszem Północnym w mieście Kunduz, na północy kraju. Opozycja poinformowała, że w sobotę upłynął termin ultimatum dla talibów broniących miasta, otoczonego przez duże siły Sojuszu, ale Kunduz nadal nie udało się zdobyć. Według opozycji, miasta broni ponad 30 tys. żołnierzy talibańskich, w tym - ok. 10 tys. Arabów, Pakistańczyków, Czeczenów i Uzbeków. Poza Kandaharem w południowym Afganistanie, jest to obecnie największy bastion talibów.

Samoloty USA kontynuują bombardowanie wojsk talibów. Dowództwo amerykańskie przyznało się w sobotę do omyłkowego zrzucenia ćwierćtonowej bomby sterowanej laserem na meczet w Choście, 30 km na południe od Kabulu.

Odbudowę zniszczonych miast afgańskich będzie nadzorował Mark Malloch Brown, który w piątek został wyznaczony przez sekretarza ONZ Koffi Annana.

Pakistańska gazeta The Frontier Post podała, żę w Afganistanie dostępne są materiały, które mogą być wykorzystane przez walczące strony do produkcji zaawansowanej technologicznie broni, np. broni jądrowej. Dziennik dokładnie przedstawił, jakie materiały są dostępne i w jakiej ilości.

Do tropiący bin Ladena komandosów docierają sprzeczne informacje. Ambasador talibów w Pakistanie, mułła Abdul Salam Zajef, podał w sobotę, że Saudyjczyk nadal jest w Afganistanie, ale jego dokładne miejsce pobytu jest nie znane. Wcześniej w sobotę Zajef powiedział, że bin Laden opuścił kraj. Najbardziej poszukiwany terrorysta świata dba o swoje bezpieczeństwo. Jak donosi arabska gazeta Al-Hayat, rozmieścił on w Afganistanie około 10 swoich sobowtórów.(kar)

Komentarze (0)