Afera podsłuchowa: oficer CBA przyznał się do spotkania z politykiem PiS
Z działaczem PiS miało spotykać się kilku oficerów CBA, ale tylko jeden z nich przyznał się do tego. A inny, który odpowiadał za kontakty z Markiem Falentą, awansował. Do spotkań miało dochodzić przed wybuchem afery podsłuchowej.
Jesienią 2013 roku, czyli ponad pół roku przed wybuchem tzw. afery podsłuchowej biznesmen Marek Falenta miał spotkać się ze Stanisławem Kostrzewskim, ówczesnym skarbnikiem PiS i jednym z bliskich współpracowników Jarosława Kaczyńskiego. Marek Falenta miał zaoferować nagrania kompromitujące polityków rządzącej partii.
Z ustaleń "Gazety Wyborczej" wynika, że ówczesny działacz PiS, a dziś szef CBA, Ernest Bejda miał wielokrotnie spotykać się z funkcjonariuszami CBA z delegatury wrocławskiej. Mieli mu wyjawić, że Marek Falenta jest ich tzw. osobowym źródłem informacji. W środowym wydaniu gazety czytamy, że po wybuchu afery w CBA prowadzono w tej sprawie wewnętrzne dochodzenie. Chodziło o ustalenie, czy Marek Falenta nagrywał za wiedzą i zgodą funkcjonariuszy CBA oraz czy oficerowie Biura współpracowali z politykami PiS.
Czego dowiedział się ówczesny szef CBA Paweł Wojtunik? "Gazeta Wyborcza" podaje, że Marek Falenta przekazywał informacje z podsłuchów, ale funkcjonariusze CBA woleli nie wiedzieć, że pochodzą z podsłuchów. Szef CBA dowiedział się też, że dochodziło do nieformalnych spotkań z Ernestem Bejdą, który wtedy był działaczem PiS. Tylko jeden z oficerów CBA przyznał się do spotkań, bo sam napisał stosowną notatkę. Informator "Gazety Wyborczej" twierdzi, że Ernest Sworowski zrobił to, gdy sprawa wyszła na jaw i napisał w niej o "przyjacielskich rozmowach".
Według gazety, z Ernestem Bejdą nieformalnie spotykał się też Jarosław Wojtycki. To oficer, którego źródłem informacji był Marek Falenta. Źródła "Gazety Wyborczej" twierdzą też, że o spotkaniach wiedział wiceprezes PiS Mariusz Kamiński. Po wyborach w 2015 r. Ernest Bejda został szefem CBA, a później Wojtycki awansował do warszawskiej delegatury CBA.
Rzecznik CBA zaprzeczył, aby Ernest Bejda miał kontakty z oficerami, kiedy nie był pracownikiem Biura. Ustaleniom gazety zaprzeczyli też Mariusz Kamiński i sam Ernest Bejda.
_**Masz newsa, zdjęcie lub filmik? Prześlij nam przez dziejesie.wp.pl**_