Ochrona Kaczyńskiego. Służby podejmują kroki
Płk Tomasz Kajzer, Komendant Główny Żandarmerii Wojskowej złożył zawiadomienie do prokuratury sugerując, że mogło dojść do niedopełnienia obowiązków przez instruktorów zatrudnionych w Żandarmerii Wojskowej w Mińsku Mazowieckim. Osoby zatrudnione w ŻW miały ochraniać prezesa PiS Jarosława Kaczyńskiego.
Informacje na ten temat przekazał w wywiadzie dla TVN24 Cezary Tomczyk, wiceszef Ministerstwa Obrony Narodowej. Zaznaczył, że wśród osób zatrudnionych do ochrony Jarosława Kaczyńskiego, znaleźli się pracownicy Żandarmerii Wojskowej, którzy równocześnie pełnili drugie etaty.
- Mówimy o kilku ochroniarzach, którzy byli zatrudnieni w Żandarmerii Wojskowej, mimo że w tym czasie byli ochroniarzami Kaczyńskiego i de facto jego chronili przez 24 godziny na dobę. To jest rzecz skandaliczna. Nie wiedzieli o tym żołnierze, wiedziały o tym władze Żandarmerii Wojskowej - powiedział wiceminister.
- Jaka była potrzeba? Czy oni chcieli zarabiać więcej? Nie wiem. Najważniejsze jest to, że te etaty były de facto fikcyjne - dodał.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Zawiadomienie do prokuratury
W czwartek płk Artur Karpienko, szef oddziału komunikacji społecznej Komendy Głównej Żandarmerii Wojskowej poinformował, że złożono zawiadomienie do prokuratury w tej sprawie.
"W związku z ustaleniami Inspektoratu Kontroli Wojskowej dotyczącymi nieprawidłowości związanymi z zatrudnieniem instruktorów szkolenia specjalistycznego w Oddziale Specjalnym Żandarmerii Wojskowej w Mińsku Mazowieckim, którzy mieli nie wywiązywać się z obowiązku świadczenia pracy na rzecz Żandarmerii Wojskowej i w tym czasie wykonywać inne czynności niezwiązane z tą pracą, Komendant Główny Żandarmerii Wojskowej płk Tomasz Kajzer złożył zawiadomienie do prokuratury o możliwości popełnienia przestępstwa niedopełnienia obowiązków" - czytamy w komunikacie.
Sprawę również skomentował wiceminister MON Cezary Tomczyk.
"Sprawa pracowników ochrony J.Kaczyńskiego "zatrudnionych" w Żandarmerii Wojskowej i niewykonujących na jej rzecz pracy, a świadczący pracę na rzecz prezesa PiS, doczeka się wyjaśnienia przez prokuraturę. Zawiadomienie w tej sprawie złożył Komendant Główny Żandarmerii Wojskowej" - napisał wiceminister.
Audyt w MON
Audyt w Ministerstwie Obrony Narodowej rozpoczął się na początku stycznia. Już miesiąc później Cezary Tomczyk podczas obrad Sejmu przedstawił pierwsze ustalenia.
- Minister Błaszczak dostawał regularne informacje od służb specjalnych, że komisja Antoniego Macierewicza nie działa i że jest to praca przygotowywana pod określoną tezę. Mimo tego, co roku dawał zgodę i powoływał komisję swoją decyzją, co nigdy nie powinno się zdarzyć - powiedział wiceszef MON.
Jak zaznaczył, "co roku pozwalano Macierewiczowi plamić honor polskiego munduru, bawić się tragedią". - 33 mln zł to tylko część wydatków, to tylko wierzchołek góry lodowej. To jest szokujące, dobrze, że ten ponury czas się skończył - mówił Tomczyk.