Afera zegarkowa w MON. Błaszczak: nie nadzorowałem upominków
- Nie nadzorowałem komórki, która zajmowała się gadżetami i upominkami - mówił były minister obrony narodowej Mariusz Błaszczak odpowiadając na pytanie dotyczące afery zegarkowej w resorcie. - Tę sprawę trzeba wyjaśnić do cna - podkreślił.
Prokuratura prowadzi śledztwo ws. afery zegarkowej w MON. Chodzi o przekazanie pracownikowi cywilnemu przez dyrektora generalnego resortu zegarka wartego 6 tys. zł. Przedmiot został zakupiony dla jednej z delegacji zagranicznych, a dokładniej dla wiceministra Korei Południowej.
Wiceminister Cezary Tomczyk mówił, że proceder wymyśliła była szefowa Centrum Operacyjnego MON Agnieszka Glapiak.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
- Mechanizm polegał na tym, że kiedy PiS przegrało wybory, chciano dać swoim ludziom nagrody. Wypłacono 6 milionów złotych. Pani Glapiak już wtedy w MON nie pracowała, więc wymyśliła taki proceder, aby kupić drogie przedmioty, a potem je, przez odpowiednie dokumenty, zalegalizować i przekazać do kieszeni - opisywał Tomczyk w Polsat News.
"Tę sprawę trzeba wyjaśnić"
Do incydentu miało dojść w listopadzie 2023 roku, gdy ministrem obrony narodowej był Mariusz Błaszczak. Polityk PiS został o to zapytany podczas konferencji prasowej.
- Zakładam, że zarówno pan jak i pana stacja w to nie uwierzy, ale ja nie nadzorowałem tej komórki, która zajmowała się gadżetami, upominkami. W życiu publicznym kieruję się zasadą uczciwości, zasadą służby - przekonywał Błaszczak odpowiadając na reportera TVN24.
- Tę sprawę trzeba wyjaśnić do cna. Wymiar sprawiedliwości, mam nadzieję, będzie wyjaśniał tę sprawę. Nie chcę ferować wyroków - dodał. Stwierdził, że jak wykryte zostaną nieprawidłowości, to należy wyciągnąć konsekwencje wobec osób odpowiedzialnych.
Błaszczak został także zapytany o 6 mln zł nagród w MON. Sprecyzował, że kwota była przeznaczona dla ponad 800 pracowników resortu. Dodał, że jego następcy za pół miesiąca grudnia 2023 roku również wypłacali premie.
- Wypłacanie nagród nie jest niczym niezwykłym. Jest czymś zupełnie przyjętym w każdym ministerstwie - dodał.
Czytaj więcej: